Ślady olbrzyma na piasku – rozmowa z prof. Ellen Bialystok z York University w Toronto

Czyli wynika z tego, że to bodaj najsłynniejsze badanie było wywołane zapotrzebowaniem społecznym.

EB: No właśnie, bo nie mieliśmy powodu teoretycznego, aby przypuszczać, że taka zależność istnieje. A teraz problemem naukowym staje się odpowiedź na pytanie dlaczego tak jest. Jaki jest tego powód? Jak to się dzieje, że przednie części mózgu wspierają funkcje pamięci, która jest zlokalizowana w jego środkowej części?

Więc jaka jest Pani hipoteza?

EB: Musi to mieć coś wspólnego z kompensacją. Zaczynamy w tej chwili realizację nowego projektu, w  ramach którego chcemy przeanalizować, jaka dokładnie sieć mózgowa jest aktywizowana w trakcie wykonywania zadań pamięciowych i czy ta sieć jest różna u osób jedno- i dwujęzycznych. Kolejne pytanie, to czy gdy przestają funkcjonować „części systemu” odpowiedzialne za pamięć, z pomocą przychodzą im inne.

Jakie inne konsekwencje może mieć dwujęzyczność?

EB: Poszukiwanie różnorodnych korzyści z dwujęzyczności teraz stało się niemal przemysłem. Często napotykam na artykuły na ten temat, podam wam jedynie zarys tego, co się teraz bada, chociaż ja się tym w ogóle nie zajmuję: dwujęzyczni więcej zarabiają, dwujęzyczni są lepszymi menedżerami, dwujęzyczni rozstrzygają dylematy moralne w sposób bardziej wyrafinowany, szczególnie wtedy, gdy używają do tego swojego drugiego języka. To są tematy, jakie pojawiają się obecnie w literaturze, ale żeby było jasne – ja się nimi nie zajmuję. Ale faktem jest, że korzyści z dwujęzyczności stały się przedmiotem szerokiego nurtu badań, wykraczającego poza konsekwencje poznawcze.

Czy te korzyści z dwujęzyczności ujawniają się zawsze, czy muszą zostać spełnione jakieś określone warunki, aby się one ujawniły?

EB: Wszystko na to wskazuje. Wymyśliłam niedawno metaforę, która oddaje tę zależność: ślady na piasku. Jest plaża na wyspie – w mojej metaforze plaża to mózg – na tej plaży panują określone warunki, określona wilgotność. Przechodzą po niej różne stworzenia pozostawiając ślady. Jeśli po plaży będzie stąpał olbrzym, ślady będą odpowiednio głębokie; jeśli mała mewa – ślady  będą delikatne. Ale tak naprawdę wszystko zależy od rodzaju piasku, jego wilgotności. To nie są proste zależności, uwarunkowane tylko jednym czynnikiem. Doświadczenie i kontekst są odpowiedzialne za efekt, a tym efektem jest system poznawczy.

Uderzyło mnie to, że Pani powiedziała, że jest wciąż spora grupa praktyków, którzy uważają, że dwujęzyczność jest niedobra?

EB: Owszem, a później zrzucają całą odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenia dzieci w szkole na dwujęzyczność. I następnie radzą, aby zaprzestać używania jednego języka. Ale jako badacze też powinniśmy być ostrożni, bo być może dwujęzyczność ma też swoje mniej korzystne aspekty. Przeprowadziliśmy ostatnio badanie, którego celem było przyjrzenie się, co się dzieje, gdy dwujęzyczność współwystępuje z deficytami uwagowymi. Z jednej strony dwujęzyczność jest dobra na uwagę. Wiemy także, iż zaburzenia takie, jak ADHD są generalnie „chorobami uwagi”, patologicznymi deficytami uwagi. Pytanie więc brzmi: co się dzieje, gdy stają się one udziałem dwujęzycznych.

