O demokracji niewidzialnej ręki, czyli rozmowa z Ctrl-Alt-Del

Ctrl-Alt-Del to zespół wywodzący się z Wrocławia. Choć krytycy muzyczni porównują ich do Alice In Chains czy Faith No More, to w rzeczywistości zespół tworzy muzykę trudną do zdefiniowania, przez co niezwykle intrygującą, ale i łatwo rozpoznawalną. Muzycy już zapowiedzieli, że ich kolejna płyta będzie zupełnie inna od debiutanckiej, co w przypadku Ctrl-Alt-Del nie powinno dziwić, bo już pierwszy album zaskakuje zmiennością brzmień. Zespół jest nieobecny w szeroko pojętych mediach, ale wciąż zjednują sobie nowych fanów. O historii Ctrl-Alt-Del, planach na przyszłość i poglądach na obecną kulturę masową specjalnie dla Opinii opowiadają Dominik Rozwadowski (gitara) i Adam Sypuła (wokal).

Z oficjalnej strony wiemy, że Ctrl-Alt-Del powstał na skutek wielkiego wybuchu i to nie ulega żadnej wątpliwości, ale ciekawa jestem czy istnieje jakaś alternatywna wersja wydarzeń.

Adam: Zespół Ctrl-Alt-Del zadebiutował w Węgorzewie w roku 2002 na skutek festiwalu w Węgorzewie.Tak naprawdę zaczęło się to wtedy, a początki naszej znajomości sięgają czasów zamierzchłych, naszych studiów – wtedy się poznaliśmy. Mieliśmy swoje odrębne zespoły, które radziły sobie całkiem fajnie, graliśmy dużo koncertów, zdarzyło się nam też razem co nieco pokoncertować. No, ale tak któregoś dnia troszeczkę się perspektywy zawęziły, część ekipy zaczęła się wycofywać z tych grań, pojawiły się jakieś takie wzajemne… niedopasowania i zespół Dominika, wczesny skład pierwotny, stracił wokalistę, a mój zespół się rozpierzchł. Na skutek tego rozpierzchnięcia siedzieliśmy trochę na sprzętach grających, które nigdzie z nami nie jeździły, a któregoś dnia zdzwoniliśmy się z Dominikiem: „Dominik, ja bym bardzo chciał u was na czymś pograć, na czymkolwiek, chociażby ukulele”, Domin na to: „No dobra, dobra, spoko” i zadzwonił do mnie dzień później czy bym nie pośpiewał. Ja się mega ucieszyłem. No i tak gdzieś tydzień czy półtora tygodnia później już byliśmy wszyscy razem w Węgorzewie. Odbyły się dwie próby, nikt za bardzo nie umiał śpiewać, mało kto umiał grać.

Domingo: W dużym skrócie było to tak: w starym składzie nagraliśmy demówkę z Borsem, wysłaliśmy to w parę miejsc, zostaliśmy zaproszeni do Węgorzewa, ówczesny wokalista wycofał się jakoś dwa tygodnie przed tym znaczącym dla nas festiwalem. W ataku paniki pomieszanej z radością zadzwoniłem do Adama z pytaniem czy zechciałby zastąpić wokalistę podczas tego występu, z nadzieją że zostanie na dłużej, no i tak się stało – nadzieja stała się rzeczywistością.

Jak wyglądała droga do nagrania Waszej debiutanckiej płyty? Dziś każdy zespół marzy o własnym krążku, a jednak nie każdemu jest to dane.

