Pracować w Polsce to znaczy pracować w Europie – rozmowa z prof. Władysławem Miodunką

Podróżuje Pan po całym świecie – od Kurytyby po Tuluzę i Moskwę. Z jakimi problemami spotkał się Pan wśród Polonii? Te problemy są wspólne dla całej Polonii czy specyficzne dla każdego kraju?

WM: Myślę, że te problemy, a na pewno duża ich część, są wspólne. Oczywiście inaczej się odbiera nauczyciela z Polski w Stanach Zjednoczonych, gdzie zbiorowości polskie są dobrze zorganizowane, istnieje długa tradycja nauczania oraz prężne organizacje szkolne. Inaczej jest np. w Brazylii, dlatego że tam szkoły polskie tworzono w ostatnich latach od początku. Przez pięćdziesiąt lat (w latach 1939-1989) obowiązywał tam zakaz uczenia języków etnicznych. Kiedy zmieniło się to pod koniec lat 80., moja praca na Uniwersytecie w Kurytybie, a zwłaszcza wizyty w szkołach gminnych – były świętem. Przychodzili na nie wszyscy: dzieci z babciami i dziadkami, a babcie mówiły „Boże! Zobaczysz żywego profesora z Polski!”. To było święto dla całej zbiorowości. Oni przez te wszystkie lata przekazywali język polski jako język mówiony w domu i w sąsiedztwie, nie umiejąc w większości pisać ani czytać po polsku.

Dla mnie bardzo ważne były wizyty na Białorusi i na Ukrainie, gdyż tam właśnie odkryłem, jak wielką moc  ma język i kultura polska. My w Polsce sobie nie uświadamiamy, że język i kultura polska mogą być dla kogoś wielkie. Tam czuje się, że dla nich kultura polska to jest  kultura europejska. Jeśli teraz przeanalizujemy dane dotyczące osób przystępujących do egzaminów certyfikatowych z języka polskiego, to zobaczymy, że na pierwszym miejscu wśród zdających z ponad 80 krajów świata są Ukraińcy, a w całej grupie zdających stanowią oni mniej więcej 50 %. Wynika to właśnie z tego, że Ukraińcy wiedzą to, czego nie chcą wiedzieć albo nie chcą sobie uświadomić Polacy: język polski to język europejski, który daje dostęp do dwóch ważnych rzeczy. Daje dostęp do europejskiego systemu edukacji, zwłaszcza studiów wyższych i do europejskiego rynku pracy. Ich zdaniem, pracować w Polsce to znaczy pracować w Europie. Mieć polskie obywatelstwo, znaczy być obywatelem Europy. Kto w Polsce myśli w ten sposób? Kto to mówi głośno, publicznie?

Proszę powiedzieć coś więcej o spotkaniach z Polonią. Czy któreś z nich szczególnie zapadło w Pana pamięć?

WM: Myślę, że bardzo dużo było takich spotkań. Najbardziej przeżywałem te w Brazylii, dlatego że dla tamtejszej Polonii moja obecność – profesora z Polski – i praca na brazylijskim uniwersytecie, Uniwersytecie Federalnym Stanu Parana w Kurytybie, była pewnego rodzaju nobilitacją. Ważne dla nich było to, że państwo brazylijskie zaprasza osoby z Polski, które pracują ze wszystkimi Brazylijczykami jako wybitni fachowcy w swej dziedzinie.

Takie osobiste, najbardziej poruszające i zupełnie niezwykłe spotkanie przeżyłem w Australii, w Perth. Gdy się przedstawiałem zebranej Polonii, zauważyłem, że moje nazwisko wywołało pewien szum na sali. Powiedziałem więc, że moje nazwisko jest łatwe do wymówienia i w dodatku „raczej słodkie”. Wtedy oni odpowiedzieli, że znają tutaj kogoś o tym nazwisku i na pewno to moja rodzina. Na to ja z taką samą pewnością siebie odpowiedziałem, że nie mam tutaj żadnej rodziny. Po spotkaniu, gdy wróciłem do domu, dowiedziałem się, że już dzwoniła tam Pani Miodunka i koniecznie się chce ze mną zobaczyć. Kiedy wieczorem spotkaliśmy się, okazało się, że jest Niemką, która w czasie wojny poznała mojego kuzyna, wywiezionego na roboty do Niemiec. Tam poznali się i pokochali. Po wojnie postanowili jednak wyjechać z Europy, by uniknąć sytuacji, w której historia mogłaby ich jakoś dzielić. Wyjechali więc do Australii. Ona nauczyła się polskiego z miłości do mojego kuzyna. Dla niej nasze spotkanie było niezwykłym, bardzo ważnym przeżyciem. To ona najwięcej mówiła polsku, a nie jej polski mąż. Oczywiście przypomniałem sobie potem historię mojego kuzyna. Opowiadano mi, że mieszkał w sąsiedniej wsi i został wywieziony w czasie wojny, jednak nikt nie wiedział, co się z nim stało po wojnie, czy żyje i gdzie mieszka. To jest dla mnie piękna i niezwykła historia, bo pokazuje, że z miłości do innego człowieka można się nauczyć wszystkiego.

