„Nie ma prawdziwego życia w fałszywym świecie” – rozmowa z Yogim Langiem, wokalistą RPWL

Często podkreślasz to, jak ważne jest wyzwolenie ducha. A co to oznacza dla Ciebie?

Yogi Lang - RPWL, foto Jakub ŻaczkiewiczYL: To była główna myśl na „Beyond Man And Time”. Wyzwolenie ducha według mnie odbywa się przez wiedzę i niezależność, ponieważ ewolucja obdarzyła nas umiejętnością wglądu w samych siebie. Patrzysz w lustro i widzisz, że jesteś, a to z kolei ma swoisty wpływ na rozwój społeczny. Myślę, że jeśli duch jest wyzwalany poprzez wiedzę i myślenie, to w tym tkwi klucz do przyszłości. Wielu ludzi próbuje przerwać ten proces. Właśnie na tym zagadnieniu się skupiamy i nie tylko na „Wanted”, ale też jako muzycy i ludzie jakimi jesteśmy.

Z którą płytą RPWL czujesz się najmocniej związany?

YL: To głupia odpowiedź, ale naprawdę kocham wszystkie płyty i już mówię ci dlaczego. Nasza dyskografia to odpowiednik pamiętnika. Trudno mi powiedzieć co robiłem 1995 albo w 1997, czyli jeszcze w czasach sprzed RPWL, za to precyzyjnie mogę określić co się działo w 2002, bo wtedy nagraliśmy „Trying to Kiss The Sun”, albo w 2005 czyli wtedy, gdy zrobiliśmy „The World Through My Eyes”.

Minęły cztery lata od wydania Twojej płyty „No Decoder”. Masz w planie ciąg dalszy swojej solowej kariery?

YL: Tak, bardzo chciałbym pociągnąć temat. Prawdę mówiąc, Kalle [Wallner] chciał rozpocząć pracę nad swoją solową płytą w połowie ubiegłego roku, czyli dokładnie wtedy, kiedy zaplanowaliśmy nową płytę RPWL. Musiał więc wstrzymać się na chwilę ze swoim projektem, ale myślę, że zacznie zaraz po naszej trasie. Podobnie w moim przypadku, ale czuję, że Kalle będzie pierwszy. Podczas koncertu w Berlinie spotkałem Manni Müllera, czyli naszego byłego perkusistę, który zagrał też na gitarze na „No Decoder”. Świetnie bawiliśmy się podczas nagrywania tej płyty i z całą pewnością nagramy następną.

Jaka jest różnica między nagrywaniem płyt z zespołem i tych solowych?

YL: Te dwa procesy różnią się głównie tym, że gdyby porównać RPWL do wielkiego domu, a nas do rodziny, to solowe projekty są wtedy twoim prywatnym pokojem, w którym możesz robić co tylko chcesz. To właśnie sprawia, że solowe płyty są tak wyjątkowe w całym tego słowa znaczeniu. Przypuszczam, że Kalle ma podobne spostrzeżenia. Zawsze świetnie się bawimy przy solowych projektach.

Yogi Lang - RPWL, foto Jakub Żaczkiewicz

Czy jest coś, co jeszcze chcielibyście osiągnąć w kwestiach muzycznych?

YL: Od czasów „The World Through My Eyes” osiągnęliśmy bardzo dużo. Tę płytę traktuję jako najważniejszą, ponieważ od niej wiele się zmieniło. Razem z Kalle wypracowaliśmy nowy styl pracy w studio, który stał się naszym własnym sposobem nagrywania płyt. Myśleliśmy też o stworzeniu wytwórni i studia. Wytwórnia powstała w 2010 i działa do dziś. W tej chwili mamy wytwórnię, wydawnictwo, studio, zaplanowaliśmy też trasę. Nie jesteśmy już tylko rodziną – jesteśmy prawdziwym przedsiębiorstwem. Kiedy zaczynaliśmy grać nawet nie marzyliśmy o tym, że nam się to uda, ale ta myśl zawsze gdzieś nam towarzyszyła. Takie młodzieńcze marzenie. Cel, który zawsze chcieliśmy osiągnąć i w końcu się udało. Muzycznie jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo osiągnęliśmy większość rzeczy, o których marzyliśmy.

Chcesz przez to powiedzieć, żeby nie przestawać marzyć, bo marzenia się spełniają?

YL: Właśnie tak!

Dziękuję Ci za rozmowę powodzenia!

YL: To ja dziękuję!

Anna Jankowiak

Specjalna podziękowania dla Iana Salmona za pomoc w zorganizowaniu rozmowy.

Oficjalna strona zespołu RPWL
Oficjalny profil Facebook

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.