Gramatyka jest wszędzie, czyli można inaczej

Do nauki gramatyki języka polskiego rodzice mogą zaprząc otoczenie, co uczyni ją łatwą, miłą i przyjemną, a co najważniejsze – skuteczną. Jak to zrobić? Oto propozycje Agaty Szybury, doktorantki w Katedrze Języka Polskiego jako Obcego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Większość z nas wspomina naukę gramatyki jako żmudną, niewdzięczną i ciężką pracę. Deklinacje, koniugacje, końcówki, szyki zdań wkuwane na pamięć nie chciały zagościć w niej na dłużej. Kolorowe tabelki i przeróżne zastawienia miały nam ułatwić życie, jednak najczęściej tylko zniechęcały do nauki. Tymczasem można inaczej! Istnieją  sposoby, aby uczniowie, zwłaszcza ci młodsi, w ogóle nie zorientowali się, że gramatyka może być problemem. Wszystko za sprawą umiejętności wykorzystania otoczenia do nauczania języka. Będzie to wymagało od rodziców nieco wysiłku, muszą spojrzeć na otaczający ich świat poprzez pryzmat gramatyki i ułatwić dzieciom przyswojenie reguł w formie zabawy oraz samodzielnego odkrywania zasad językowych.

Sposób uczenia się gramatyki, którego doświadczyliśmy w szkole i który tak serdecznie znienawidziliśmy – podawanie przez nauczyciela reguły oraz wyjątków i seria ćwiczeń utrwalających nowe struktury – to tylko jeden sposób nauczania gramatyki. Jest to nauczanie dedukcyjne, w ramach którego wychodząc od reguły, dochodzimy do przykładów, które następnie staramy się sobie utrwalić. Ma ono swoje zalety i wady, jednak w kontekście uczenia języka w rodzinie, lepiej się sprawdzi drugie podejście – indukcyjne.

Od przykładu do reguły

Nauczanie indukcyjne polega na wyjściu od przykładów ilustrują pewną regułę i pozwolą uczącemu się na samodzielne jej odkrycie. Taka metoda nauczania jest bliższa naturalnemu sposobowi, w jaki się uczymy języka. Jako dzieci przyswajamy język ojczysty w sposób nieświadomy. Obserwując i analizując język otoczenia, tworzymy pewne hipotezy, testujemy je budując własne wypowiedzi i kontrolujemy ich poprawność porównując z tym, jak mówią inni. Dlaczego więc ucząc się drugiego języka, czy też pielęgnując znajomość języka ojczystego poza granicami kraju, nie mielibyśmy postępować podobnie? Nie myślmy o koniugacji, fleksji itp. Na co dzień nie jesteśmy świadomi tego, że używamy pewnych prawidłowości gramatycznych. Po prostu się porozumiewamy, używając w tym celu języka. Dokładnie w ten sposób mogą się uczyć nasze dzieci: nieświadomie budując reguły gramatyczne na podstawie przykładów dostarczanych w naszych wypowiedziach.  Wystarczy tylko pamiętać o tym, by poprzez swobodną rozmowę w domu i zabawy z językiem dostarczać im tych przykładów jak najwięcej.

Pewnym wyzwaniem może być zmiana sposobu myślenia o języku. Powinno ono od tej pory skoncentrować się na dwóch kwestiach. Pierwsza i najważniejsza jest zasada funkcjonalności. Gramatyka ma służyć codziennej komunikacji, a każda ćwiczona reguła gramatyczna ma mieć przełożenie na sytuację, w której możemy jej użyć. Druga ważna rzecz, to próba spojrzenia na język jak na system, którego częściami składowymi są  pisownia, gramatyka, wymowa itd. Nauczanie poszczególnych podsystemów ma na celu rozwijanie sprawności językowych, jakimi są rozumienie ze słuchu, rozumienie tekstu pisanego, mediacja (tłumaczenie tekstu, streszczenie, parafraza), mówienie i pisanie.

Tak więc gramatyka ma służyć codziennej komunikacji poprzez rozmowę, pisanie wiadomości, tłumaczenie obcych zwrotów itp. Uczymy się pewnych reguł gramatycznych, bo poznajemy ich funkcje, czyli sytuacje, w których możemy te reguły stosować. Następnie używamy naszej wiedzy by rozmawiać, pisać wiadomości, czytać gazety, książki itd. Celem nauki gramatyki jest zawsze porozumiewanie się na co dzień i doskonalenie naszych wypowiedzi.

Nauczanie języków obcych (lub nie całkiem obcych, bo znajdujących się w otoczeniu), w przeciwieństwie do nauczania języka ojczystego, powinno opierać się podejściu do języka. Rolą rodziców jest próba przejęcia tego sposobu myślenia i wdrożenia go w domu.

