Mówimy po polsku

Znany jako Mała Polska, Greenpoint jest najbardziej wysuniętą na północ częścią dzielnicy Brooklyn w Nowym Jorku. Ulice rozchodzące się na kształt korony drzewa i małe centrum sprawiają, że jest to cześć miasta różniąca się znacząco od betonowego, pędzącego Manhattanu, a oddzielona tylko przez rzekę East. W jedną z ostatnich niedziel wsiadłam w metro blisko domu w Greenwich Village i osobiście pojechałam odkryć Greenpoint.

Obszar określany dzisiaj jako Greenpoint został odkupiony w 1638 roku od Indian przez Holenderską Kompanię Zachodnioindyjską. Do roku 1840 królował tam tylko przemysł stoczniowy. Teren ten przekształcił się z obszarów wiejskich we właściwe miasto z rozplanowanym układem i nazwami ulic. Przemysł sprawił, że powstała infrastuktura, która przyciągnęła więcej ludzi. Późniejsze losy Greenpointu to już znana historia powszechna.

Stara cześć Greenpointu jest bezpośrednim odzwierciedleniem dorobku, który pozostał na tym terenie po przemyśle stoczniowym. Jeśli chodzi o położenie geograficzne, Greenpoint jest z trzech stron otoczony wodą co sprawiło, że z naturalną łatwością stał się centrum przemysłu stoczniowego i handlu morskiego we wczesnych latach dziewiętnastego wieku. Współczesne nazwy ulic, takie jak Java czy India przywołują na myśl tajemnice, które niosły za sobą dalekie wyprawy kupców z sąsiedztwa.

Kupcy i handlarze, którzy wzbogacili się na przemyśle stoczniowym zbudowali domy dla siebie oraz swoich robotników. Obecnie właśnie te domy stanowią starą cześć Greenpointu i znajdują się na amerykańskiej Narodowej Liście Miejsc o Znaczeniu Historycznym. Ulice w tych miejscach mają osobliwy układ korony drzewa. W oddali, pomiędzy tymi ulicami mieni się blask wody a brzeg jest ledwie widoczny. Zatapiąjąc się w ciszy, którą emanuje ta cześć miasta łatwo jest wyobrazić sobie czasy, kiedy objuczone konie przemierzały ulice a zacni mieszkańcy Greenpointu rozkoszowali się urokliwymi wieczorami.

Greenpoint ma kilka akcentów sławy także w historii współczesnej. Z Greepointu pochodziła amerykańska aktorka Mae West znana z naturalności i seksapilu z jakimi odgrywała swoje role na ekranie oraz rubasznych dwuznacznych wypowiedzi prezentowanych poza sceną. Ta cześć Nowego Jorku to także miejsce urodzenia znanego amerykańskiego piosenkarza pop. Pat Benatar wyrastał właśnie tutaj, na Greenpointcie w polsko-irlandzkiej rodzinie.

Greenpoint jest regularnie pokazywany na małych i dużych ekranach. Jest to popularna sceneria zdjęć filmowych. Sceny do takich filmów jak Infiltracja, Donnie Brasco, Uśpieni, Dead Presidents oraz Stan Oblężenia były kręcone właśnie na Greenpointcie. Nagrywane są tutaj także programy telewizyjne.

Względna niedostępność Greenpointu sprawiła, ze uchował się on od wpływu sąsiednich dzielnic Queens (od północy) oraz Manhattanu (od zachodu). Ze względu na układ sieci metra w mieście Nowy Jork, Greenpoint jest przede wszystkim obsługiwany przez pociągi linii G. Jest to bardzo krótka trasa, która biegnie tylko pomiędzy Queens a Brooklynem, dlatego często jest nazywana w sąsiedztwie “pociągiem widmo”, ponieważ większość mieszkanców Manhattanu nie ma o niej pojęcia.

Wybrałam się na Greenpoint, w słoneczny sierpniowy dzień, wystarczająco gorący, żeby przypominać, że wciąż króluje lato. Spacerując po Manhattan Avenue, jedną z głównych ulic dzielnicy, zaskoczyła mnie rożnorodność sklepików. Aleja wypełniona była małymi, rodzinnymi sklepami, tak jak było kiedyś na Manhattanie, zanim został on opanowany przez sklepy sieciowe.

Więkość mijanych przeze mnie osób, mowiła po polsku. Wiele sklepów reklamowało produkty importowane z Polski. Wystawy sklepowe informowały “Mówimy po polsku”, a karty menu umieszczone w oknach restauracji wymieniały polskie specjały wraz z moją ulubioną polską potrawą – pierogami. Bedąc tam nie miałam najmniejszych wątpliwości, dlaczego Greenpoint tak bardzo przypomina małe europejskie miasteczko.

Wszechobecność języka polskiego i kultury na Greenpointcie nie powinna nikogo zaskakiwać. Populacja Polaków na Greenpointcie jest uważana za drugą, co do liczebności zaraz po Chicago. Polscy imigranci zaczęli osiedlać się na tych terenach ponad 100 lat temu, we wczesnych latach 1900 roku i pozostali silną, wielopokoleniową społecznością po dziś dzień. Mimo szybko rosnących enklaw polskich imigrantów takich jak Maspeth czy Ridgewood, “Mała Polska” jest postrzegana przez Nowojorczyków jako najstarsza i najbardziej zakorzeniona polska społeczność pośród pięciu dzielnic miasta.

Stabilność panująca na Greenpointcie, umocowana przez silnie zakorzenioną polską populację sprawia, że jest to okolica ciesząca się dużym zainteresowaniem. Nowojorczycy szukający miejsca zamieszkania o autentycznym stylu i sąsiedztwa młodych ludzi, także stroniący od stale pędzącego Manhattanu decydują się na przeprowadzkę w te okolice. W ostanich latach na Greepointcie można też zauważyć napływ artystów z modnych okolic Williamsburga na Brooklynie, co powoduje konflikty między dobrze już zadomowionymi mieszkańcami a tymi, którzy dopiero się tam przeprowadzili.

Głodna i skuszona łakociami na wystawie, zdecydowałam się, aby wycieczkę po Greenpointcie zakończyć w lokalnej piekarni Piotruś Pan. Różowo-zielony wystrój uzupełniony retro dekoracjami z lat 50-tych przedstawia Amerykę w o wiele mniej skomplikowany sposób, o którym można jedynie nostalgicznie pomarzyć w obliczu toczących się narodowych problemów.

Mimo typowo amerykańskiego wystroju, miejsce to zlokalizowane w samym środku polskiej enklawy nie prezentowało się dziwnie. Wręcz przeciwnie udowodniło jak niesamowity potrafi być Nowy Jork. Greenpoint ze swoją bogatą historią oraz typowo amerykańskim charakterem został ukształtowany przez polskich imigrantów, którzy stali się częścią społeczności, zmienili ją na lepsze, a w końcu sami stali się Amerykanami.

Adrienne Di Cerbo, Greenpoint, Nowy Jork

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.