Domingo: I znów w dużym skrócie to było tak: nagraliśmy na komputerze w domu parę rzeczy w fatalnej jakości, ale bardzo nam się to podobało, poszliśmy do  studia z zamiarem nagrania demówki, czyli trzech, czterech piosenek i w trakcie nagrywania demówki, producent Marcin Bors przekonał nas żebyśmy zrobili całą płytę. Trwało to dwa lata z różnych przyczyn logistyczno-finansowych, ale w końcu się udało to zakończyć. Jeśli chodzi o drugą płytę… nagrywamy ją sami w różnych miejscach na różnym sprzęcie. W dzisiejszych czasach nagranie płyty jest w zasadzie w zasięgu każdego zespołu – wystarczy trochę lepsza karta muzyczna, jakieś sensowne oprogramowanie studyjne i kilkanaście pluginów. Na youtube i w necie jest masa artykułów i filmów instruktażowych typu „jak nagrać demo”, „jak zaprogramować bębny”, więc jeśli komuś bardzo na tym zależy to bez problemu może spełnić swoje marzenia.

Adam: Nawet głusi nagrywają płyty.

Gracie po to, by dotrzeć do słuchaczy, czy docieracie do nich poprzez granie? Gdzie dla Was leży granica komercji?

Domingo: Tam gdzie zaczyna się myśleć tylko o pieniądzach a nie o szczerości leży granica komercji. Z dwóch opcji, które podałaś, zdecydowanie docieramy do słuchaczy poprzez granie. Nigdy nie tworzymy z myślą,  żeby coś sprzedać, choć otrzymaliśmy kiedyś przepis na to jak nasze piosenki przerobić w hity radiowe ale póki co nie o to nam chodzi.

Adam: Dla mnie komercją jest to co uprawia cała Polska, takie „machanie tyłkiem”, czyli „parcie na szkło”, wszystkie programy typu Must be the music, czy Jak oni się kochają, Jak oni tańczą, Jak oni się brandzlują, wszyscy ci celebryci – to jest dla mnie komercja. Nie ma to nic wspólnego ze sztuką, jest to tylko i wyłącznie produkt.

Nie czujecie się odmieńcami grając to co gracie w dobie masowego zapotrzebowania na „sztukę” lekką, łatwą i niekoniecznie przyjemną?

Adam: Ale my w sumie jesteśmy lekcy, łatwi i przyjemni… no może nie na pierwszej płycie, to był taki szczeniacki debiut. Ale dużo takich sierści jest jak my, co grają muzykę odmieńcową.

Domingo: Gdy tworzymy, komponujemy i siedzimy przed monitorem komputera albo gramy na próbie i myślimy o następnej piosence to nie zastanawiamy się głęboko nad tym jakie to ma przełożenie na słuchacza. Nie myślimy co tu zrobić, żeby muzyka trafiła do masowego odbiorcy, zwyczajnie robimy coś, co dla nas w danej chwili jest fajne i nam się podoba i nie ma tu większej filozofii…

Adam: co nam się w danej chwili roi…

Domingo:… a co później z tego wychodzi… jednym się to podoba, innym nie i tyle. Właściwie to nie zwracam uwagi na to co się wokół mnie dzieje, gdybym zaczął zastanawiać się i analizować to co się dzieje w sferze muzyki, ale także w innych sferach, to chyba bym zwariował i przestałbym tworzyć muzykę.

Ctrl-Alt-Del to rządy jednej ręki czy demokracja?

Adam: Demokracja niewidzialnej ręki.

Domingo: Zdecydowanie demokracja.

Adam: Ja bym powiedział, że raczej oligarchia… System demencyjno-etatystyczno-sadystyczny.

Zespół praktycznie nie istnieje w mediach, nie stoi za Wami żadna prominentna wytwórnia, a jednak sale, w których gracie są wypełnione po brzegi. W czym tkwi sukces?

Domingo: Niezłe mity na temat naszego zespołu do nas docierają.

Adam: Ja myślę, że frekwencja na koncertach będzie rzeczywiście świetna jak zaczniemy grać w zakładach zamkniętych, bo nikt nie będzie mógł wyjść.

Domingo: Ostatnio graliśmy w wielkim mieście dla jedenastu osób…

Adam: Prawdę mówiąc to nie zawsze ludzie wiedzą o koncercie, czasem ktoś położy promocję i wtedy nie ma pełnych sal, a my nie mamy świetnej promocji, jak zresztą sama zauważyłaś.