Z kim mieszka pani Kowalska?

Jako pierwszy przykład przeanalizujemy fleksję, czyli odmianę przez przypadki. I tak, spoglądając na dobrze znany dziecku blok lub osiedle pytamy: z kim mieszka Pani Kowalska? Pod kim mieszka Pani Kowalska? Nad kim mieszka Pani Kowalska? Między kim mieszka Pani Kowalska? We wszystkich odpowiedziach dziecko powinno zastosować formę Narzędnika (Kim? Czym?), dlatego, że ten przypadek występuje m.in. po przyimkach z, między, pod, nad.

Kolejne jego zastosowanie to sytuacja prezentowania swoich zainteresowań (interesuję się  + Narzędnik) oraz profesji (jestem + Narzędnik (kim? czym?). Jeśli pobawimy się w kalambury i będziemy rysować na tablicy lub pokazywać dany zawód, nie używając przy tym słów, zachęcimy dziecko do używania formy narzędnika poprzez użycie go w odpowiedzi: On jest inżynierem i interesuje się muzyką.

Innym przypadkiem, który jest trudniejszy ze względu na częste alternacje (zmiany w poszczególnych formach tego samego wyrazu) jest Miejscownik (O kim? O czym?). Dorośli nie zastanawiają się jaką końcówkę przyjmuje dane słowo w tym przypadku, bo robią to automatycznie. Im częściej będziemy z dziećmi powtarzać te formy, tym szybciej również one je zautomatyzują.

Doskonałym polem do popisu może się stać atlas świata lub mapa Polski. Wędrujący po mapie palec dziecka wskazuje konkretne miasta, a rodzic pyta: Gdzie jesteśmy teraz? Dodatkowo, by urozmaicić ćwiczenie, można dodać pytanie: Co możemy tutaj zwiedzić? Odpowiedzi dziecka będą zawierały formy miejscownika: Jesteśmy w Warszawie. Jesteśmy w Paryżu. Dodatkowo możemy zapytać: Jaka jest Warszawa? Jaki jest Paryż? W ten sposób uwzględniamy rodzaje i ćwiczymy uzgodnienie przymiotnika z rzeczownikiem, np. Paryż jest romantyczny. Warszawa jest nowoczesna. Przy okazji rozwijamy kompetencję kulturową dziecka, która stanowi nieodłączny element nauki języka.

Proszę jeden… Biernik

Dwa najczęściej używane przypadki w języku polskim to Biernik i Dopełniacz. Ich zastosowanie możemy poćwiczyć bawiąc się w sklep lub restaurację. Po zwrocie Proszę… stosujemy Biernik, np. Proszę wodę mineralną gazowaną, a po negacji zmieniamy przypadek na Dopełniacz, np. Nie ma wody gazowanej, jest niegazowana. Dopełniacz pojawi się także po określeniach ilości, takich jak: mało, dużo, kilogram, 30 dag, np. Chcę kupić 30 dag szynki. Dopełniacza używamy również po liczebnikach większych niż 4, za wyjątkiem 22,23,24, 32,33, 34 itd., np. Kupuję 5 bułek.

Zabawa w sklep jest prawdziwym poligonem językowym i można poprzez nią doskonalić wiele umiejętności, także w zakresie użycia języka oficjalnego i form grzecznościowych. Stosowanie formy pan/pani i czasownika w trzeciej osobie liczby pojedynczej może sprawiać trudności dzieciom, które języka polskiego używają jedynie w sytuacjach domowych, nieoficjalnych. Tym bardziej warto zachęcać dzieci do zabawy w sprzedawców i klientów w sklepie lub kelnerów i klientów w restauracji.

Najgroźniejsza ryba

Wspomniany przed chwilą atlas może posłużyć do pracy nad stopniowaniem przymiotników. Możemy porównywać wielkość krajów (Francja jest większa niż Polska) lub rozmawiać o zwierzętach zamieszkujących różne zakątki świata (rekin to najgroźniejsza ryba, koliber to najmniejszy ptak). Kolejny etap tej zabawy to krzyżówka, w której pytania będą zawierały nowe formy przymiotników, a hasłami będą nazwy zwierząt. Będzie to przyjemna i satysfakcjonująca zabawa dla dzieci, a trudne formy przymiotnika w stopniu wyższym i najwyższym utrwalą się niejako przy okazji.

