10 grzechów polskich biznesmenów w UK

Polacy coraz częściej otwierają swoje firmy w Wielkiej Brytanii – i nie ma się czemu dziwić. Proste procedury oraz przejrzysty system podatkowy i zredukowana do minimum biurokracja – wszystko to wystarczy, by zachęcić do choćby spróbowania swoich sił w tym obszarze. 

Dlatego też na Wyspach zarejestrowano ok. 22 tys. polskich firm oraz ponad 65 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych. Nie oznacza to jednak, że każda z nich rozwija się bez przeszkód. Okazuje się, że my Polacy mamy tendencję do pewnych biznesowych grzechów. Poniżej 10 najważniejszych. – Pierwszy i najczęściej występujący to brak planu i myślenia strategicznego. Wiemy, że chcemy prowadzić biznes, zaczynamy pełni entuzjazmu i w połowie drogi mamy dość i zostawiamy wszystko lub zaharowujemy się na śmierć nie nadążając wypełniać obowiązków – analizuje Anna Ewa Suska, bizneswoman z 20-letnim stażem, mentorka biznesowa, autorka książki „Efektywny biznes“, współzałożycielka firmy z branży rozwoju osobistego, ExcellenceVale. – Co z tego, że jesteśmy świetni w tym, co robimy, gdy brak myśli, jak przeskalować działania, aby przyniosły więcej dochodu lub pozwoliły na większą wolność. Nie sztuka pracować ciężko, sztuka pracować mądrze.

Wg specjalistów brakuje nam też myślenia o budowaniu marki oraz promocji naszego biznesu. Zwykle Polacy „grają ceną”, co ostatecznie nie kończy się dobrze ani dla nich ani dla konkurencji.

Brak myślenia o promowaniu biznesu jest nadal widoczny wśród rodaków. Mamy dobry towar, świadczymy usługi na wybitnym poziomie, ale co z tego, skoro nikt o tym nie wie? A nie wie dlatego, że uznaliśmy, iż reklama to zbędny luksus. Oczywiście, klienci z polecenia to najlepsi klienci, ale jeśli marzysz o szybkim rozwoju firmy, musisz zdobywać ich regularnie – podkreśla Anna Ewa Suska.

Nie inwestujemy wystarczającej ilości energii

Nie chcemy ciężko pracować i poświęcać się. Chcemy, żeby „samo wyszło”. Nie chce nam się pracować wieczorami, w weekend wolimy iść na grilla ze znajomymi niż przeznaczyć czas na rozwój firmy – tłumaczy Witold Story, specjalista ds. finansów, biznesmen, inwestor i mówca motywacyjny. – Nie mówię tutaj o 8 godzinach ciężkiej pracy, ale systematycznie wykonywanych działaniach, regularnie, codziennie. Tylko taka praca daje efekty.

Wg Witolda rodakom brakuje też cierpliwości. Chcemy efektów natychmiast, zamiast spokojnie odczekać. – I tym różnimy się np. od Anglików, którzy prowadzą biznes spokojnie, nie naciskają, nie popędzają. Widać to nawet w przypadku Brexitu, gdy mimo zbliżającej się daty wyjścia z Unii plan nie jest gotowy, Anglicy mocno wierzą, że wszystko da radę „jakoś załatwić” – podsumowuje Witold Story.

Wg tego specjalisty nie respektujemy również różnic kulturowych. – Brytyjczycy są narodem dyplomatów. Zawsze dbają, by komunikować się grzecznie. Unikają konfrontacji, wyrażania niezadowolenia wprost. Liczą na to, że druga strona się domyśli. My walimy prawdę prosto z mostu. Nie mamy oporów powiedzieć, że ktoś nas zawiódł. Planujemy działania biznesowe nie uwzględniając potrzeb przedstawicieli innych narodowości, religii i kultur, co może odbić się na naszych relacjach z klientami i interesariuszami – ostrzega Witold Story.

Inwestor dostrzega też inna naszą słabszą stronę. Okazuje się, że mamy kompleksy. Zwłaszcza czujemy słabość, jeśli chodzi o znajomość języka. Czujemy się niepewnie w rozmowie i wydaje się, że druga strona nas ocenia pod tym kątem. A to tylko nasze projekcje. – Wcale nie mówimy gorzej po angielsku niż Francuzi czy Portugalczycy. Umówmy się, że średnia znajomość języka wystarczy do prowadzenia interesów, wcale nie musimy władać nim biegle z nieskazitelnym akcentem – podkreśla Story – Dlatego przeszkodą nie jest brak znajomości języka tylko ocena naszych umiejętności. Sami się ograniczamy.

