Podróż przez życie Bangladeszu

Od przeszło trzech tygodni podróżuję po Bangladeszu. Co dzień przebijam się przez tłumy najgęściej zaludnionego kraju na świecie i jak na razie spotkałem 10 turystów. Czy oznacza to, że Bangladesz jest krajem mało turystycznym? –  oczywiście, tak.  Czy  jednak jest to równoznaczne z tym, że Bangladesz jest krajem, którego nie warto odwiedzić?

 What is your name, what is your country??

W ciągu godziny spędzonej na spacerze w jakimkolwiek miejscu Bangladeszu zaczepia mnie przynajmniej kilka osób. Wciąż padają te same pytania: skąd jestem i jak się nazywam, wciąż udzielam tych samych odpowiedzi. Jeśli znajomość angielskiego mojego rozmówcy jest bardziej zaawansowana, jest pytany: dlaczego przyjechałem i jak podoba mi się Bangladesz. Pierwszych dwóch pytań mam już szczerze dość, następne dwa są o wiele ciekawsze, trudniejsze do wytłumaczenia, wymagają odrobiny zastanowienia, wyrywają z monotonii poprzednich. Większość „białych” przyjeżdża tutaj do pracy w organizacjach pozarządowych lub bardziej oficjalnie pracując dla UN (United Nation) albo w placówkach dyplomatycznych. Dlatego więc pytając o powód mego przyjazdu do Bangladeszu, większość rozmówców spodziewa się jedynej rozsądnej odpowiedzi – że jestem w pracy.  Słowo „podróż albo wakacje” wywołuje zdziwienie. Jakby nie potrafili pojąć co takiego  jest w ich kraju, co przyciąga turystów. Moja odpowiedź to oczywiście poszukiwanie obrazów i historii na kolejne zdjęcie  Co najbardziej podoba mi się w podróży przez Bangladesz, to otwartość ludzi. Możliwość robienia zdjęć jest niemalże wszędzie, w każdej sytuacji i każdemu o ile tylko jest płci męskiej. Nie należy zapominać, że Bangladesz to kraj muzułmański. Kobiety oczywiście są, widać je na ulicach, ale, jak w każdym kraju muzułmańskim ich życie toczy się na swego rodzaju marginesie społeczeństwa.

{gallery}bangladesz1{/gallery}

Młode państwo Bangladesz

Bangladesz jako niepodległe państwo ma zaledwie 40 lat. Historia tego kraju to czas wielowiekowej okupacji przez inne narody. Najpierw jako część Indii znajdował się pod rządami Mogołów,  po nich przyszli Anglicy, a po uzyskaniu. w 1946 r. niepodległości przez Indie i Pakistan, stał się częścią Pakistanu jako Pakistan Wschodni. Dopiero w 1971 roku, w wyniku krwawej wojny domowej uzyskał niepodległość. Dzisiaj Bangladesz jest jednym  najbardziej przeludnionych i biednych krajów na świecie. Populacja tego niewielkiego, państwa sięga ponad 150 milionów mieszkańców. Większość moich rozmówców, których co dzień spotykam na ulicach miast i wsi ma tego głęboką świadomość. Często podczas rozmowy wyczuwam że we własnym panstwie czują się jak więźniowie, że ich kraj jest jak ciasna, uwierająca klatka, z której nie sposób się wydostać. Słysząc, że jestem z Polski najczęściej wypowiadają nostalgiczne “very nice country”…

