Dynie, upiory i straszne potwory

Jednym z objawów nadciągającego Halloween są straszne zabawy i bale przebierańców organizowane tu i ówdzie, a właściwie wszędzie. Bawią się dzieci w szkołach, w których i tak codziennie przeraża wątle (po ostatnich reformach) ciało pedagogiczne. Straaaaszne imprezy przygotowane są dla pracowników w biurach, w których prócz balowych bibek, czy innych śmiałych wygibów, straszą też kierownicy, a czasem i koledzy. Oczywiście kluby, dyskoteki, czy dansingi próbują prześcignąć się w ofertach dla tych, dla których każda okazja do wypitki, bądź naszej słowiańskiej wybitki jest doskonała. 

Kolejny objaw: pękate dynie z dokładnie wybranym grząskim miąższem zalotnie mrugają z okiennych parapetów diodą lub umieszczonym w środku tea-lightem; girlandy duchów, duszków i pająków zwisają z powały niejednego domu, a przerażające ciasteczka niczym kraby wypełzły na stoły oświetlone czarnymi świecami z brokatem. Koszmarne dzieciaki z sąsiedztwa wyległy na dziurawe ulice terroryzując staruszków i zmęczonych ludzi pracy okazjonalnymi sloganami „cukierka pan da, to nie rzucę petardy”, a te nieco starsze (powyżej lat 10) „na piwo daj, to nie urwę ci j**” – auuuu…

Zachód wszedł z tą nową tradycją do Polski wielkim tanecznym krokiem w rytmie Danse Macabre. Balują niemalże wszyscy, którzy nie trafili na pobliski cmentarz (podkreślam dwuznaczność tego stwierdzenia). Zaświstały czarownice na miotłach, czy miotły wiedźm? Postukują na ulicach kościotrupy swoimi chybotliwymi kosteczkami – efekt odchudzania siły roboczej, czy brak nawilżenia chrząstek w stawach? – polecamy glukozaminy! Zmęczona Kostucha, na co dzień sprzedawczyni w Pszczółce czy innym sieciowym insekcie, zatacza się po trzecim już piwie (i dwóch wódeczkach), groźnie wymachując atrapą kosy… bo odpadł jeden obcas z pary hiper-szpilek kupionej w etnicznym markecie za złotych 23,98. W takim pożałowania godnym stanie celebrujemy śmierć w wynajętych fatałaszkach, straszących bardziej złym wykonaniem niż tym, co niby miałyby reprezentować: Incredible Hulk wygląda jak blady Piotruś Pan, Cruella Deville wygląda jak kiepska podróba Białej Damy, a Hrabia Dracula jak Batman na dzień przed emeryturą (w roku 2032, wiek emerytalny podniesiony będzie do 85 roku życia – to ci dopiero koszmar!).

 

Właściwie czy ktoś musi wynajmować stroje w naszym kraju? Niby po co, gdy:
• niemalże każdy bladawy z kiepskim uzębieniem obywatel może słusznie udawać Zombie,
• jedna piąta populacji wygląda jak umęczone pokutne dusze,
• nieproporcjonalnie duża grupa nastolatek może udawać fatalne Feme Fatales, kościotrupy tudzież medyczne pomoce naukowe (strasznie, no nie?!),
• pozostała zaś część nastolatków – tych, którzy stołują się w Fast foodach, przypomina rozkoszne dyniowe korbolki. 
Jednym słowem strach-się-bać!

Może Halloween to taka odskocznia od codziennych upiornych spraw, gdy twory nie wyobraźni, a prawdziwe monstra (w ludzkiej skórze) straszą nas wcale nie na niby… A to brakiem podwyżki, to znów podwyżką cen. Tu obniżką świadczeń, a tam podwyżką wieku emerytalnego. Tam restrukturyzacją zakładu, a gdzie indziej „zatrudnieniem” nowych automatów (oraz zakupem nowoczesnego pociągu – widma). Polityczne lęki i nieetyczne Paskudy wyzierają nawet spod najgrubszych czerwonych dywanów zmiecione tam czarcim ogonem bezpardonowej biurokracji. Kanały na wizji z wizją i bez, ciągle ostrzegają przed kolejną recesją, bezkresną inflacją lub otwarciem bram piekieł, czy im podobnych parlamentów. Straszą tsunami i salami, wirusem, tłuszczem, orzechami (UWAGA alergie!). Tu świńska grypa, tam wietrzna ospa, zima stulecia i wątła sosna?

Powiało grozą i się zrobiło Halloweenowo…  Na głowie kołdra, albo i koc bo już zapada jesienny mrok. A w mroku chodzą straszne upiory… słyszysz ten krzyk strzygi, czy zmory?! Nie, to sąsiad włączył swoje dolby digital sound surround (chyba w tej kolejności) i ogląda „Piłę 3”, albo tego gościa z ulicy wiązów, czy topoli… A może to lalka lub klaun rozdziera swoje usta w potwornym grymasie… Krzyk przerażenia… którego w kosmosie (czy naszej znieczulonej rzeczywistości) nikt nie usłyszy lub wzbudzi zero społecznej reakcji – może dlatego, że ten krzyk był tylko w naszych głowach nauczonych zasady: ty rób swoje i w ogóle się nie wychylaj, bo dopiero się zrobi strasznie…

POSŁOWIE: po co oglądać horrory, gdy wystarczy wysłuchać wiadomości?

Izabela Dixon 

P.S. Ktoś ma dobry przepis na zupę dyniową?

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.