Jeśli nie jesteśmy sami, tylko w towarzystwie kilku osób, z pewnością zabawne okaże się „gdybanie”. Polega to na formułowaniu przypuszczeń na podstawie zdania zaproponowanego przez poprzednika. Jedno dziecko mówi: Gdybym był podróżnikiem, pojechałbym do Afryki. Kolejne dziecko kontynuuje: Gdybym pojechał do Afryki, zobaczyłbym groźne zwierzęta. Kontynuacja zabawy czasem doprowadza do zupełnie abstrakcyjnych i niemożliwych przypuszczeń, jednak właśnie między innymi do tego służy konstrukcja trybu warunkowego. Sprawia on długo trudności nawet dzieciom polskojęzycznym mieszkającym w Polsce, więc warto ćwiczyć te formy często i w sposób nieprzymuszony.

Odwrócenie ról przynosi wiele radości

Także tryb rozkazujący jest jednym z trudniejszych zagadnień gramatycznych. By ułatwić przyswojenie go, możemy stosować te formy w sytuacjach udzielania rad. Poproszenie dziecka o wskazówkę co robić, w sytuacji gdy boli nas głowa lub brzuch, powinno przynieść skutek w postaci udzielenia przez dziecko rady: Weź tabletkę lub idź do lekarza. Odwrócenie ról opiekuna i dziecka zawsze przynosi dzieciom wiele radości, gdyż jest zaskakującą zmianą w stosunku do codziennego posłuszeństwa wobec rodzicielskich porad i rozkazów.

Salwy śmiechu wywoła kolejna zabawa, w której rodzic wciela się w mima i pokazuje co wyjątkowego przeżył dzień lub kilka dni wcześniej. Wcześniej przemyślana przez rodzica zabawna, nietypowa, kończąca się niespodzianką lub zupełną katastrofą historia, powinna zostać przez dzieci zapisana z zastosowaniem poprawnej formy czasu przeszłego. Następnie dzieci odczytują swoje wersje i porównują ją z wersją rodzica. Takie ćwiczenie jednocześnie pokazuje, ile jesteśmy w stanie przekazać poprzez język gestów, a ile informacji wnosi do rozmowy język słów.

Każdy pretekst jest dobry by uczyć się gramatyki

Innym pomysłem może być dyktando rysunkowe. Staramy się opisać dziecku ilustrację, której ono nie widzi. Używamy przy tym jak najwięcej przymiotników i określeń zawierających przyimki, np. domek jest za rzeką, obok domku stoi duże drzewo itd. Zadaniem dziecka jest narysowanie tego, co słyszy. Sprawdzamy w ten sposób jego sprawność rozumienia ze słuchu bez wymagania znajomości zapisu, co szczególnie sprawdzi się u młodszych dzieci.

Wychodząc z założenia, że każdy pretekst jest dobry, by uczyć się gramatyki, dostrzeżemy, że okazja do ćwiczenia kryje się nawet w banalnym na pozór pytaniu: Co będziesz robić jutro? Oczekiwana odpowiedź powinna zawierać formy aspektu dokonanego w czasie przyszłym, np. zrobię, pójdę, obejrzę, przeczytam. Należy szczególnie dbać o powtarzanie tych form, gdyż są one trudne zarówno pod względem koniugacyjnym (oglądać – obejrzeć – obejrzę, iść – pójść – pójdę), jak i logicznym (wiele osób nie może się nadziwić Polakom: nie dość, że wiedzą, że coś jutro zrobią, to jeszcze zrobią to na pewno i do końca – a to właśnie charakteryzuje aspekt dokonany w czasie przyszłym).

Warto więc spróbować zastąpić szkolne ławki czy podręczniki tym, co nas otacza. Rodzinne lekcje języka okażą się wówczas najskuteczniejszą metodą na rozwinięcie i podtrzymanie znajomości języka polskiego wśród młodej Polonii, a przy okazji mogą stać się pretekstem do świetnej zabawy. Wymaga to nieco wysiłku od rodziców, bo – jak każdą dobrą zabawę – będzie je trzeba skrupulatnie zaplanować, ale z pewnością wszyscy rodzice chętnie poświęcą się, aby ułatwić życie swoim dzieciom. Tym bardziej, że efekty takiej nauki mogą być naprawdę krzepiące.

Agata Szybura
Doktorantka Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, lektorka języka polskiego jako obcego i drugiego dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych, studentów i dorosłych. Przygotowuje pracę doktorską, w której zajmuje się m.in. diagnozą znajomości języka polskiego wśród uczniów imigranckich w krakowskich szkołach.

 

 

Serwis Wszystko o dwujęzyczności jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach zlecania przez Kancelarię Senatu zadań w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2016 roku. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o zleceniu zadania publicznego przez Kancelarię Senatu oraz  przyznaniu dotacji na jego wykonanie w 2016 r.

 

 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.