Również bardzo dobrze wspominam egzaminy z języka polskiego na maturach we Francji. Byłem egzaminatorem i dlatego ustalałem z młodzieżą polskiego pochodzenia lektury oraz zakres tematów do egzaminu. W czasie konwersacji zawsze pytałem, skąd znają język polski. I wtedy pojawiała się zwykle nie matka Polka, ale ich babcia Polka. Rodzice często pracowali zarobkowo, a w domu, z dziećmi była babcia, która mówiła do nich po polsku. Uczyła je mówić i modlić się po polsku,  rozmawiała z nimi w tym języku, a kiedy chciały jeść, musiały poprosić o coś po polsku, bo babcia mówiła, że nie rozumie po francusku, tylko po polsku. To mi uświadomiło ogromna rolę pokolenia dziadków w podtrzymywaniu znajomości polskiego poza polską. Dlatego czasami żartuję, że marzeniem moim byłoby postawienie pomnika „Babci Polki”.

Podczas  ostatniego Światowego Kongresu Polonistów w czerwcu 2016 r. zapowiedziano powstanie zespołu specjalistów, który ma opracować strategię nauczania i promocji języka polskiego w świecie. Czy jako kierownik tego zespołu może Pan powiedzieć, jakie będą jego priorytety?

WM: Przede wszystkim musimy brać pod uwagę dwa ważne zjawiska. Z jednej strony istnienie Polonii w wielu krajach świata i zachowanie języka w środowiskach polonijnych. Tu należałoby się zastanowić, co Polska powinna zrobić dla tych skupisk, w tym – dla migrantów europejskich, którzy znaleźli się w krajach UE w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Trzeba też zwrócić uwagę na nowe zjawiska, jak np. to, że wiele Polek zawiera małżeństwa mieszane z ludźmi innych języków, kultur, narodów, a nawet ras. Pamiętam jak w jednej szkole polskiej w Wielkiej Brytanii spotkałem młodego chłopca, Murzyna, który płynnie mówił po góralsku, dlatego że mama była Polką góralskiego pochodzenia i w domu dziadkowie mówili po góralsku  i on też mówił pięknie po góralsku. To było dosyć zabawne i robiło niecodzienne wrażenie. Chłopiec też posługiwał się polskim językiem literackim i był bardzo przywiązany do polskiego rodziny.

Niezwykle ważne będzie uświadomienie rodzicom, jaką wartość stanowi dwujęzyczność i wielojęzyczność. Każdy język, jaki znamy,  jest wartością, której nie warto tracić. Każdy język może służyć do rozwoju dziecka, które go zna, w przyszłości. Także oczywiście język polski.

Z drugiej strony będziemy brać pod uwagę rozwój polonistyk, czyli ośrodków, które na uczelniach zagranicznych zajmują się nauczaniem języka, kultury i literatury polskiej jako obcych. Pamiętam, spotkania z rodzicami studentów na Uniwersytecie w Tuluzie, gdzie studentów pochodzenia polskiego było niewielu. Byli dumni, że na uniwersytecie francuskim mają prawdziwego profesora z Polski, który uczy języka i kultury polskiej. To oznaczało dla nich prestiż tego języka i kultury. Dlatego musimy sobie uświadomić fakt, że bardzo ważne w promocji języka polskiego są najlepsze, najbardziej prestiżowe uniwersytety zagraniczne, gdzie uczy się literatury i języka polskiego jako wartości akademickich o zasięgu ponadnarodowym, światowym. To bardzo istotna sprawa.

Na Kongresie został podniesiony także problem nauczania języka polskiego w rodzinie. W wielu rodzinach mieszanych mama się decyduje, że będzie uczyć dziecko języka polskiego. Trzeba tym mamom pomóc, przygotować specjalne materiały, poradniki itd. Myślę, że państwo powinno zapewnić środki, by taką pomoc zaoferować, czy po prostu skoordynować  działania podejmowane przez różne organizacje społeczne. Można przygotować teksty i opracować komentarze do nich w różnych językach światowych. Taki jeden zestaw nadawałby się do użytku w wielu krajach. Cieszę się, że w MSZ i MNiSW pomyślano o takim zespole. Wiem też, że na dole, np. w wielu polskich uczelniach zrobiono już wiele, szczególnie w zakresie przygotowania nauczycieli języka polskiego jako obcego, drugiego, odziedziczonego. Jeśli do tego zostanie dodana polityka językowa państwowa, troska o nauczanie i promocję naszego języka w świecie,  to będzie to bardzo pozytywne zjawisko.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Agata Szybura

Senat RP

 

Serwis Wszystko o dwujęzyczności jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach zlecania przez Kancelarię Senatu zadań w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2016 roku. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o zleceniu zadania publicznego przez Kancelarię Senatu oraz  przyznaniu dotacji na jego wykonanie w 2016 r.

 
 

 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.