„Emocje są siłą napędową” – profesor Jean-Marc Dewaele w rozmowie dla serwisu o dwujęczności

A jaka jest rola emocji w uczeniu się drugiego języka?

J-MD: Jest niezwykle istotna, ponieważ bez emocji nie byłoby uczenia i myślę, że ma to zastosowanie bez względu na to, czego się uczymy – czy to języka, czy jakiejkolwiek innej umiejętności. Jeśli się uczysz, nawet negatywne emocje w stosunku do materiału, który przyswajasz, są lepsze niż brak emocji. Brak emocji oznacza, że jesteś znudzony, zupełnie obojętny. Wtedy uczenie się nie ma miejsca, a już na pewno nie w sposób efektywny. W warunkach szkolnych w procesie nauki języka są rzeczy, które bardzo lubimy (dla kogoś może to być pisanie wypracowań) i rzeczy, które trochę nas przerażają (np. wypowiedzi ustne na forum klasy). To oznacza, że jesteśmy w nie emocjonalnie zaangażowani i że jest większa szansa na postęp w nauce, niż gdyby lekcje były nam zupełnie obojętne. Pozytywne emocje w procesie uczenia się są lepsze niż emocje negatywne, ale czasem odrobina stresu lub strachu może nas pozytywnie zmotywować, pod warunkiem, że nie czujemy lęku. Emocje są zdecydowanie siłą napędową dla uczenia się.

Języka możemy uczyć się w warunkach szkolnych, ale też w sposób naturalny, na przykład w środowisku rodzinnym. Jak wielojęzyczne rodziny mogą motywować swoje dzieci do uczenia się języka dziedzictwa, mieszkając w kraju emigracji?

J-MD: Moja rada, jako ojca trójjęzycznej córki, to nigdy się nie poddawać i konsekwentnie używać języka ojczystego w kontaktach z dzieckiem. Oznacza to mówienie z nim w swoim języku w każdej sytuacji. Oczywiście ważną kwestią jest też porozumienie się ze swoim partnerem  i jego zgoda na to, żebyśmy używali naszego języka z dzieckiem, nawet jeśli język ten jest partnerowi obcy. Nasz partner nie powinien wtedy czuć się wykluczony – a wiem, że czasem się tak zdarza. Przekonywać dzieci do używania naszego języka dziedzictwa można także przez czytanie.  Moja córka ma 18 lat, a ja wciąż czytam jej wieczorem francuskie książki – oczywiście wtedy, kiedy nie ma jej chłopaka (śmiech).

Poprzez swój język i przekazywanie wiedzy o kulturze kraju pochodzenia można zbudować z dzieckiem wyjątkową więź. Oczywiście nie zawsze jest to proste, bo dziecko może być niechętnie nastawione do mówienia w języku mniejszości, ale najważniejsze jest to, aby rodzic nie zrażał się zbyt szybko. Nawet jeśli dziecko nie odpowiada na pytania w tym języku, to sam fakt, że wciąż słyszy nas mówiących oznacza, że język wciąż jest w jego życiu obecny. Po kilku latach dzieci mogą dojść do wniosku, że dobrze byłoby znać język mniejszości. Jeśli zrezygnujemy z uczenia ich tego języka, mogą później żałować i myśleć „byłem lekkomyślny, tak szybko rezygnując z uczenia się języka mojej mamy/ mojego taty”. A im dziecko starsze, tym zwykle trudniej jest mu powrócić do nauki języka. Myślę więc, że lepsza – w przypadku upartego dziecka – będzie chociażby bierna znajomość języka, niż brak znajomości w ogóle.

Czy emocje odgrywają w tym procesie ważną rolę?

J-MD: Oczywiście. Myślę, że należy przekonać dziecko, że znajomość twojego języka jest ważna. Nie można przy tym być zbyt racjonalnym, to znaczy zwracać dziecku uwagę na praktyczne korzyści z mówienia w tym języku, np. mówiąc „będziesz miał później szanse na lepszą pracę” – my wiemy, że takie korzyści są ważne, ale dziecka w wieku szkolnym póki co w ogóle nie obchodzą. Pomocne jest, jeśli spróbujemy trochę „zmanipulować” dziecko. Spędźmy z nim trochę czasu w rodzinnym kraju, żeby miało jednojęzycznych przyjaciół (z którymi nie przejdzie na język większości) i żeby budowało więzi z członkami rodziny i czuło, że warto jest inwestować energię w uczenie się i rozwijanie tego języka. Trzeba przekonać je, że to dobra inwestycja.  Mówienie w języku mniejszości jedynie z jedną osobą, która do tego zna też język większości, będzie miało zdecydowanie mniejszą moc napędową w uczeniu się języka, niż zbudowanie relacji z wieloma osobami, mówiącymi językiem mniejszości.

Inną istotną kwestią jest to, że rodzice nie mogą być zbyt krytyczni  wobec dziecka, które dopiero zaczyna się uczyć języka i nie brzmi on u niego jeszcze tak, jak u rodzimych użytkowników. Albo w przypadku, kiedy dziecko przełącza się często z języka mniejszości na język większości, kiedy nie może znaleźć słów. Zgodzimy się chyba wszyscy, że lepiej, żeby dziecko używało języka w sposób niekoniecznie idealny, niż żeby nie używało go w ogóle. Podsumowując, rolą rodzica jest bycie realistycznym i pragmatycznym i akceptowanie, że – ostatecznie – uczenie się języka mniejszości jest wyborem dziecka. Do niczego nie można go zmusić, ale na pewno można stworzyć odpowiednie warunki – w tym warunki emocjonalne – żeby uczyło się chętnie i miało poczucie, że mówienie w tym języku jest ważne i przydatne.

Dziękuję za rozmowę.

Joanna Kołak

Profesor Jean-Marc Dewaele urodził się w Belgii. Obecnie jest profesorem Lingwistyki Stosowanej i Wielojęzyczności na Birkbeck University w Londynie. Jego zainteresowania naukowe skupiają się między innymi wokół różnic indywidualnych i emocjonalnych aspektów uczenia się drugiego języka. Jest osobą dwujęzyczną od urodzenia – urodzony w Belgii, miał od najwcześniejszych lat kontakt z językiem francuskim i holenderskim. Tata trójjęzycznej córki.

 

Serwis „Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na licencji Creative Commons
Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu
Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach
konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”
realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne
wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym
informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie
„Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych

 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.