Najważniejszy nauczyciel

Rola rodziców w przekazywaniu swoim dzieciom języka dziedzictwa jest nie do przecenienia. Nie zastąpią ich nawet najlepiej wykwalifikowani nauczyciele.

Tomek mieszka w Londynie ze swoją partnerką Rachel i synem – czteroletnim Kubą. Dużo pracuje, często wyjeżdża służbowo poza Londyn i w związku z tym rzadko bywa w domu. Rachel za to spędza z chłopcami prawie całe dnie rozmawiając z nimi po angielsku. Tomek niedawno zdał sobie sprawę, że w związku z tym język polski Kuby jest bardzo ubogi. Wie, że spędza z synem zbyt mało czasu, aby skutecznie przekazać mu znajomość języka ojczystego. Przyszedł mu do głowy pomysł, żeby poszukać w Londynie osoby z wykształceniem polonistycznym, która mogłaby Kubę nauczyć języka polskiego. Nie chciał go jednak  przeciążać za bardzo, więc zdecydował, że jedna lub dwie godzinne lekcje w tygodniu powinny na początku wystarczyć. Czy jednak plan Tomka nie jest zbyt optymistyczny? Czy fachowa nauczycielka pomoże Kubie mówić po polsku, jak jego rówieśnicy mieszkający w Polsce?

Antonella Sorace i Robert Ladd w poradniku „Raising bilingual children” zauważają, że tak naprawdę rolą rodziców nie jest „uczyć” dzieci mówić w ich ojczystym języku, podobnie jak nie uczą oni dzieci chodzić czy uśmiechać się. W rozwoju językowym najważniejsze jest zapewnienie dziecku naturalnego kontaktu z językiem i obudzenie w nim potrzeby przyswojenia go sobie. Proces ten przebiega w sposób naturalny, pod warunkiem, że dziecko ma szansę na kontakt z językiem w różnych sytuacjach i z różnymi osobami. Tymczasem pomysł Tomka, sprowadzałby się do uczenia Kuby nauki języka polskiego jako języka obcego (na podobnych zasadach jak dzieci w Polsce uczą się np. języka angielskiego na prywatnych lekcjach kilka godzin w tygodniu).

Rozmowa, nie mówienie

Zrozumienie, że nauka języka polskiego u takich dzieci jak Kuba musi przebiegać naturalnie i że rola rodzica jest w tym procesie nie do przecenienia (wszak to rodzic głównie spędza czas z dzieckiem w pierwszych latach jego życia, zwłaszcza przed rozpoczęciem szkoły!) to bardzo ważny punkt wyjście do rozpoczęcia świadomego przekazywania języka ojczystego dziecku. Załóżmy, że mamy już tę bazę. Wiemy, że to my musimy spędzać czas z dzieckiem, musimy jak najwięcej do niego mówić w naszym języku. Ale zaraz, zaraz… Czy faktycznie samo mówienie wystarczy? Otóż nie. Pamiętajmy, że potrzebna jest rozmowa. Dziecko musi mieć okazję, aby usłyszeć, jak mówimy w różnych sytuacjach, używamy zróżnicowanego słownictwa, a także aby samo wypróbowało siebie w roli rozmówcy. W tym też, aby przetestowało to, jak osoba z nim rozmawiająca, reaguje na to, co mówi – daje to dziecku informację zwrotną czy słownictwo bądź sformułowania, których używa, są zrozumiałe i adekwatne w danym kontekście czy sytuacji (dlatego m.in. nie wystarczy posadzić dziecka przed polskojęzycznym filmem).

