Ślubna obrączka
Wzięli ślub w swojej ojczyźnie |
Tak jest proszę pani – powiedziała – tak jest -.
któregoś dnia jej mąż nie wytrzymał nerwowo
rzucił się z pięściami, pobili go do nieprzytomności,
przyszedł właściciel garażu, zaprowadził ją
do łazienki: umyj sobie ręce powiedział,
gdy je wycierała ściągnął z jej palców pierścionki
i ślubną obrączkę mówiąc: sprzedam ją za marne
grosze, tak marne jak twoje życie i twój mąż.
Poeta odwrócony plecami do świata
dla jar
Dzisiaj nikt nie czyni poecie wyrzutów
że nie śpiewa swojej poezji
jego słowu nie towarzyszy
brząkanie na cytarze lub gitarze
dzisiaj poeta czyta swe wiersze
czasem recytuje
wynalazek papieru i książki
uczynił z poezji bełkot
większość poetów nawet nie
potrafi dobrze przeczytać
swój wiersz
pracę – pisanie wierszy –
poeta wykonuje przeważnie w pozycji siedzącej
przy stole i z zamkniętymi ustami
w zamkniętym pokoju
plecami odwróconymi do świata
pisze wiersze – czasem nazwie je
rozmowę z bogiem
czasem pieśnią
czynność pisania wierszy
trudno jest nazwać śpiewem
a poetę pieśniarzem
dzisiaj nie wiemy który ze
współczesnych poetów nawiązał
dialog z bogiem
lub został z iskry natchniony
dostąpił momentu olśnienia
wizji tak nagłej i ulotnej jak światło błyskawicy
żaden z nich nie gra na harfie
lub lutni
nie śpiewa swych wierszy
kiedyś
dla poezji i muzyki był jeden bóg: Apollo
dawniej poeci i muzycy byli
w jednej osobie
dzisiaj
nikt nie pisze apollińskiej poezji
raczej dionizyjską.
Kiełbasa i pierogi
Pewnym krokiem wszedł do kawiarni
na umówione spotkanie ze znajomymi
/nic o jego ojczyźnie nie wiedzieli
nawet gdzie ona jest? Gdzieś blisko Rosji
chyba?/
Pochodził z kraju o tysiącletniej
pięknej historii, gdzie mieszka tradycja
całowania kobiet w rękę na dzień dobry
i na do widzenia, dumny z siebie i kraju
patrzył na nich z politowaniem i wyższością.
Był młody, subtelny, dobrze ułożony
rano kształcił się /chciał zostać profesorem
literatury swojego kraju/
popołudniami przesiadywał w kawiarniach
/tam, gdzie mieszkają ludzki gwar i muzyka/
wieczorem ciężko pracował w brygadzie
sprzątającej wielkie sklepy
/tam wysiłek mięśni i pot zamieniał na
wino i papierosy, chleb i kawę/.
Amerykańskim znajomym opowiadał
z dumą o swojej ojczyźnie
wspominał sukcesy
najpiękniejsze momenty jej historii.
Z jego ust padały niezliczone pochlebstwa
opowiadał o niesprawiedliwości, jaka ją spotkała
dowodził jej prawości.
Jego słowa płynęły bezszelestnie przez pola i łąki
szybowały ponad górami i miastami
dźwięk ich mieszał się z tupotem nóg
galopem końskich kopyt, warkotem czołgów
unosiły się ponad stolikami kawiarnianymi
nasiąkały dymem papierosowym i wonią kawy.
Dla nich nie miało sensu to, o czym mówił
jakieś tam niepotrzebne żale
fatum ciężące nad jego ojczyzną
wygrane bitwy, przegrane wojny.
Widzieli jak bladł i jaki sprawiają mu ból
mówiąc:
– Nic o twoim kraju nie wiemy poza tym
że słyniecie w świecie z kiełbasy i pierogów.
Adam Lizakowski