Recenzja Salome Oscara Wilde’a

Salome Oscara Wilde’a jest sztuką kontrowersyjną ze względu na biblijne postacie uwikłane w historię przepełnioną erotyzmem. Produkcja wyreżyserowana przez Jamiego Lloyda jest interpretacją stworzoną bez strachu. Minimalistyczna sceneria z elementami industrialnymi, a na scenie niedorosła Salome, która prawie ciągle pieści się w trakcie przedstawienia. Widzowie, którzy nie znają treści sztuki mogą być bynajmniej zadziwieni.

W trakcie zajmowania miejsc przez widownię, aktorzy już są na scenie. Zachowują się jak ludzie pierwotni, zwisają i przemieszczają się po stalowych konstrukcjach scenografii. Trzeba przyznać, że jest to nietypowe powitanie i niektórzy widzowie mogą poczuć się mało komfortowo.  

Napięcie jest wyraźnie wyczuwalne wśród publiczności w miarę jak historia się rozwija. Szokujące jest niehumanitarne traktowanie proroka o imieniu Iokanaan, który wyłania się z czeluści sceny, zakuty w łańcuchy i ociekający błotem. Widownia jest kolejny raz wystawiona na próbę w trakcie tej sceny.    

Zawe Ashton czyli Salome emanuje zmysłowością i naiwnością. Herod, którego gra Con O’Neill omdlewa z zachwytu na widok Salome. Namiętność zostaje nagle przeniesiona w bardzo nowoczesne realia, zwłaszcza moment kulminacyjny, który… no właśnie, co za kulminacja!

Jaye Griffith grającą Herodiadę znacząco wyróżnia się na scenie ze swoją wiarygodną, olśniewającą grą i pewnością siebie. 

Podsumowując, trafiająca w sedno tematu sztuka, może wydawać się dla wielu widzów kontrowersyjna, jest jednak całkowicie zajmująca i wspaniale wyprodukowana. Klasyczne przedstawienie na dużej scenie to tak naprawdę część światowego dziedzictwa teatralnego na deskach w Leicester – zdecydowanie warto wybrać się do Curve!

6-15 Maja, Teatr Curve, Leicester

Joanna Gulbinska
Martin Westall

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.