Emigracja i osamotnienie

Słowo emigracja było jeszcze niedawno dla wielu młodych ludzi bardzo archaiczne. Kojarzyło się głównie z tymi którzy wyjechali za chlebem po wojnie i w stanie wojennym lub tuż po nim. Emigracja solidarnościowa, polityczna to przeszłość. Teraz mamy znów do czynienia z wyjazdami ekonomicznymi.

Ci Polacy, którzy wyjechali jeszcze parę lat temu to głównie młodzi ludzie, dwudziestokilkuletni, a często ludzie tuż po szkole średniej lub po studiach. Młodzi, pełni zapału i wiary, że się uda to co być może nie udało się ich rodzicom. Dobrze wiedzą jakie mają perspektywy w kraju i kalkulują czy wyjazd będzie się opłacał czy nie.

Wyjeżdżają różni ludzie, również i tacy którzy chcą po prostu sprawdzić czy podołają wyzwaniom jakie niesie życie. Są i takie osoby których decyzja o wyjeździe spowodowana jest presją rodziny. Tacy, którzy są przygotowani na wyjazd i ci co jadą w ciemno. Biur organizujących wyjazdy jest coraz więcej dlatego jest w czym wybierać, a i państw, które mogą nas przyjąć jest sporo.  

Większość z tych którzy wyjeżdżają nie myśli o stałym pobycie zagranicą, ale o dorobieniu się. Marzą by stanąć na własne nogi, by po powrocie kupić może mieszkanie albo samochód, by zaoszczędzić. Znacznie gorzej przedstawia się sytuacja osób młodych lub w średnim wieku, ale mających już rodzinę bądź będących w związkach.  

Rozstanie dla obojga jest dużym stresem, ale prawdziwy problem zaczyna się dopiero po pewnym czasie. Emigranci, którzy wyjechali by się dorobić specjalnie nie zwracają uwagi na wykonywaną pracę, byle tylko z jak największą gotówką wrócić do domu. Gdy jednak popracują ze dwa miesiące to już wiedzą, że długo tak nie pociągną. 

Praca jest nużąca, ciągle wykonują to samo. Żadnych perspektyw na awans, a w dodatku jak się okazało znajomość języka nie jest taka rewelacyjna jak myśleli przed wyjazdem. Nie potrafią się odnaleźć w innym, społeczeństwie. Obcym kulturowo, językowo, obcym mentalnie. Najczęściej nie pracują w swoim zawodzie, więc następuje uwstecznienie zdobytej wiedzy.

Czasem dochodzą do nich informacje jakoby odbierali miejsca pracy tubylcom. Według badania przeprowadzonego przez TNS OBOP dla Gazety Wyborczej na przełomie kwietnia i maja br. najbardziej chętni w stosunku do polskiej emigracji są Wielka Brytania i Francja. Jeszcze niedawno polscy politycy cieszyli się, że spadło w kraju bezrobocie. Nikt jednak nie brał pod uwagę tego, że ludzie zarejestrowani w urzędach pracy wypisywali się na własną prośbę by wyjechać do pracy zagranicę, bądź przedstawiali stosowny dokument, że właśnie otrzymali kontrakt w Holandii, Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Niemczech. Problem naszego kraju staje się podobny.  

Zaczyna i nam brakować rąk do pracy. Najchętniej widzielibyśmy naszych emigrantów z powrotem tym bardziej, że ponad połowę stanowią kobiety pracujące jako pielęgniarki, opiekunki oraz personel hotelowy. Z tego też powodu dochodzi coraz częściej do rozwodów. Brak kobiet na terenie kraju grozi rozchwianiem demograficznym.  

Zarówno kobiety jak i mężczyźni na emigracji radzą sobie dość dobrze. Nawet jeśli dobrze im nie jest to mówiąc potocznie, zagryzają zęby by przetrwać ten wyznaczony sobie okres czasu. Frustrację z jaką przychodzi im się mierzyć każdego dnia muszą jakoś odreagować. Próbują urozmaicić sobie czas wypadami do pobliskich pubów wraz z poznanymi tam Polakami.  

W myśl zasady, że podobne przyciąga podobne to napotkani Polacy zwykle mają podobne problemy. Stres, alienacja, zaniżona samoocena, tęsknota za krajem. We wspólnym towarzystwie wzajemnej adoracji roztrząsają problemy egzystencji. Zamiast zobaczyć coś pozytywnego w tym, co robią, a najczęściej pracują na utrzymanie nie tylko swoje, ale wysyłają zarobione pieniądze do Polski, popadają w depresję rozważając jak to jest źle w tym kraju i tak nas wykorzystują. Często bowiem zarabiają mniej niż rodowici mieszkańcy danego kraju.  

