Po co farba na gazet stronicach?

XXI w. to era komputerów i internetu. Obecnie są one powszechnie dostępne, więc każdy, kto chce pokazać swoją twórczość, może to zrobić za pomocą kilku kliknięć. Stąd m.in. zatrzęsienie blogów, których tematy rozciągają się między muzyką, przez gotowanie, kończąc na wyścigach psich zaprzęgów. Mówiąc krótko – w internecie można znaleźć wszystko. Jednak co z tymi osobami, które od ekranu wolą w rękach trzymać zapełniony czarną czcionką papier?

Powszechnie sądzi się, że każde czasopismo musi mieć swoją siedzibę, gdzie za biurkami siedzą członkowie redakcji. Każda osoba ma przydzielone inne zadania, za których wykonanie jest odpowiedzialna. Redakcja ma działać jak dobra maszyna – jeśli jeden trybik zawiedzie, maszyna przestanie pracować. Są dziennikarze, graficy, edytorzy, wydawcy. Dopiero kiedy to wszystko jest gotowe, wydanie może zostać przesłane do druku i dystrybucji. Wszystko wydaje się skomplikowane, ale! Parafrazując klasyka, gazeta, jaka jest, każdy widzi. Kilka złączonych ze sobą stron, zadrukowanych artykułami, plus, opcjonalnie, ku uciesze oczu – grafikami. Prosta sprawa. Dlatego, do osób, które akurat nie dysponują całą redakcją, a chciałyby wydać „coś” własnego, z odsieczą przybywa zin.

Co to jest zin?

Zin to mała, niezależna publikacja, zazwyczaj tworzona i publikowana przez osobę, która jednocześnie jest autorem zamieszczonych tam artykułów. Jeden człowiek, który sam sobie sterem, żaglem i okrętem. Początkowo takie wydania były związane przede wszystkim ze środowiskiem muzycznym, choć jeden z rockmanów, Frank Zappa powiedział kiedyś, że „pisanie o muzyce, jest jak tańczenie o architekturze”… Obecnie zin jest ikoną nieskrępowanej regułami, undergroundowej kultury.

Forma zina jest tak samo wyzwolona, jak kultura, którą prezentuje. Może to być 30-stronicowy brulion lub jedna kartka papieru. Wszystko zależy od budżetu, jakim dysponuje autor i oczywiście od tego, ile ma do powiedzenia. Taki rodzaj publikacji daje szansę ujrzeć światło dzienne tematom, które z różnych powodów nie mogą pojawić się w oficjalnej prasie. Ziny tworzy się metodą DIY, czyli „Do It Yourself” – „Zrób to sam”.

O czym pisze się w zinach?

O malarstwie, kinie lub teatrze. O poglądach i przekonaniach. O tym, o czym chcesz powiedzieć innym. Teoretycznie możemy wyróżnić dwa typy:
– artzine – publikowany przez muzyków, pisarzy czy propagatorów jakiegoś zjawiska. Główny cel to pokazanie i rozpowszechnienie ich własnej twórczości i zdobycie zainteresowania czytelników,
– fanzine – tworzony przez grupę ludzi zorientowanych na daną kwestię, dla osób zainteresowanych tym samym tematem. Może być skoncentrowany wokół zespołu muzycznego, subkultury czy walki przeciwko poniżaniu mniejszości narodowych.

Najważniejsza zasada zinów – DIY – wywodzi się z subkultury punkowej, dlatego też pierwsze publikacje związane są z tym nurtem. Jednym z najbardziej popularnych jest Punk Magazin, tworzony przez trzech nastolatków zafascynowanych undergroundową muzyką. Początkowo pismo propagowało klub CBGB, w którym występowały zespoły z nurtu rocka i nowej fali, a po czasie stało się „drukowaną wersją The Ramones”, czyli ikoną tej kultury.

Kolejny przedstawiciel tego typu czasopism to Bikini Kill, publikowany przez członków zespołu o tej samej nazwie. Było sztandarowym znakiem ruchu Riot Grrrl Movement, który walczył o prawa kobiet. Pomysł na zina poświęconego tej tematyce narodził się podczas spotkania, na którym grupa kobiet z Waszyngtonu próbowała rozwiązać problem seksizmu na scenie muzyki punkowej. W Polsce do tej pory publikowane są gazety związane z tym nurtem. Jednym z przykładów może być „Pasażer” wydawany od 1990 roku, który dzięki ciągłemu rozwojowi uzyskał już imponującą objętość 208 stron.

Obecnie ludzie tworzący ziny odeszli od pierwotnej tematyki. Osoby zaangażowane w wydawanie „GENDA” są rozrzucone po całym świecie, a pismo tworzą przez internet. Dzięki multikulturowości z powodzeniem pokazują różnice między ludnością Wschodu i Zachodu. Innym, kontrowersyjnym przykładem jest Sort Zine, w którym znajdziesz jedynie dwa tematy – nieprzyzwoitość i dobrą zabawę. Założeniem było stworzenie gazety jak najbardziej kontrastującej z idealizmem pokazywanym w kolorowych, komercyjnych magazynach. Jego hasło reklamowe brzmiało: „Ten nowy zin chce, abyś był zdegustowany”.

Dlaczego ludzie chcą wydawać ziny?

Jeden z autorów, Marc Fischer powiedział: „Nie miałem żadnych zdolności muzycznych i byłem za młody, żeby zostać DJ w szkolnym radiu. Byłem za to zainteresowany pisaniem i sztuką. Potrzebowałem czegoś bardziej interesującego niż praca w szkolnej kronice. Chciałem współpracować ze środowiskiem muzyki undergroundowej i wydawcami, poznawać nowych ludzi i przeprowadzać wywiady z ulubionymi zespołami”. Zin jest szansą, aby wyrazić siebie, pokazać się światu i wpływać na jego zmianę.

Oliwia Kopcik

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.