Czyli wiemy już, jak ważna jest rola rodziców w przyswajaniu języka przez dziecko, wiemy też, że rozmowa – a  nie monolog – jest kluczem do sukcesu. A teraz kolejny krok: Jak rozmawiać z dzieckiem dwujęzycznym, żeby wykorzystać optymalnie czas, jaki z nim spędzamy? Jak sprawić, żeby jego polskojęzyczne środowisko językowe było w tym samym stopniu bogate i różnorodne, jak środowisko języka dominującego (w przypadku Tomka i Kuby – angielskie) i tak samo sprzyjało naturalnej nauce i rozwojowi języka. Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto przyjrzeć się poniższym radom:

1. Nie od razu Rzym zbudowano – zacznij małymi krokami.

Tomek, kiedy już zrozumiał, że to na nim – a nie na wynajętym nauczycielu-poloniście – spoczywać powinna odpowiedzialność (i przywilej!) przekazywania synowi języka polskiego, postanowił osiągnąć wszystko naraz. Frustrując się, że Maksowi brakuje słownictwa polskiego dotyczącego w zasadzie każdej dziedziny codziennego życia – w rozmowach o jedzeniu, szkole, domu, ubraniach, zabawkach – postanowił bombardować syna słownictwem, kiedy tylko mieli trochę czasu dla siebie. Szybko jednak przekonał się, że jego starania odnoszą przeciwny skutek – Max denerwował się, że nie zawsze rozumie, co tata do niego mówi, i był też zdezorientowany, dlaczego nagle zaczęli oglądać dużo książeczek z obrazkami, i dlaczego tata co chwilę pyta go pokazując coraz to inne przedmioty na rysunkach pytając, czy wie, „jak to się mówi po polsku”.

Kiedy dziecko bardzo mało posługuje się językiem polskim lub robi to niechętnie, warto, pracując na rozwojem jego kompetencji językowych, skupić się na początku na tym, co dziecko motywuje i interesuje. W ten sposób skojarzymy u niego język polski z czymś atrakcyjnym i łatwiej zachęcimy do jego używania. Tomek mógł więc na początku skupić się na największej pasji Kuby, czyli ciężarówkach. Kuba zawsze z zainteresowaniem przygląda się ciężarówkom na ulicy i komentuje ich wygląd, do tego ma w domu pokaźną kolekcję modeli ciężarówek. Tomek starał się więc znajdować po pracy i w weekendy czas na to, żeby zabierać Kubę i jego kolekcję na podwórko – budować drogi z piasku, planować trasy, jakimi poruszały się te ciężarówki, a także rozładowywać i załadowywać towary, jakie przewoziły. To ostatnie zresztą okazało się świetną okazją do wprowadzania nowego słownictwa – Tomek starał się, żeby „ładunek” był zawsze bardzo różnorodny. Ciężarówki przewoziły więc owoce, warzywa, zwierzęta i inne materiały. Aby sprowokować syna do rozmowy, opowiadał, jak kierowcy ciężarówek muszą kontaktować się z centralą i między sobą, żeby przedyskutować, kto co zabiera i gdzie wyjeżdża. A jako że kierowcami byli Tomek i Kuba, musieli więc wszystko między sobą konsultować.  