Bardzo łatwo popadają w różnego rodzaju uzależnienia. Łatwy dostęp do alkoholu sprawę komplikuje. Niestety nie jest to tylko i wyłącznie alkohol, narkotyki również. Jedni mówią, że każdy początek kończy się źle, że każde branie czegokolwiek prowadzi do złych następstw. Inni są zdania, że jeśli sięgnęło się po coś z ciekawości to można powiedzieć pół biedy, bo to może się spodobać lub nie. Gorzej jeśli to pierwsze zetknięcie z narkotykiem nastąpiło pod wpływem kryzysu w życiu, stało się ucieczką od rzeczywistości, sposobem na radzenie sobie z problemami.  

Dlatego w najlepszej sytuacji wśród wyjeżdżających są chyba paradoksalnie nie osoby samotne ale te, które pozostają w związkach. Rodzina pozostawiona w kraju jest jedyną prawdziwą, myślą która pomaga przetrwać trudy związane z emigracją zarobkową.  

Nie dajmy się wciągać w złe towarzystwo. Ci którzy ciągną nas w dół nie pomogą nam, oni sami potrzebują pomocy. My też nikomu nie pomożemy jeśli się stoczymy. Przecież nikt sobie nie chce zrobić krzywdy. Zasługujemy na to by dobrze zarobić, by się nam dobrze wiodło, więc dlaczego wybieramy to co do nas nie pasuje? 

Może emigranci powinni zastanowić się czy wyjeżdżają po coś, czy uciekają przed czymś. Co jest ważniejsze? Coraz częściej padają głosy, że pieniądze to nie wszystko, że wyjazd niewiele tu pomoże. Ważne są więzi rodzinne, miłość, bliskość partnera lub rodzica i żaden wyjazd tego nie zastąpi. Pewnie tak. Ci jednak którzy stęsknieni wracają do rodzin mają problem w drugą stronę – z powtórną aklimatyzacją w kraju!  

Nie podoba im się szarość ulic, chamstwo w urzędach, trud codziennego życia. Tak jak byli sami ze swoimi myślami tam zagranicą, tak teraz znów pozostawieni sami sobie biją się z myślami czy zostać, czy też przypadkiem nie wyjechać zabierając całą rodzinę ze sobą. Mimo, że było źle to ta inna rzeczywistość jest jaśniejsza. Pozwala na godne codzienne życie. 

Tu źle i tam trochę obco. W przerwaniu tego osamotnienia poza granicami kraju coraz częściej pomagają polskie parafie. Przy nich tworzy się centra pomocy dla Polaków mających problemy z odnalezieniem się w innej niż dotychczas rzeczywistości. Pojawia się również możliwość korzystania z usług psychologów. Powstają też biura matrymonialne, by krajan mógł znaleźć swoją drugą polską połówkę. 

Kraje europejskie, do których Polacy wyjeżdżają również wychodzą naprzeciw zatrudniając w swoich biurach osoby mówiące po polsku. Wszystko po to by Polacy, których jest poza granicami coraz więcej zechcieli się asymilować ze społeczeństwem. Na obczyźnie nie jest łatwo i kto raz spróbował ten wie o czym mówię.  

Tęskni się nie tyle za krajem ile za miejscami, zapachami, smakami. Brak nam jest naszych znajomych. Nie możemy wyskoczyć do znanego nam od lat sklepu, gdzie od razu po wejściu pani sprzedawczyni bez pytania wie co nam podać. Brak nam pewności siebie.  

Najłatwiej jest się oswoić z inną kulturą ludziom młodym. Jednakże osoby w średnim wieku mają z tym o wiele więcej trudności. Nie przesadza się starych drzew czyż nie? Każda pomoc się przydaje pod warunkiem, że jest szczera. Zawsze możemy pomóc tym naszym bliskim, którzy są daleko. Można pisać listy bo w nich jest energia osoby, która pisze. Mamy świadomość, że trzymała coś do pisania, kreśliła słowa, opierała dłoń o papier. Zawsze możemy do tego wrócić i czytać list setki razy.  

Można dzwonić, słowa otuchy są ważne i bezcenne. Możemy wyszukać komuś bliskiemu będącemu zagranicą jakieś potrzebne informacje – to też jest pomoc, bo ta osoba wie, że może na kogoś liczyć. Nie żyje w osamotnieniu. Wiele też zależy od samych wyjeżdżających. Nie bójmy się poprosić o pomoc, nie wstydźmy się tego.  

Jest takie powiedzenie „Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają”. Coś w tym jest bo skąd ktoś może wiedzieć, że jakiejś Ani czy Jackowi potrzebna jest właśnie teraz pomocna dłoń. Takie osoby muszą wyjść z ukrycia i zechcieć dać sobie pomóc. Muszą wykonać ten najtrudniejszy, pierwszy krok. 

Beata Makowska

www.psychorada.pl

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.