Wywiad z Sing Sing Penelope
Wymieniani są obok największych polskich muzyków jazzowych. Uważa się ich za jeden ze składów, który przyczynił się do zmiany pokoleniowej w polskim jazzie. Londyńska rozgłośnia radiowa Last.fm uznała ich debiutancki album „Sing Sing Penelope” jako jedno z największych wydawnictw 2005 roku. 6 kwietnia zagrają w ramach Polish Spring – Scottish Tides koncert w szkockim Perth. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z perkusistą Rafałem Gorzyckim.
MF: Czy koncert w Perth 6 kwietnia będzie promocją najnowszego albumu Sing Sing Penelope – „Stirli People In Jazzga” z gościnnym udziałem Andrzeja Przybielskiego, czy może zaprezentujecie słuchaczom przekrojowo materiał swojej dotychczasowej twórczości?
RG: Jako, że z Andrzejem gramy koncerty promujące nowy album „Stirli People” tylko w Polsce (ze względu na ekscentryczność Przybielskiego), zagramy w Perth w klasycznym kwintecie SSP. Mimo to zagramy większość materiału z najnowszego albumu i przekrojowo utwory z poprzednich trzech płyt.
MF: Trudno jednoznacznie określić gatunek muzyki którą tworzycie. Wasze kompozycje stanową mieszankę stylów – klasyki, jazzu, post-rocka, muzyki elektronicznej i innych. Jak sami ją określacie?
RG: Dla nas to po prostu współczesny jazz elektryczny – reszta to problem dziennikarzy i krytyków muzycznych.
MF: Z czego wynika ta wielość źródeł inspiracji? Czy wciąż poszukujecie własnego języka muzycznego?
RG: Moim zdaniem twórca powinien zawsze poszukiwać nowych rozwiązań i nie zadowalać się bogactwem dziedzictwa przeszłości. Czerpać z niego, ale nie zatrzymywać się tam. Jazz jest żywy póki są ludzie, którzy próbują własnej drogi.
MF: Zespół istnieje od 2001 r., ma na koncie 4 płyty, liczne koncerty i szereg wyróżnień. W 2006 r. okrzyknięto Was „największym zjawiskiem muzycznym roku”, a ostatnio „nowym obliczem polskiego jazzu”. Co było wydarzeniem przełomowym – punktem zwrotnym w karierze zespołu i co uważacie za swój największy sukces?
RG: Chyba nie było takiego przełomowego momentu. Nasza działalność polega na małych kroczkach. A trudno zrobić błyskawiczną karierę, kiedy media puszczają jazz po 23, a koncerty jazowe o 2 w nocy (śmiech). A jeśli o 17 ktoś puści jazz, to Smooth jazz cafe, z Richard Bona, Chris Botti, itp. My, po prostu, nagrywamy płyty, gramy koncerty, jesteśmy konsekwentni i przynosi to powoli owoce.
MF: Jakie są plany Sing Sing Penelope na najbliższą przyszłość?
RG: W 2010 r. nagrywamy płytę z norweskim artystą, producentem Janem Bangiem, znanym z ECM i współpracy z A. Hendriksenem oraz wspaniałym skrzypkiem Sebastianem Gruchotem (Polakiem mieszkającym w Norwegii). Tam tez będzie sesja nagraniowa i trasa koncertowa po Skandynawii.
MF: Macie już doświadczenia związane z koncertami dla publiczności zagranicznej. Czego się spodziewacie po występie w Perth?
RG: Gramy sporo koncertów w Europie – od Portugalii po Ukrainę i od Wysp po Grecję. Ludzie wszędzie doceniają dobra muzykę i autentyczną energię. Liczymy na to, że i koncert w Perth taki będzie. Zapraszam, po prostu…
Marlena Florczyk
www.emito.net