Garść wiary w siebie, 3 łyżeczki determinacji

Czy tylko tyle potrzeba, aby odnieść sukces w Wielkiej Brytanii? Niestety nie są to jedyne determinanty, ale najważniejsze, że można robić to co się lubi i zarabiać na tym pieniądze. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Robertem Topolskim, właścicielem studia graficznego LONDONSTORY Creative Studio.

Robert Topolski kieruje studiem grafiki LONDONSTORY Creative Studio www.londonstory.co.uk oferującym przygotowywanie oprawy graficznej do druku, projekty stron www, animacje 3D i aplikacje Flash. Studio graficzne może się pochwalić takimi klientami jak międzynarodowa firma GfK czy londyńskie dzielnice Camden Council oraz Kensington & Chelsea Royal Borough.

Jakie były początki Twojego studia graficznego? Na liście Twoich klientów zauważyłam facebook!

RT: Zaczęło się niewinnie, od galerii zdjęć Londynu online. Stąd też nazwa: LONDONSTORY. Stopniowo, z różnych źródeł, zaczęły pojawiać się zapytania o design, produkcję stron internetowych i innych elementów związanych z opracowaniem oprawy graficznej zarówno do druku, jak i na potrzeby internetu. LONDONSTORY Gallery niepostrzeżenie przekształciło się w LONDONSTORY Creative Studio. Jedna z aplikacji, którą robimy, przeznaczona jest właśnie dla serwisu Facebook.

Zawsze byłeś typem biznesmena?

RT: Zawsze byłem zainteresowany żeby robić rzeczy, w których liczy się wyobraźnia i kreacja. W Polsce pracowałem jako copywriter, reporter, lektor. Po przyjeździe do Londynu, 6 lat temu, zaczynałem jak większość – pracując w pubie. Wraz ze wzrostem liczby kontaktów i stopnia znajomości języka pojawiały się nowe możliwości, które starałem się wykorzystać.

Jak wygląda Twój przeciętny dzień?

RT: Zaczyna i kończy się sprawdzeniem poczty elektronicznej. W międzyczasie telefony, przygotowywanie briefów, dyskusje nad projektami, wysyłanie i otrzymywanie komentarzy, szukanie i sprawdzanie rozwiązań…

A jak odreagowujesz stresujące sytuacje?

RT: Wychodzę ‘na polowanie’ z aparatem fotograficznym.

Czy by otworzyć własną firmę potrzebowałeś przysłowiowego worka pieniędzy?

RT: Jeśli pojawia się genialny pomysł, pieniądze stają się mniej istotne. W Wielkiej Brytanii łatwiej jest rozpocząć działalność gospodarczą, a to pozwala skupić się na tym, co najistotniejsze dla firmy. Niestety firma nie może prowadzić się sama. Rynek jest tu bardzo konkurencyjny, a popełnienie jednego błędu może drogo kosztować. W porównaniu z Polską jest tu inna atmosfera, inna kultura prowadzenia biznesu.

LondonstoryJakie różnice masz na myśli?

RT: Trudno to nawet porównywać. W Wielkiej Brytanii ilość biurokracji, księgowości czy czasu potrzebnego na otwarcie firmy jest śladowa w porównaniu z Polską. Chyba najbardziej widoczna różnica leży w tym, jak traktowane są przez urzędy osoby przedsiębiorcze. Tutaj przedsiębiorczość uznawana jest za naturalną cechę obywatela i kontakt z urzędem wręcz pomaga w rozpoczęciu działalności. W  Polsce traktowana ona jest co najmniej podejrzliwie zarówno przez urzędy jak i przez społeczeństwo. To się zmienia, ale powoli.

Niektórzy polscy przedsiębiorcy z wysp narzekają, że Brytyjczycy utrudniają im prowadzenie biznesu? Czy doświadczyłeś tego zjawiska?

RT: Nie. Jeśli usługa czy produkt oferowany przez polską firmę jest atrakcyjny dla Brytyjczyka, to jedyną przeszkodą, którą mogę sobie wyobrazić, jest to, że oferta albo rozmowa prowadzona jest w języku polskim lub niechlujnym angielskim.

Jak  więc robić interesy z wyspiarzami?

RT: W kontakcie z Brytyjczykami, moim zdaniem, najskuteczniejsza jest wysoka kultura osobista, umiejętność autoprezentacji i pewność siebie. Specyficzne dla Wielkiej Brytanii jest też to, że w zależności od tego, jakim akcentem się posługujesz, jesteś inaczej traktowany.

