Telewizja – strata czasu, ale nie do końca

Czy posadzenie dziecka przed francuskojęzycznym kanałem sprawi, że nauczy się ono szybciej francuskiego? Czy słowa i zwroty, jakich używają np. Asterix i Obelix wejdą w ten sposób na stałe do dziecięcego słownika? Naukowcy są sceptyczni. Jednak w przypadku dzieci wychowujących się za granicą nie warto rezygnować z telewizji w języku mniejszości. I to z kilku powodów.

Na temat wpływu telewizję na rozwój językowy dzieci zostało już przeprowadzonych wiele badań, wskazują one jednak, że wpływ ten nie jest zbyt korzystny. Jak przekonują amerykańscy badacze, Betty Hart i Todd Risley, niezbędnym czynnikiem w poszerzaniu słownictwa u dzieci są rozmowy „na żywo”, a w szczególności wypowiedzi, skierowane bezpośrednio do dzieci. Hart i Risley, którzy przez ponad dekadę obserwowali interakcje pomiędzy rodzicami i dziećmi i analizowali ich słownictwo, doszli do wniosku, że dziecięcych wypowiedziach pojawiały się niemal wyłącznie te słowa, które wcześniej zostały użyte przez rodziców. Natomiast te, które dzieci mogły usłyszeć w telewizji, bądź w czasie słuchania nagrań audio, nie wchodziły na stałe do ich słownictwa.

Podobne wnioski sformułował też Daniel Anderson, psycholog z Uniwersytetu w Massachusetts. Zauważył on, że dzieci wzbogacają swoje słownictwo w znacznie większym stopniu, gdy kontakt z językiem następuje „na żywo”, niż wtedy, gdy ma on miejsce za pośrednictwem telewizji. Dlaczego tak jest? Otóż zwracając się bezpośrednio do dziecka, zachęcamy je do reakcji, do ćwiczenia nowych słów, wyrażeń – również tych, które usłyszało od nas przed chwilą. Telewizja nie daje takiej możliwości; stawia dziecko w roli biernego odbiorcy, nie pozwala mu na postawienie siebie w roli rozmówcy. Anderson przestrzega też, że telewizor, nawet jeśli jest jedynie włączony w tle, redukuje o 20 proc. interakcje między rodzicami a dziećmi.

Telewizja w tle

O tym, że telewizja – nawet ta włączona jedynie „w tle” – znacznie zubaża ilość mowy, kierowanej przez rodzica do dziecka, przekonują także wyniki badania, przeprowadzonego  przez Tiffany A. Pempek, badaczkę z Hollins University w USA. Obserwowała ona interakcje rodziców i ich dzieci w wieku 12, 24 i 36 miesięcy. W czasie każdej sesji połowie czasu zabawy towarzyszył włączony telewizor, a programy prezentowane w tym czasie w telewizji, były przeznaczone dla dorosłych. Okazało się, że kiedy w tle włączona była telewizja, ilość słów i wyrażeń, wypowiedzianych do rodzica przez dziecko, była niższa, niż wtedy, kiedy telewizor był wyłączony.

Podobne wnioski, sformułowane zostały na podstawie badań z udziałem dzieci dwujęzycznych. Janett Patterson z Uniwersytetu w Nowym Meksyku badała jaki wpływ na wielkość słownictwa dzieci 21-27 miesięcznych ma częstotliwość oglądania telewizji i czytania. Badanie zostało przeprowadzone w rodzinach, w których używany był zarówno hiszpański jak i angielski. Okazało się, że wielkość słownictwa zależała wyłącznie od tego, jak często rodzice czytali dziecku, natomiast częstotliwość oglądania telewizji przez dziecko nie miała żadnego wpływu na rozwój słownictwa.

Same złe strony?