Domingo: Jedno z najciekawszych zjawisk to fakt, że w małych miejscowościach na imprezy tego typu przychodzi dużo więcej osób i jest niepowtarzalny klimat.

Adam: Mało ludzi się nami zajmuje, mają wielkie serce ale mało doświadczenia, a my też nie potrafimy się sami sobą zająć, trochę się to nam w szwach rozchodzi…

Domingo: Niektórzy ludzie oczekują od nas żebyśmy byli produktem, a ja jeszcze nie potrafię tym produktem być, nie czaję tego.

Część Waszych numerów znacznie się od siebie różni w wersji koncertowej i studyjnej. Dlaczego?

Adam: Bo nie umiemy grać – prosta sprawa.

Domingo: Płytę nagrywaliśmy przez dwa lata, mieliśmy nadmiar sprzętu do dyspozycji i „przedłubaliśmy” tą płytę. Gdybyśmy mieli to odtwarzać nuta w nutę na koncertach to albo musielibyśmy wynając sześcioro ludzi, którzy by to robili z nami, albo musielibyśmy zainwestować kupę kasy – której oczywiście nie mamy – w sprzęt. Poza tym nie chcemy się skupiać na tym, aby wiernie odtwarzać każdy dźwięk, lecz na tym, żeby przeżywać każdy koncert, żeby każdy koncert był wyjątkowy.

Adam: Wierne nie są piękne a piękne nie są wierne – tak to bywa.

Gracie sporo koncertów za granicą. Jak dotarliście na obce rynki muzyczne?

Domingo: Rzeczywiście zagraliśmy kilkanaście koncertów w Czechach, parę w Niemczech, ale zazwyczaj to zespoły z tamtych miejsc nas zapraszały do współpracy na zasadzie, „wy gracie u nas, my gramy u was”. Generalnie wszystko, jak to zazwyczaj bywa, jest dziełem przypadku.

Przy okazji magazynu dla Polonii w Anglii nie sposób nie zapytać o koncerty na Wyspach – są już na koncie, czy ciągle przed Wami?

Domingo: Ciągle przed nami.

Co aktualnie macie w planach?

Domingo: Chcemy skończyć drugą płytę i zacząć nagrywać trzecią, ale w międzyczasie jeszcze trochę pograć koncertów…

Adam: w międzyczasie jeszcze zdobyć sławę i pieniądze oczywiście.

Numery na Waszej debiutanckiej płycie jak i cała płyta są nieprzewidywalne. A jaka będzie następna?

Domingo: Romantyczna, szczera.

Adam: Frapująca, cyniczna.

Domingo: Płyta będzie o nas.

Adam: Bardziej melodyjna.

Domingo: Nie będzie taka ostra jak pierwsza.

Adam: Miętka.

Domingo: Będzie dużo mniej „żyn-czyn”, nie będzie napierdalania, ale będzie dużo dojrzalsza.

Adam: Kobiety będą wzdychać…

Domingo: Muzycznie zajebistsza, technicznie i brzmieniowo…

Adam: …bardziej innowacyjna brzmieniowo.

Jak zachęcicie tych, którzy jeszcze Was nie znają do przyjścia na koncert Ctrl-Alt-Del?

Adam: Jeśli nie przyjdziecie na nasz koncert to nigdy się nie poznamy, a ja bardzo lubię rozmawiać godzinami po koncertach jak mi ktoś zada frapujące pytanie – będziecie mieli wieczór z głowy.

Domingo: Gramy fajnie.

Dziękuję serdecznie za rozmowę i poświęcony czas.

Anna Jankowiak

Oficjalna strona zespołu www.ctrl-alt-del.pl
Profil Facebook Ctrl-Alt-Del
Teledysk do piosenki Stepping Stone

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.