Malarz wśród amazońskich plemion

Głęboko w peruwiańskiej dżungli, w miejscu, gdzie piękna dzika natura i plemienne wierzenia ludzi Yagua mieszają się ze współczesnym światem swoje miejsce na ziemi znalazł znany peruwiański malarz Francisco Grippa.

Francisco Grippa

Ponad niewielkim miasteczkiem Pevas położonym w sercu Amazońskiej dżungli króluje widok ogromnej posiadłości Casa del Arte (tł. z hiszp. Dom Sztuki). Jego właścicielem jest znany peruwiański malarz Francisco Grippa.

W latach siedemdziesiątych XX wieku przybył tutaj jako młody artysta pełen marzeń i wiary w swoje przeznaczenie. Urodził się i wychował w Peru na granicy z Ekwadorem. W wieku 18 lat wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie skończył studia malarskie. Założył rodzinę i pewnie do dzisiaj by mieszkał w USA, gdyby nie pewien artykuł, który zmienił całe jego życie.

Tekst był o Indianach Bora i Yagua żyjących w dzikiej i dalekiej dżungli. Artykuł zrobił na nim tak wielkie wrażenie, że dwa miesiące później był już wśród Indian. Po powrocie do USA, nie mógł znaleźć swojego miejsca, czuł że jego przeznaczeniem jest życie w Amazonii, że musi wyjechać. Miał wtedy 30 lat, jego malarstwo stawało się coraz bardziej popularne, był artystą rozpoznawalnym na scenie światowej sztuki.

Pevas, jedyne większe miasteczko w pobliżu społeczności Indian przywitało go z otwartymi rękami. „To były dobre czasy, wszystko było łatwe”- opowiada. W samym centrum miasteczka, na wzgórzu znalazł idealne miejsce na swoją pracownię. Po rozmowach z władzami dostał małą część ziemi. Od tego momentu zaczął odkupywać okoliczne działki i budować swoją posiadłość.

Dzisiaj jego dom przypomina twierdzę górującą nad miastem. Dom ciągnie się nie przesadzając co najmniej 100 metrów, ma trzy kondygnacje, wieżę widokową i oczywiście wielkie studio, z którego roztacza się piękny widok na Amazonkę. Główne pomieszczenia stanowią galerie, w której można obejrzeć najnowsze obrazy Grippy.

{gallery}malarz1{/gallery} 

Kiedy spytałem się go czy mogę zrobić z nim wywiad i kilka zdjęć, poprosił żebyśmy spotkali się o 4 nad ranem w jego studio, wtedy będzie spokój i będę mógł zobaczyć jak pracuje.

Jego malarstwo jest jak przedłużenie nocnego życia z jego snów, Grippa pracuje tylko rano. Jak mówi inspiracje do nowych obrazów czerpie z otaczającej przyrody i kultury ludzi Amazonii. Pytając jaki styl reprezentuje usłyszałem odpowiedź pełną śmiechu: „Pure Grippissimo” czyli niepowtarzalny „czysty styl Grippy”.

Jego obrazy ocierają się o impresjonizm i kubizm. Co na mnie wywarło szczególne wrażenie to ostre, żywe kolory ich harmonia oraz tematyka jaką poruszają. Najczęstszym motywem jest przyroda przefiltrowana przez wyobraźnię i marzenia senne. Są to obrazy, które z jednej strony tchną spokojem, ale z drugiej mają w sobie tyle dynamiki i taką siłę rażenia, przy której nie sposób przejść spokojnie.

Typowym dla Grippy jest energiczne rzucanie farby na płótno oraz robienie energicznych smug pędzlem. Pytając się czy to energia, bo tak to odbieram przytaknął i powiedział, że to jest to co nadaje dynamiki i siły jego obrazom.

Kiedy spotkaliśmy się nad ranem, właśnie kończył obraz „Peleo de los Gallos”, czyli „Walkę Kogutów”. To był moment dla mnie bardzo szczególny. Pracownia w sercu amazońskiej dżungli, za oknem noc i szalejąca burza, gra brazylijski jazz, w ręku poranna kawa, Fransisco Grippa w wirze pracy kończy swój obraz, z płótna aż cieknie czerwona farba. Ostatnie pociągnięcia pędzlem, ostatnie poprawki, kilka energicznych linii, spadające krople farby na płótno, trochę turkusu i po godzinie pracy obraz był skończony. Potem rozmawialiśmy, a kiedy skończyliśmy wróciłem do łóżka, wciąż była noc, mogłem śnić dalej.

