Mr. Stewart lepszy niż zwykle

Czasami nachodzi nas refleksja, że otaczająca rzeczywistość nie miałaby tak żywych odcieni każdego dnia gdyby nie jej ikony, osoby, bez których właściwie nie wyobrażamy sobie tej naszej codzienności. Niewątpliwie należy do nich Rod Steward ze swoim niezmiennie i ujmująco zachrypniętym głosem.

Na scenie od ponad 40 lat wciąż zadziwia nas swoją fantastyczną kondycją, zacięciem do muzyki i poczuciem humoru. Jego koncerty to wyśmienicie wyreżyserowane przedstawienie, w którym gra niewątpliwie pierwsze skrzypce podkreślając swoje szkockie pochodzenie, wspominając o rodzicach i rodzeństwie, nie ukrywa pasji do piłki nożnej, pasji, której hołubienie musiał ograniczyć ze względu na karierę gwiazdy rockowej.

W trakcie swojej kariery artystycznej, która rozpoczęła już piątą dekadę, wydał 62 single, z czego 24 znalazły się w pierwszych dziesiątkach list przebojów na całym świecie, 52 płyty wydane pomiędzy 1989-2006, a prezentowane w stylu prawdziwego rockowca w rozdartych jeansach lub dla odmiany, gentlemena z iście szlachecką klasą, w smokingu pod muszką.

Rod Stewart jest obecnie w trakcie trasy koncertowej po Europie, która wiedzie przez Wielką Brytanię, Irlandię, Skandynawię, Belgię, Francję, Niemcy, Austrię i Szwajcarię. W tym roku zawitał też do Polski, jedyny koncert odbył się w Stoczni Gdańskiej, 26 lipca, przełożony na 2 dni później niż planowano z powodu żałoby narodowej ogłoszonej po tragicznym wypadku we Francji autokaru wiozącego polskich pielgrzymów. Artysta zwiedził Stare Miasto oraz Westerplatte i budynek Poczty Polskiej, zaatakowane 1 września 1939 r. przez wojska hitlerowskie. Występ Roda Stewarta w Stoczni odbył się w ramach cyklu koncertów „Przestrzeń Wolności” dla upamiętnienia podpisania Porozumień Sierpniowych w 1980 r.

Tegoroczne koncerty, nie zadowolą fanów amerykańskich standardów muzyki pop zawartych na poprzednich płytach – The Great American Song Book, ponieważ Mr. Stewart powrócił do korzeni. Publiczność nie wydaje się być tym faktem zmartwiona, wita artystę owacjami na stojąco i śpiewa tak gorliwie, że stadiony wydają się tętnić wyłącznie prawdziwym starym rockiem. A Rod? On jest wciąż taki sam, a nawet lepszy…

Nostalgicznie, ponieważ koncert to tylko dwie i pół godziny spotkania z tak znakomitym artystą, powracam do płyty Still the same… Great Rock Classics of Our Time.

Joanna Gulbińska 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.