Mieszać czy nie mieszać?

Warto by rodzice, których ambicją jest wychowanie dwujęzycznych dzieci, a którzy mówią do nich w więcej niż jednym języku, zastanowili się czy mają one wystarczający kontakt z językiem rzadziej występującym w otoczeniu.

Montrealczycy mówią o sobie żartem, że: Un vrai montréalais can change languages jusqu’à trois fois in the same sentence sans rien perdre du sens de ce qu’il dit… To dwujęzyczne zdanie można by w sposób dość dowolny przełożyć na polski: montrealczyk może trzykrotnie zmienić język w ramach jednego zdania nie tracąc przy tym wątku. Mimo ciągłego przechodzenia z języka na język, mieszkańcom tego miasta udaje się wychować dzieci, potrafiące posługiwać się poprawnie zarówno po francusku, jak i angielsku, co do pewnego stopnia stoi w sprzeczności z zaleceniami językoznawców, których zdaniem sukces w wychowaniu dwujęzycznych dzieci zależy od językowej konsekwencji.

Jak już wiemy, najbardziej powszechne strategie wychowywania dzieci dwujęzycznych to OPOLmL@H. W obu przypadkach kluczowa jest konsekwencja w używaniu określonego języka przez rodziców. OPOL (jeden rodzic-jeden język) polega na tym, że każde z rodziców mówi do dziecka w innym języku, natomiast mL@H zakłada, że oboje rodzice zwracają się do niego w języku, który nie jest obecny w otoczeniu, zamieniając dom rodzinny w rodzaj twierdzy językowej. Obie te strategie są powszechnie używane na całym świecie i często przynoszą dobre efekty.

Wielu dwujęzycznych rodziców nie przejmuje się jednak zaleceniami i w czasie rozmów z dziećmi przeskakuje z języka na język, najczęściej w zależności od tematu, jaki poruszają, a mimo to ich pociechy wyrastają na osoby o zrównoważonej dwujęzyczności. Czy rzeczywiście mieszanie języków  nie ma wpływu na rozwój językowy ich dzieci? I czy efekt w postaci biegłej znajomości dwóch (lub więcej) języków przez młodsze pokolenie, nie należałoby raczej przypisać uwarunkowaniom zewnętrznym?

Jak często mieszają języki

Krista Byers-Heinlein z Concordia University w Montrealu postanowiła sprawdzić jaki wpływ na rozwój językowy dzieci ma mieszanie języków. W tym celu poprosiła dwujęzycznych rodziców półtorarocznych i dwuletnich dzieci o wypełnienie specjalne stworzonego kwestionariusza, w którym zostali oni poproszeni o oszacowanie, jak często mieszają oni języki, np. używając zapożyczeń. Równolegle dzieci zostały poddane testowi znajomości słownictwa w języku angielskim. U dzieci młodszych sprawdzano bierną znajomość słów (ich rozumienie), a u starszych również umiejętności posługiwania się nimi w mowie.

Okazało się, że ogromna większość, bo aż 90 proc. rodziców, w kontaktach z dziećmi nie była konsekwentna w wyborze języka. Efekty tego rodzicielskiego przeskakiwania z języka na język też były wyraźne: im częściej rodzice dzieci półtorarocznych przełączali się między językami, tym mniej słów znały ich  dzieci; w przypadku dwulatków różnica była mniej wyraźna, choć i u nich można było zaobserwować podobną zależność. Skąd może się ona brać? Według autorki badania, niewykluczone, że mieszanie języków przez rodziców utrudnia dzieciom wykrycie wskazówek językowych, które ułatwiają rozdzielanie języków od siebie. W konsekwencji nauka każdego języka może być utrudniona.   

Jak dużo inputu dostarczają rodzice

W miejscach takim jak Montreal, gdzie dwa języki – francuski i angielski – współegzystują na względnie równych zasadach, nie należy się przejmować, wszelkie ewentualne opóźnienia w rozwoju któregoś z języków zostaną szybko nadrobione przez dzieci. Niezależnie od tego, ile „inputu” w danym języku dostarczą dzieciom rodzice, mają one szanse uzupełnić brakującą jego ilość poza domem, np. w szkole, spotykając się z rodziną, znajomymi itp.. Inaczej jest tam, gdzie jeden z języków dominuje. W tym miejscu należałoby więc przypomnieć, ile materiału językowego jest potrzebne dziecku, aby rozwinęło ono znajomość tego języka i w efekcie stało się dwujęzyczne.

Barbara Zurer Pearson badaczka dwujęzyczności i autorka poradnika dla rodziców pt. Jak wychować dwujęzyczne dziecko odpowiada na to pytanie na podstawie badań, jakie prowadziła przez lata na hiszpańskojęzycznych imigrantach z Kuby mieszkających w Miami na Florydzie.  Wyniki tych badań w sposób konsekwentny wskazywały, że dzieci, które miały okazję używać swojego drugiego języka przez mniej niż 20 proc. czasu w ciągu dnia, uczyły się nowych słów i zwrotów, lecz nie były w stanie tworzyć oryginalnych zdań. Pełną dwujęzyczność natomiast osiągały dzieci, które spędzały ponad 30 proc. czasu używając języka mniej obecnego w otoczeniu. Podobne wnioski sformułowali inni badacze zajmujący się nabywaniem drugiego języka.  

Polski nie na równych prawach

Niestety nie ma, lub niewiele jest miejsc na świecie, gdzie język polski współegzystowałby na równych prawach z innymi językami, o czym powinni pamiętać polscy rodzice ulegający pokusie mieszania języków. W Polsce ma on zazwyczaj pozycję dominującą wobec języków mniejszości narodowych. Za granicą jest odwrotnie, być może w wyjątkowej sytuacji są Polacy mieszkający wokół Wilna, którzy tworzą bardzo mocną społeczność i mają do dyspozycji dodatkowo polskie szkolnictwo.

Na emigracji natomiast zdecydowana większość polskojęzycznych społeczności musi stawiać czoła dominującej pozycji języka większości: angielskiego, niemieckiego, francuskiego lub innych. Być może wiele lat temu w Chicago czy Nowym Jorku polskie dzielnice stanowiły enklawy, w których pozycja języka polskiego była niezagrożona, lecz dziś należy to do przeszłości. Przyczynia się do tego globalizacja, która powoduje, że język otoczenia wdziera się w życie każdej rodziny przechylając językową równowagę na swoją korzyść. Sytuacja ta ma swoje dobre strony – pozwala dzieciom, które w przeciwnym wypadku tkwiłyby w językowym getcie, osiągnąć sukces zawodowy w nowej ojczyźnie. Na pewno jednak nie sprzyja przechowaniu znajomości języka dziedzictwa przez kolejne pokolenia żyjące na emigracji.

Czy więc rodzice mający ambicje, aby wychować dwujęzyczne dzieci, powinni zwracać uwagę na czystość językową swoich wypowiedzi? Odpowiedź narzuca się sama. Zwracanie się do dzieci w dwóch językach w żaden sposób nie może im zaszkodzić na dłuższą metę, ale po co utrudniać im zadanie, jakim jest nauczenie się mowy. I tak zadanie to jest wystarczająco trudne. Nie warto też obniżać ich szans na to, że będą one znały w przyszłości dwa języki w sposób czynny. A to jest zapewne marzeniem większości rodziców.

Karol Chlipalski
Karolina Łukasik

 

Serwis „Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na licencji Creative Commons znanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.” realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”.

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.