2. Szerokie horyzonty – stopniowo poszerzaj kontekst

Optymalne środowisko językowe jest różnorodne i bogate. Rodzice dzieci dwujęzycznych – zwłaszcza jeśli są dla nich jedynym lub jednym z niewielu źródeł kontaktu – często wpadają w pułapkę „polskiego kuchennego”. Oznacza to, że w pośpiechu codziennego życia używanie języka polskiego w rodzinie zaczyna się często sprowadzać do rozmów przy stole (o tym, co na obiad) albo do upominania czy rozmów o obowiązkach („posprzątaj pokój”, „lekcje odrobione?”). Warto co jakiś czas zastanowić się, czy ostatnio przypadkiem nie rozmawiamy z dzieckiem jedynie o domowych sprawach, odbierając sobie tym samym szansę na poszerzenie kontekstu rozmów, a tym samym wzbogacenie słownictwa dziecka. Jak poszerzyć kontekst rozmowy? Można na przykład wykorzystać przeczytaną książkę lub obejrzany film, które skłonią nas do rozmowy o czymś, o czym w przeciwnym wypadku nie mielibyśmy okazji porozmawiać. Ewa, która mieszka w południowej Anglii, mama siedmioletniej Zosi, przyznaje, że kiedy zorientowała się, że jej rozmowy z córką ograniczają się w ostatnim czasie do dialogu, rozpoczynającego się od pytania: „jak było w szkole?”, kiedy wracają samochodem do domu, postanowiła co sobotę „zabierać” Zosię w podróż czytelniczo-filmową. „Zawsze powtarza się, że podróże kształcą, a ja pomyślałam, że skoro kształcą, to mogą też pomóc rozwijać słownictwo. Zanim urodziła się Zosia, bardzo dużo podróżowaliśmy z moim partnerem. Teraz zdecydowanie mniej, bo zwyczajnie nie ma na to czasu, chociaż raz w roku staramy się wyjechać na wakacje, a oprócz tego do Polski przynajmniej na tydzień. Pomyślałam jednak, że mogę z Zosią „wyjeżdżać”  częściej, chociażby miały to być jedynie wyjazdy palcem po mapie. Organizujemy sobie soboty podróżnicze. Ja przygotowuję się do nich tak, że wypożyczam książkę lub wyszukuję w atlasie informacje o danym kraju lub rejonie, do tego kilka video, na których widać zwyczaje czy naturę tego rejonu i przedstawiam je Zosi w jakiejś atrakcyjnej formie. Mała to uwielbia – ostatnio w taki sposób zwiedziłyśmy między innymi Turcję i Meksyk. „Wizyta” w Turcji była świetną okazją do rozmowy o różnych potrawach, owocach, warzywach i przyprawach, a „wyprawa” do Meksyku – o instrumentach muzycznych i muzyce w ogóle. A ponieważ my byliśmy kiedyś przed urodzinami Zosi w Turcji, była to też świetna okazja do tego, żeby pokazać jej zdjęcia z wyjazdu i powspominać” – opowiada Ewa.

3. Porady „techniczne”

Oprócz wzbogacania kontekstu i budzenia motywacji do rozmawiania, ważne w optymalizowaniu środowiska językowego jest również to, w jaki sposób rozmawiać, czyli „technika” rozmowy. Warto tutaj wspomnieć o kilku kwestiach. Aby prowokować dziecko do używania polskiego i jak najdłużej podtrzymywać rozmowę w języku domowym, warto jest zadawać dziecku pytania otwarte, zamiast tych zaczynających się od „czy…”, na które dziecko może udzielić odpowiedzi „tak” lub „nie”. Czyli zamiast pytać dziecko: „Piotrusiu, czy byliście dziś w szkole na basenie?” lepiej zapytać: „Co robiliście dziś na lekcji sportu?”, a zamiast „Czy podobało Ci się na urodzinach u koleżanki?”, zapytać „Co robiliście na urodzinach? Co Ci się podobało najbardziej?”. Warto również dopytać o więcej szczegółów, kiedy dziecko nam coś opowiada. W przypadku, kiedy dziecko ma ubogie słownictwo, możemy w naturalny sposób wtrącać do rozmowy jak najwięcej nowych słów i modelować ich użycie, na przykład:

„I co widziałeś na spacerze z tatą?”
„Karmiliśmy kaczki”
„Karmiliście malutkie kaczki nad jeziorem? Świetnie! A jak wyglądały te kaczki?”
„Takie fajne”
„Pewnie były szare i puchate?”
„Tak, szare i puchate. I obok pływała mama kaczka”
„Mama kaczka jest zawsze bardzo opiekuńcza. Pilnuje swoich małych kaczuszek i broni ich przed wszystkimi niebezpieczeństwami”.

Oczywiście sposobów tworzenia i rozwijania i środowiska językowego dla dwujęzycznych dzieci może być tyle, ile tylko wyobraźnia rodziców im podpowie. Najważniejsze jednak, aby odbywało się to w warunkach naturalnych i – jeśli to możliwe – w takim kontekście, żeby dziecko nie miało poczucia, że jest do czegokolwiek zmuszane. Nie warto również cedować tego obowiązku na innych, rodzice powinni pamiętać, że to oni dla dziecka są najważniejszym i najlepszym nauczycielem i wzorem językowym.

Joanna Kołak

 

 

Serwis Wszystko o dwujęzyczności jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach zlecania przez Kancelarię Senatu zadań w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2016 roku. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o zleceniu zadania publicznego przez Kancelarię Senatu oraz  przyznaniu dotacji na jego wykonanie w 2016 r.

 

 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.