Kończymy teraz dwa badania, które próbują odpowiedzieć na to pytanie – jedno z udziałem dzieci, a drugie – dorosłych. I okazuje się, że nie jest taka prosta sprawa. W obu przypadkach okazało się, że osoby dwujęzyczne z najsilniejszymi zaburzeniami uwagowymi były w gorszej sytuacji niż jednojęzyczni cierpiący na podobne zaburzenia. Czy więc dwujęzyczność wspomaga uwagę nawet u osób, które cierpią na zaburzenia uwagi? A może, zaburzenia uwagi neutralizują korzystny wpływ dwujęzyczności? To złożone pytanie i skrajnie trudne badanie do przeprowadzenia. Ale moja intuicja odnośnie jego wyniku jest taka, że dwujęzyczności nie udaje się pokonać zaburzenia tego rodzaju.

Czy z tego wynika, że ci praktycy, którzy mówią, że dwujęzyczność jest szkodliwa, mogą mieć racje.

EB: Niewykluczone, że w odniesieniu do ADHD rzeczywiście coś jest na rzeczy. Sytuacje w których na pewno się mylą, to szeroki wachlarz trudności w uczeniu się. Mam na myśli psychologów szkolnych, logopedów, którzy utożsamiają dwujęzyczność z problemami, stawiając ją w jednym rzędzie i wręcz przypisując jej całą gamę deficytów związanych z nauką: problemami z czytaniem, z koncentracją, może też z dysleksją. W przypadku dzieci z takimi deficytami nie widzę żadnych dowodów na to, aby dwujęzyczność miała być dodatkowym obciążeniem, a wręcz wydaje mi się, że dla nich jest korzystna.

Słyszy się ostatnio zarzuty pod adresem badaczy dwujęzyczności, że przy replikacji badań przez nich wykonanych, nie zawsze ujawniają korzyści związane z dwujęzycznością. Jakie mogą być tego powody?

EB: Ja myślę, że te powody są dość oczywiste. Wydaje mi się, że ludzie czasem nie chcą przyjąć do wiadomości prostych wyjaśnień z powodu już wcześniej przyjętych założeń. Po pierwsze, w prawie wszystkich tych badaniach sposób, w jaki następowała kwalifikacja do grup jedno i dwujęzycznych, budził wątpliwości. Wiemy z naszych badań, że jeśli porównuje się osoby, które są „prawie” jednojęzyczne i prawie dwujęzyczne, różnice pomiędzy nimi się nie ujawnią. Powinno się porównywać grupy różniące się w sposób wyraźny doświadczeniami językowymi. To jest pierwszy powód.

Drugi powód tych „nieudanych replikacji” jest taki, że prowadzono je na młodych dorosłych, a zadania, jakie te osoby miały wykonywać, to bardzo łatwe zadania poznawcze, w przypadku których kluczową miarą jest czas reakcji. U młodych dorosłych średni czas reakcji w takich zadaniach wynosi mniej więcej 450 milisekund, mniej niż pół sekundy. Szansa więc na to, że uzyska się znaczącą różnicę w szybkości naciśnięcia na klawisz, jest niewielka.

Jeśli więc te różnice są tak subtelne – skąd może się brać tak spektakularny wpływ dwujęzyczności na demencję.

EB: To nie jest tak, że różnice są nieznaczne, to raczej instrumenty pomiarowe są niedoskonałe. Gdy używa się podobnych zadań i mierzy się prace mózgu w trakcie ich wykonywania, okazuje się, że różnice między grupami są duże.  

Ma Pani dwujęzyczne wnuki, gdy pani córka rozpoczynała wychowanie swoich dzieci, czy dawała jej Pani jakieś rady, wskazówki?

EB: Nie, nie, ja tego nie chciałam robić (śmiech). Nie znam się na tym. Ludzie często się mnie pytają o zdanie, komentarz, uważam, że to nie jest temat, na który powinnam się wypowiadać.

Dziękujemy za rozmowę.

Zofia Wodniecka i Karol Chlipalski 

Materiał powstał dzięki finansowaniu  w ramach konkursu
„Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”
Licencja: Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska

Ministerstwo Spraw Zagranicznych

 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.