Laureat Julek

Dzień przed pójściem do amerykańskiego przedszkola znałem jedynie sześć słów po angielsku: „Can I please use the bathroom”, choć kiedy doszło co do czego i tak to zdanie okazało się dla mnie za długie i powiedziałem jedynie „bathroom please” – wspomina Julek Głowacz, nastolatek z nowojorskiego Brooklynu, który może pochwalić się tym, że jedna z asteroid w Układzie Słonecznym – 31496 Glowacz – została nazwana na jego cześć.

Bakcyla czytelniczego złapał jako trzylatek. Kiedy mama czytała książki z jego starszym bratem Olivierem, on nie próżnował. – Dręczyło mnie, że sam nie mogę przejść przez „Tytusa, Romka i A’Tomka”, do tego stopnia, że postanowiłem zapamiętać wszystkie litery. W taki oto sposób nauczyłem się czytać – na Papciu Chmielu – mówi 17-letni Julian Głowacz. A mówi to posługując się polszczyzną, jakiej pozazdrościłby mu niejeden jego rówieśnik urodzony w Polsce. Tymczasem Julian, lub po prostu Julek, urodził się w Nowym Jorku i zawsze tu mieszkał.

Mając lat 10, otrzymał pierwszą ze swoich licznych nagród. Było to I miejsce w konkursie recytatorskim dla dzieci i młodzieży zorganizowanym przez nowojorską Fundację Kościuszkowską za interpretację wiersza „Brudas” Jana Brzechwy. Kolejne lata przyniosły kolejne wyróżnienia. Dwa lata później na stronie internetowej Centrali Polskich Szkół Dokształcających opisującej konkurs „Poeci Polscy o Ojczyźnie” można już było znaleźć taką notkę o Julianie: „W najstarszej grupie bezapelacyjnie zwyciężył ubiegłoroczny laureat konkursu recytatorskiego Julian Głowacz, który tym razem popisał się piękną recytacją wiersza Kazimierza Węgrzyna „Bo ona w nas”.

Tego typu wystąpień było mnóstwo. Na przykład, w 2014 Julian zwrócił na siebie uwagę interpretacją Modlitwy Konrada z „Wyzwolenia” Stanisława Wyspiańskiego, którą zaprezentował w kościele św. Józefa w Jamaica na Queensie. Kilka miesięcy temu zagrał księdza Popiełuszkę w przedstawieniu w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej i Św. Kazimierza na Brooklynie. Julek skrupulatnie przygotowuje się do każdego przedstawienia. – Najpierw muszę dowiedzieć się kim był autor i dlaczego napisał dany utwór, kiedy, i co chciał w nim przekazać – wyjaśnia. W dalszych działaniach pomaga rodzina – Razem rozpoczynamy pracę nad techniką modulowania głosu, wybieramy odpowiednią muzykę, opracowujemy scenografię, potem mamy próby – tłumaczy.

Humanistyczne zainteresowania chłopca nie wzięły się znikąd. – Zawsze razem dużo czytaliśmy. Zaczynaliśmy od Biblii dla dzieci. Potem prezentowaliśmy chłopcom  książki z najróżniejszych dziedzin – mówi mama Julka, Krystyna Kinga Głowacz. W czasie częstych podróży rodzinnych, Julek z bratem odwiedzili już wszystkie kontynenty z wyjątkiem Antarktydy, wspólne dyskusje trwają godzinami. – Pokazaliśmy naszym synom wszystko co warte jest uwagi w Nowym Jorku. Od zawsze ciągaliśmy ich po teatrach, muzeach – opowiada Krystyna Głowacz.

Ale najważniejsza dla rodziców Julka była nauka języka polskiego. – Nie uczyli nas angielskiego, mówili do nas tylko po polsku. Dzień przed pójściem do amerykańskiego przedszkola znałem  jedynie sześć słów po angielsku: „Can I please use the bathroom”, choć kiedy tam poszedłem to i tak to zdanie okazało się dla mnie za długie i powiedziałem jedynie „barthroom please” – wspomina Julek.

W 2014 roku skończył polskie liceum i zdał maturę w Polskiej Szkole Dokształcającej  przy parafii Matki Boskiej Częstochowskiej i Św. Kazimierza. – To było dla mnie bardzo ważne, bo uważam, że Polacy w Ameryce powoli zatracają swoją tożsamość, co jest widoczne w tym, że coraz mniej ludzi mówi po polsku – wyjaśnia Julek.

– Po raz pierwszy zobaczyłam Julka, kiedy wygłaszał 30-minutowy monolog o Henryku Sienkiewiczu. Od  razu wiedziałam, że jest osobą nieprzeciętną – wspomina Natalia Maciaszek, nauczycielka, która prowadziła Julka do matury. Według pani Natalii nie ma chyba takiej dziedziny, w której Julek by się nie odnalazł. – Ma wiele talentów i w wielu dziedzinach jest świetny: w przedmiotach ścisłych, ale jest też wspaniałym aktorem. Podziwiam go za energię  i jego wielki entuzjazm. Życzę mu w przyszłości Nagrody Nobla, bo z jego talentem jest to możliwe – zapewnia.

Polskość jest ważna, ale na co dzień Julian skupia się na nauce. Julek uczęszcza do Hunter College High School, szkoły średniej dobrze znanej na Manhattanie. – To najlepsza szkoła średnia w Nowym Jorku. Szalenie prestiżowa, dla najzdolniejszych oraz geniuszów. Bardzo trudno się do niej dostać – wyjaśnia Robert Kostrzewa, prodziekan w the New School for Social Research, jednym z prywatnych uniwersytetów na Manhattanie. Do Hunter College High School uczęszczał też brat Julka, Olivier, który dziś studiuje dwa fakultety, matematykę i fizykę, w New York University Tandon School of Engineering.

Julka najbardziej fascynują przedmioty ścisłe, a nie humanistyczne. Jest członkiem klubów naukowych działających w jego szkole średniej, m.in. Robotics Team, w której tworzy roboty od podstaw, poczynając od zaprogramowania, a kończąc na zamówieniu części i złożeniu ich w całość. 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.