Oczywiście jak w każdym kraju są bogaci i biedni. Dobrym wskaźnikiem bogactwa społeczeństwa jest jakość samochodów, które widać na ulicach. W Bangladeszu tych nowych i dobrych jest bardzo mało, klasa średnia wciąż jest bardzo mało rozwinięta. Większość ludzi pracuje w handlu i prostych usługach. Przeciętny pracownik wykonujący pracę fizyczną zarabia 2-3 dolary dziennie (około 150-200 Thaka). W naszych standardach jest to kwota szokująca, w Bangladeszu jednak za tę sumę można spokojnie przeżyć i opłacić swoje rachunki. Przykładowo prosty posiłek to koszt 10 – 50 Tk, przejazd rikszą 5 – 10 Tk za kilometr, przeciętny pokój w hotelu to ok 150 – 600 Tk. Podróżując trzy tygodnie po Bangladeszu wydałem łącznie około 250 dolarów. W kwocie tej mieszczą się wydatki na hotele, jedzenie, autobusy, riksze,  wejściówki do miejsc  turystycznych i  3 dniowa wycieczka luksusowym statkiem w poszukiwaniu tygrysów w Parku Narodowym Sundarbane.

{gallery}bangladesz2{/gallery}

Fotograficzna podróż przez życie Bangladeszu

Bangladesz jest krajem ciężko pracujących ludzi. Stocznie w stolicy Dhaka, ceglarze na prowincji Chittagong, rowerowi rikszarze, których można znaleźć wszędzie i o każdej porze, to obrazy które szczególnie przykuły moją uwagę.  Prace te są ekstremalnie ciężkie i niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia.  Praca w stoczniach polega głównie na uderzaniu młotkiem w kadłub ogromnego statku do momentu, kiedy odpadnie z niego  cała rdza i będzie można zacząć go spawać, malować, konserwować lub po prostu pociąć. Statki są ogromne więc potrzebnych jest setki. Zaczepieni na burtach statków, skuleni pod kadłubem.

Ceglarze mają równie ciężko. Każdy z nich musi wykonać ok 2000 cegieł dziennie.  Praca trwa tylko przez porę suchą a więc około 6 miesięcy, w najgorętszym okresie roku. W tym czasie pracuję przez 7 dni, z kilkugodzinną przerwą w ciągu dnia. Wydobywają glinę, mieszają ją z wodą, w prymitywnych, pojedynczych formach układają mieszankę i formują cegły, jedna po drugiej setkami i tysiącami, a następnie wypalają je w wielkich piecach.

Chudzi, wynędzniali i bardzo wytrzymali rikszarze całymi dniami jeżdżą na rowerach przewożąc ludzi i towary wszelkiej masy i objętości. Podobno w Dhaka jest 600 tysięcy riksz!!, a  stara część Dhaki opiera się tylko na tym transporcie. Ruch w mieście jest tak duży, że przez większość część dnia miasto jest całkowicie zakorkowane. Właściwie więc nie ma znaczenia, czy jest się w samochodzie, rikszy motorowej, czy rowerowej, wszystko porusza się z tą samą prędkością.

{gallery}bangladesz3{/gallery}

Bangladesz

Wyprawa na tygrysa

Oficjalnie największą atrakcją Bangladeszu jest Park Narodowy Sandurbans. Ocean dosłownie wlewa się w ląd, tworząc największe lasy namorzynowe  na świecie. Przy odrobinie szczęścia lub nieszczęścia można zobaczyć tam Tygrysa Bengalskiego. Jeśli widzi się go na lądzie z bliskiej odległości, to oznacza to tylko jedno: nieszczęście i widzi się go tylko raz. Jeśli zobaczy się go płynąc na łódce podczas przyjemnego kilkudniowego rejsu luksusowym statkiem można nazwać się prawdziwym szczęściarzem.

Come to Bangladesh before tourism come

Przyjedź do Bangladeszu zanim przybędzie turystyka – tak brzmi oficjalne hasło rządowe promujące turystykę i coś w tym jest. Bangladesz nie jest typowym krajem turystycznym. Jeśli jednak niestraszne Ci bycie w centrum uwagi przez większą część dnia, nie burzy twoich obaw  niezorganizowany i chaotyczny ruch uliczny, niewysublimowane jedzenie nie drażni twojego podniebienia a cieszy Cię możliwość przeżycia najdziwniejszej przygody w każdej nadchodzącej godzinie dnia i nocy wtedy powiem: warto!

Wojciech Wójcik
www.wojtekwojcik.com

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.