Jednak Antonella Sorace, profesor językoznawstwa z Edynburga, założycielka organizacji Bilingualism Matters, w swojej książce „Raising Bilingual Child” nie odradza dzieciom dwujęzycznym oglądania telewizji – bajki nagrane na video są, jej zdaniem, jedną z możliwych form dostarczania dzieciom kontaktu z językiem mniejszości. Przyznaje, że dużo lepszą formą rozwoju języka byłyby interakcje „na żywo”, ale uważa, że z oglądania telewizji w języku mniejszości nie powinno się pochopnie rezygnować. Również Giuli Dussias z Penn State University, a przy okazji mama trójjęzycznych dzieci, przyznaje, że pozwalała swoim dzieciom wychowującym się w USA oglądać relatywnie dużo filmów w telewizji i na DVD, pod warunkiem jednak, że filmy te były w hiszpańskiej lub włoskiej wersji językowej.

We wspomnieniach wielu dwujęzycznych dorosłych pojawia się wzmianka o tym, że oglądanie telewizji pomagało im oswoić się z nowym językiem. Jeanne Kim, autorka strony qz.com, na której umieszcza między innymi ciekawostki, dotyczące języka i dwujęzyczności, wspomina w jednym z artykułów, że najszybszym sposobem nauczenia się języka koreańskiego po przeprowadzeniu się do Seulu, było dla niej wspólne oglądanie telewizji z matką. Kim twierdzi, że oglądanie telewizji pomogło jej wyłapać kolokwialne zwroty, używane w codziennych rozmowach. Dodaje też ważną rzecz – że było to nie tylko wspólną rozrywką matki i córki, ale też dobrą okazją do zadania matce pytań o słowa lub wyrażenia, których nie rozumiała. Dlatego też oglądanie telewizji może przynosić drobne korzyści, pod warunkiem, że ogląda się ją wspólnie i że jest to pretekstem do rozmowy.

Komentarz ze strony dorosłego

Oglądanie telewizji i filmów na DVD w języku mniejszości nie musi też służyć bezpośrednio nauce tego języka. Bajki z dzieciństwa rodziców mogą być dla dziecka na emigracji elementem poznawania kultury kraju, z którego pochodzi. Wspólne obejrzenie Bolka i Lolka lub Koziołka Matołka może być ciekawym sposobem spędzenia wspólnie czasu w języku polskim dla rodziny mieszkającej za granicą. Zwłaszcza, jeśli oglądaniu towarzyszyć będzie komentarz ze strony dorosłego, np. rozmowa o tym, co robią bohaterowie. Może dla rodziców będzie to też okazją do przypomnienia sobie historii z dzieciństwa i opowiedzenia ich dziecku?

Bajki oglądane w języku mniejszości mogą też sprawić, by język ten stał się dla dzieci żyjących na emigracji bardziej żywy i przez to bardziej atrakcyjny. Często bywa przez nie postrzegany jako język właściwy jedynie do poruszania nudnych spraw ze świata dorosłych, w którym rzadko pada jakieś zdanie ekscytujące dla dziecka. Jeśli się jednak okaże, że bohaterowie, którzy zapładniają dziecięcą wyobraźnię, mówią w tym samym języku, będzie to przyczynkiem, aby spojrzeć nań łaskawszym okiem.

Nie można także umniejszyć roli, jaką odgrywają programy telewizyjne promujące wielojęzyczność. Przykładem takiego programu – bardzo popularnego w Wielkiej Brytanii – jest serial animowany „Dora poznaje świat” (ang. „Dora The Explorer”, przyp. red.), który przetłumaczony jest z angielskiego na aż 15 języków. Dora jest małą podróżniczką, która w każdym odcinku wyrusza na wyprawę, przybliża widzom kulturę kraju, po którym podróżuje, a także wprowadza podstawy języka – zachęca dzieci przed telewizorami do powtarzania cyfr i użytecznych zwrotów w danym języku. W wersji polskiej Dora uczy angielskiego, a w wersji angielskiej – hiszpańskiego. Nawet jeśli oglądanie przygód „Dory” nie zastąpi dzieciom interakcji z innymi osobami, podczas których skutecznie ćwiczą używanie nowych słów i zwrotów, to jednak może stanowić zachętę do rozpoczęcia nauki nowego języka i wzbudzić pozytywne z nim skojarzenia.

Joanna Kołak

Serwis „Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na licencji Creative Commons znanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.” realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”.

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.