W pogoni za króliczkiem – rozmowa z Justyną Krysiak z Vena Valley

Zespół Vena Valley powstał w Częstochowie w 2003 r. Jest połączeniem subtelności z dynamiką. Melodie ich utworów uzależniają i kuszą słuchacza. W specyficzny sposób nie dają o sobie zapomnieć. Rockowe brzmienie, oryginalne scenografie oraz wykorzystywanie podczas koncertów specjalnie przygotowanych wizualizacji, przenosi odbiorcę w zupełnie inny, bajkowy świat.

Zespół brał udział w licznych festiwalach i koncertach, podczas których grał u boku takich zespołów jak: Closterkeller, Delight, Artrosis, Lorien, Lilith, T.Love czy TYR. W 2007 roku nagrał w Częstochowskim MP Studio materiał na swoją debiutancką płytę „Playground”, która ukazała się w sklepach na początku marca 2009 roku i wzbudziła spore zainteresowanie mediów. Zapraszam do przeczytania wywiadu jakiego udzieliła mi charyzmatyczna wokalistka zespołu – Justyna Krysiak.

Vena Vlley, foto Łukasz Muszalski

Pod koniec listopada planowana jest premiera Waszego nowego singla „Koniec mój. O czym opowiada ten utwór?

JK: „Koniec mój” to historia dwóch, silnie związanych ze sobą ludzi. Jedyna rzecz, która je dzieli to wymiary, w których się znajdują. Jest to próba nawiązania rozmowy we śnie z osobą, która odeszła z tego świata.

Kto jest autorem tekstu?

JK: „Koniec mój” jak i wszystkie teksty, które ukażą się na naszej nowej płycie są mojego autorstwa.

Czy uważasz zatem za prawdziwe stwierdzenie, że miejsce pisania muzyki ma wpływ na jej kształt?

JK: Oczywiście. Często jest tak, że ktoś tworzy muzykę w odległym miejscu tylko po to, by zaczerpnąć nowego wiatru w skrzydła. Ja staram się wyciszyć, wyjść z psem do lasu i porozmawiać z własnymi myślami. Pośpiech i rozkojarzenie nigdy pozytywnie nie wpływają na tworzenie czegokolwiek. Często wystarczy tylko impuls, bądź inspiracja np. rozmową z ważną dla nas osobą, by napisać kolejny tekst. Bardzo inspirują mnie ludzkie, skrajne emocje.

Śpiewasz w sposób bardzo emocjonalny. Czy w takim razie teksty Waszych utworów są bliskie także Twoim uczuciom i emocjom?

JK: Każdy tekst jest blisko związany z moimi emocjami. Nie wyobrażam sobie inaczej wyrażać muzyki jak opisując ją słowami w tekście, które mnie głęboko dotyczą. Staram się panować nad emocjami i budować pewien obraz przestrzeni. Najważniejsze jest przedstawić swoją prawdę nawet jeśli czasem emocje uciekną spod kontroli [śmiech].

Opowiedz trochę o Waszej nowej płycie. Jaka będzie?

JK: Minęło już kilka lat od wydania „Playground” i od tego czasu zespół w naturalny sposób ewoluował. Zaczęliśmy inaczej podchodzić do tworzenia muzyki skupiając się bardziej na spójności i charakterze całej płyty. Nowy materiał będzie nadal melodyjnym rockiem,  może mocniejszym, ale na pewno będzie w nim wciąż dużo przestrzeni. Przyprawimy go odpowiednio elektronicznym brzmieniem. Chcemy podarować odbiorcy kilkanaście utworów, które dodadzą pozytywnej energii, a zarazem skłonią do refleksji. Będzie też odniesienie do bajecznych historii, które będę przemycać w tekstach oraz w pewnych tajemniczych momentach… ale dalej nie będę zdradzać, to tajemnica [śmiech].

Z kim chcecie dzielić się tą pozytywną energią? Do kogo zamierzacie trafić z przekazem albumu?

JK: Do wszystkich, którzy nas usłyszą i zapragną biec dalej  za białym królikiem [śmiech].

Zespół Vena Valley ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród. Która napawa Cie największą dumą?

JK: Jesteśmy dumni z nagrody Grand Prix zdobytej na festiwalu „Nokia Studio Garaż”. Zostaliśmy docenieni za wykonanie clipu do piosenki „Odchodzisz”. Jest to dla nas podwójna radość gdyż teledysk był produkowany i montowany przez cały zespół wraz z Łukaszem Muszalskim. Jednak największą nagrodą są fani i ludzie, którzy bezinteresownie działają i wspierają zespół. Dzięki nim otrzymujemy wiele głosów w konkursach, w których bierzemy udział. I z tego miejsca bardzo im dziękuję!

Możecie się również poszczycić dużą ilością zagranych koncertów, często ze znanymi zespołami polskimi i zagranicznymi. Jaki występ wspominasz najmilej i dlaczego?

JK: Było bardzo wiele takich koncertów. Najmilej wspominam  koncerty organizowane przez agencje Ma-In, która m.in. organizowałam nam trasę koncertową promującą naszą pierwszą płytę. Czuliśmy się wyjątkowo docenieni i zawsze graliśmy w doborowym towarzystwie. Bardzo lubimy koncerty, na których mamy kontakt z publicznością zarówno w trakcie, jak i po występie. Tworzy się specyficzna aura, która napędza cały motor do działania.

Vena Vlley, foto Łukasz Muszalski

Na koncertach można zaobserwować wprowadzanie przez Was elementów teatralnych na scenę. Skąd wziął się pomysł na właśnie taki wizualny aspekt towarzyszący Waszej muzyce?

JK: Bardzo lubimy eksperymenty i w ten sposób dopełniamy obraz naszej muzyki, a przy okazji dobrze się bawimy [śmiech]. Często są to pomysły inspirowane obrazami z bajek.

Planujecie kolejne eksperymenty? Jakich zmian możemy się spodziewać po Vena Valley w najbliższym czasie?

JK: Jeśli będą zmiany, to tylko na lepsze [śmiech]. Staramy się teraz grać jak najwięcej koncertów i ulepszać je wizualnie. Kolejnym etapem dopełniającym będzie znalezienie klawiszowca, którego wciąż szukamy.

Dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego.

Również bardzo dziękuję i serdecznie zapraszam na koncerty!

Patrycja Rogowska

Profil Facebook Vena Valley
Teledysk do utworu „Libido

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.