Czym jeszcze różni się kultura robienia biznesu u Brytyjczyków i Polaków?

RT: Różnice są spore. Można je sprowadzić do dwóch słów – zaufanie i komunikacja. Z własnego doświadczenia wiem, że Brytyjczycy cenią sobie komunikację miedzy klientem a firmą, bez względu na to czy dotyczy ona dobrych, czy złych wieści. Uprzejmość jest w tym ujęciu elementem komunikacji. Jeśli chodzi o zaufanie, to mogę powiedzieć, że zdarza mi się uzgadniać kilkutysięczne projekty z klientem przez telefon czy przez email i żadna ze stron nie ma obaw o dotrzymanie terminów czy jakość. Niemniej, żeby doprowadzić do takiej sytuacji, potrzeba czasu. Wszędzie są wyjątki, jednak, moim zdaniem, jakość komunikacji i zaufania między partnerami w biznesie czy też w relacjach klient – firma różnią się drastycznie między Polską w Wielką Brytanią.

Czy sukces w biznesie oznacza wyzysk innych?

RT: Absolutnie nie. Celem zawsze powinna być sytuacja win – win, gdzie zarówno firma jak i klient czuje, że zyskała na transakcji. To buduje długotrwale relacje, a te są najcenniejsze w każdym biznesie. Osobiście, nie jestem zainteresowany ani byciem wyzyskiwanym, ani wyzyskiwaniem innych.

Etyka w biznesie ma znaczenie?

RT: Kluczowe. Bez tego nie ma mowy o zdrowych relacjach zarówno miedzy firmą a klientem, jak i miedzy firmami.

Czy można pogodzić rozwijanie firmy z życiem osobistym?

RT: Jeśli czujesz się dobrze z tym co robisz, to można pogodzić pracę czy też prowadzenie firmy z życiem osobistym. Celem zawsze powinno być szukanie równowagi i to nie tylko między pracą a życiem osobistym, ale w każdej sferze życia. Zgodzę się, że własna firma wymaga większej odpowiedzialności, a to często skutkuje dodatkowym czasem, który się poświęca kosztem życia prywatnego. Niemniej prowadzenie własnej firmy daje, moim zdaniem, więcej satysfakcji, a ta rekompensuje poświecony czas. Wyrozumiały partner czy też rodzina zdecydowanie pomagają.

Który Polak, Twoim zdaniem, tu na wyspie dobrze radzi sobie w biznesie?

RT: Nie obserwuję życia Polonii na bieżąco, więc trudno mi jest na to pytanie odpowiedzieć. Ale jeśli mam wskazać konkretne osoby, to podoba mi się to, co i jak robi Maciej Tatarka z serwisem mojawyspa.co.uk oraz fotograf Ewelina Stechnij.

Do jakiej instytucji Twoim zdaniem warto zwrócić się o pomoc, jeśli potrzebuje się wsparcia w biznesie?

RT: Na pewno do Citizens Advice Bureaus (www.citizensadvice.org.uk). W zależności od sytuacji pomocne są councils albo lokalne biura Inland Revenue & Customs (www.hmrc.gov.uk). Czasami warto wybrać się do księgowego lub prawnika. Nie za każdą poradę trzeba płacić, wszystko zależy od tego czego szukamy i jak jest to skomplikowane.

Twoja recepta na sukces w biznesie?

RT: Garść wiary w siebie, 3 łyżeczki determinacji, spora dawka uporu,  pełna szklanka umiejętności i ząbek szczęścia. Całość stopniowo wymieszać i zostawić w temperaturze pokojowej cały czas obserwując (śmiech). Jeśli nic z tego nie wyjdzie, wówczas trzeba spróbować ponownie, pod warunkiem, że została nam jeszcze do dyspozycji odpowiednia ilość determinacji. 

Jakich 5 rad udzieliłbyś rodakowi, który zastanawia się nad otwarciem firmy tutaj, w Wielkiej Brytanii?

RT: Miej  konkretny pomysł i wizje tego co i jak chcesz robić. Upewnij się, że istnieje zapotrzebowanie na oferowane usługi czy produkty. Miej samodyscyplinę – pracujesz dla siebie i na siebie. Uwierz w swoje możliwości. Nie wahaj się.Dziękuję za rozmowę i gratuluję sukcesu w biznesie.

Matylda Setlak

Wywiad powstał dla Sukces.co.uk

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.