Z kolei Anna Białous-Griffiths, psycholożka, psychoterapeutka, coach biznesu, autorka książki „M.I.N.D. – sekret psychologii sukcesu“ dostrzega inny problem. Wg niej często brak nam pozytywnego nastawienia i wiary, że się uda. A to podstawa każdego działania.

Wiara w powodzenie jest kluczowa w prowadzeniu biznesu. Bez niej nie ma po co zaczynać. Bo jeśli my nie mamy przekonania, co do jakości oferowanych przez nas towarów czy usług, trudno, żeby miał je klient – tłumaczy specjalistka.

Zazdrość

Wielu z nas zazdrości sąsiadowi nowego samochodu, zagranicznej wycieczki czy awansu. Nie zastanawia się jednak, ile czasu, energii i pracy ktoś musiał włożyć w swoje osiągnięcie. Aby poczuć się lepiej tłumaczymy sobie, że np. zdobył to w niekoniecznie uczciwy sposób. Może „po znajomości”, może miał „bogatych rodziców”. – Nie ma w nas myśli, by cieszyć się czyimś sukcesem lub starać się dowiedzieć, jak go skopiować. – wyjaśnia Anna Białous Griffits – Takie zachowania mogą mieć związek z kompleksami, których nam, jako narodowi o specyficznej historii, nie brakuje.

Brak chęci rozwoju i uczenia się

Witold Story uważa, że nie lubimy podnosić swoich kompetencji – Mam wrażenie, że mamy pewną polską naleciałość. Nie chcemy się uczyć. Nie chcemy korzystać z doświadczeń osób, którym się udało. Nie chcemy powtórzyć ich działań, nawyków i stosować skutecznych rozwiązań. Dlatego często wyważamy otwarte drzwi, zamiast najpierw zapytać, sprawdzić i doszkolić się. Ja bardzo dbam by mój zespół douczał się nieustannie i podnosił swoje kompetencje – podkreśla ekspert – Bo tylko tak można cokolwiek osiągnąć.

Ostatni „grzech“ daje się dokładnie zbadać i zmierzyć a dodatkowo pracujemy na niego wspólnie. Otóż cechuje nas niski poziom zaufania społecznego. To najpopularniejsza diagnoza stawiana nam przez psychologów społecznych. Dane (CBOS, badanie z 2016 r.) potwierdzają, że z naszą wiarą w ludzi jest źle. Z Europejskiego Sondażu Społecznego wynika, że w porównaniu z innymi narodami wypadamy kiepsko – tylko Bułgarzy, Cypryjczycy i Słowacy są od nas bardziej nieufni. Jesteśmy też nieufni bardziej niż Rosjanie. Analizując wartości wskaźnika społecznego zaufania można zauważyć, że blisko dwie trzecie ankietowanych (63%) Polaków ma raczej nieufne podejście do ludzi, przy czym postawa dużej otwartości cechuje jedynie 8% z nas. Średnia wartość indeksu zaufania wynosi -0,72. Ten ujemny znak wskazuje, że w społeczeństwie polskim przeważa nieufność A warto zaznaczyć, że taki wynik utrzymuje się niezmiennie od dziesięciu lat.

Dlaczego zaufanie społeczne jest tak ważne? W Diagnozie Społecznej (specjalistycznym badaniu powtarzanym co dwa lata) można przeczytać, że jest ono budulcem kapitału społecznego, który decyduje o „zdrowych relacjach społecznych, dbaniu o dobro wspólne i współpracy”. Wbrew pozorom ma to ogromny związek z biznesem. Wg ekspertów zaufanie to podstawa dobrobytu. Profesor Douglass North, amerykański historyk gospodarki i laureat Nagrody Nobla, zbadał, że niski poziom zaufania może być przyczyną stagnacji oraz ekonomicznej zapaści.

Co jednak pocieszające – my Polacy dość mocno wierzymy w biznes (około 43%). Pozostaje więc nam się tylko douczyć, jak robić go lepiej.

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.