Plemiona Yagua

Grippę jak i wielu turystów przyciąga w te rejony bliskie sąsiedztwo rdzennych plemion Yagua. Aby je odwiedzić nie trzeba szukać daleko. Pół godziny od Pevas łodzią zwaną pek-pek (łódź z silnikiem, którego odgłos nadał imię temu popularnemu środkowi transportu w Amazonii) można odwiedzić społeczności Yagua.

Na pierwszy rzut oka ludzie zamieszkujący te wioski nie różnią się niczym od swoich sąsiadów. Indianie Yagua noszą na co dzień normalne koszulki, spodnie i buty. Mieszkają w bardzo prostych domach zbudowanych z drewna i przykrytych liśćmi palmowymi.

Yagua są ludźmi dumnymi ze swojej tradycji i kultury. Do dzisiaj kultywują wierzenia przodków, mają własny język, używają medycyny naturalnej opartej o rośliny i czary szamanów. Jak za dawnych czasów na czele wioski stoi wódz zwany kuraka, którego wszyscy – także osoby dziś odwiedzające społeczność muszą prosić o pozwolenie chcąc odwiedzić wioskę.

{gallery}malarz2{/gallery} 

Najważniejszym miejscem obrzędów jest tzw. maloka, czyli wielka chata, w której odbywają się wszelkiego rodzaju zgromadzenia. Słowo Yagua, ma swoją etymologię w języku keczua i znaczy „krew”. Nazwa wzięła się od rytualnego malowania twarzy czerwoną farbą pochodzącą z rośliny zwanej Annatto.

Dzisiaj oprócz połowu ryb, myślistwa, uprawy bananów i juki, ludzie Yagua żyją również z turystyki. Wykorzystują swoją kulturę, aby przyciągnąć turystów pokazując im m.in. tańce plemienne. Aby je zobaczyć wystarczy popłynąć do jednej z wiosek Yagua, znaleźć kurake (wodza), poprosić o taniec, wynegocjować cenę i umówić dzień oraz godzinę spotkania w maloce. Oglądając tańce i rytuały plemion Yagua, trudno dziwić się Grippie, że zakochał się w tej ziemi, w tych ludziach i postanowił tutaj zamieszkać.

www.franciscogrippa.blogspot.com

Fransisco Grippa mieszka w Pevas od ponad 30 lat. Jego życie osobiste to historia na dobry melodramat. Ma 10 dzieci w USA i w Peru, 6 żon za sobą, jedną aktualnie, kilka domów. Obecna żona ma 26 lat i pochodzi z plemienia Bora. Żyją szczęśliwie w jego domu i mają trójkę dzieci. Grippa mówi, że ona jedyna go rozumie, nigdzie nie chce wyjeżdżać, pochodzi z tej ziemi.

Grippa sprzedaje swoje obrazy na całym świecie, w przeszłości miał galerie w Beverly Hills w Los Angeles oraz drugą w Iquitos w Peru. „Za dużo stresu z tymi galeriami” – mówi, „teraz jedyną galerię jaką mam to ta w moim domu w Pevas”.

Na ścianach w „Casa del Arte” wiszą dziesiątki obrazów, ceny od 1000-5000 dolarów. Pevas jest wioską gdzie smaczny obiad kosztuje 0,7 dolara i ogólnie ciężko kupić coś co by kosztowało więcej niż 3 dolary. Ceny mnie zaskakują, jednak klientów na jego obrazy podobno nie brakuje. Raz w miesiącu przypływa do jego domu ogromny statek pasażerski, ze starszymi amerykanami, którzy w podróży dookoła świata robią  jednomiesięczną podróż w górę Amazonki.

Ponadto jego najnowsze obrazy można zobaczyć i kupić na stronie internetowej www.franciscogrippa.blogspot.com .

Tekst i zdjęcia: Wojtek Wójcik

www.latynoameryka.pl

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.