Potrzeba zrozumienia – rozmowa prof. Haliną Grzymałą-Moszczyńską z Uniwersytetu Jagiellońskiego

Dlaczego?

HG-M: Bo mówią po polsku z akcentem albo mówią źle po polsku, często mówią językiem codziennym, bo nie znają języka szkolnego, mają problem z terminologią związaną z poszczególnymi przedmiotami, z pisaniem wypracowań, analiz… Rodzice często mówią, że nie rozumieją tych kłopotów, bo przecież dziecko chodziło do szkoły sobotniej, czy raczej szkolnego punktu konsultacyjnego, bo tak się powinno te szkoły sobotnie nazywać. I rodzice mają oczekiwanie, że kilka godzin w tygodniu w tym punkcie konsultacyjnym powinno spełnić taką samą rolę, jak kilka godzin dziennie w szkole polskiej.

Kryje się pewnie za tym założenie, że to przecież ojczysty język, więc nie powinno być problemu?

HG-M: Tak, w związku z tym zgłaszanie problemów w szkole jest dla rodziców nie do pomyślenia. Z drugiej strony, kiedy rozmawiam z nauczycielami, oni mają podobne podejście. Niestety, są zupełnie nieprzygotowani do pracy z dziećmi, które mają odmienne niż reszta uczniów doświadczenia: nauczyciele nie mają ani pół godziny zajęć, które pomagałyby im rozwinąć potrzebne kompetencje.

Czyli prowadzone przez Panią warsztaty to dla nauczycieli jedyna szansa, żeby się dokształcić?

HG-M: Według mojej orientacji, póki co, to jedyna taka okazja, z której zresztą korzystają bardzo chętnie. Niedawno prowadziłam takie warsztaty w Poznaniu i  zgłosiło się na nie 150 osób, z których trzeba było wybrać 100, bo tylko tyle mieliśmy miejsc w sali. Myślę, że to dobitnie świadczy o potrzebie zdobywania wiedzy.

A jakich kompetencji potrzebują obecnie nauczyciele, jakich informacji poszukują na takich warsztatach?

HG-M: Oni właśnie nie wiedzą, czego poszukiwać. Wiedzą, że jest im trudno, ale nie wiedzą dokładnie, co właściwie mogłoby im ułatwić pracę. Są dwie rzeczy, które są im niezbędne. Po pierwsze wiedza, że fakt, że dziecko było na emigracji, ma dalej idące konsekwencje niż to, że ono nie zna zakresu materiału, który był uczony w Polsce. To, że ono uczyło się czegoś innego np. na chemii jest najmniej ważne, to się da wyrównać. Chodzi o to, że ono nie ma tego samego zasobu doświadczeń, ono nie czytało tych samych książek, nie oglądało tych samych filmów, czy nie zna tych samych bajek, co jego rówieśnicy. Takie dziecko funkcjonowało do tej pory w zupełnie innym kontekście. I o tym trzeba pamiętać, bo to może przekładać się również na wyobcowanie z grupy rówieśników. Po drugie, nauczyciele powinni pamiętać i umieć przygotować klasę na przybycie nowego ucznia. Klasie trzeba powiedzieć, że pojawi się dziecko, które może mieć na początku pewne kłopoty, które ma inne doświadczenie niż wszyscy i może wielu rzeczy nie wiedzieć na początku. Ale za to będzie wiedzieć różne inne rzeczy.

Ale chyba czasem sami rodzice nie dają szkole i nauczycielom na to szansy, bo nie informują szkoły z wyprzedzeniem, że przyjeżdżają zza granicy i chcieliby dziecko do tej konkretnej szkoły posłać?

HG-M: To prawda, w wielu przypadkach istotnie tak jest, że rodzice podejmują decyzję o powrocie do Polski nagle, przyjeżdżają w środku roku szkolnego i wcale nie szukają szkoły dla dziecka z wyprzedzeniem. Wtedy jedyne, co może zrobić dyrektor, to powiedzieć nauczycielowi w piątek: Basiu, od poniedziałku będziesz miała nowego ucznia, przyjeżdża z Londynu. Ale kiedy rozmawiam z nauczycielami i pytam, o czym trzeba pamiętać, zaczynając prace z dzieckiem powracającym, to pomysł na przygotowanie klasy nie pojawia się w naszych rozmowach spontanicznie. Proszę zwrócić uwagę, że dyskurs w Polsce czy to o osobach odmiennych etnicznie, czy też powracających, ciągle jest taki, że to oni mają się dostosować do nas, a nie, że mamy się wzajemnie dostosowywać do siebie. Mam tu taki bardzo wyrazisty przykład, dotyczący wprawdzie uchodźców, nie osób powracających, ale myślę, że dobrze pokazujący problemy polskiej szkoły. Otóż  brałam kiedyś udział w warsztatach dotyczących uchodźców i postanowiłam zaprosić na nie mieszkającą w Polsce kobietę z Czeczenii, żeby wreszcie  było tak, że oni też mogą na szerokim forum opowiedzieć o swoich doświadczeniach własnym głosem. Ta pani jest matką sześciorga dzieci w wieku szkolnym i kiedy chciała je w Polsce posłać do szkoły, okazało się, że  żadna szkoła nie chce przyjąć całej szóstki, ponieważ to za duży kłopot ze względu na ich kulturową inność. Więc ona powinna posłać swoje dzieci do kilku szkół, odwozić je w kilka różnych miejsc – oczywiście będąc z tym zupełnie sama. I dopiero kiedy ta pani zagroziła, że zrobi wokół sprawy szum, że poinformuje dziennikarzy, okazało się, że jednak można, że wszystkie jej dzieci mogą chodzić do tej samej szkoły. Kiedy opowiadam tę historię nauczycielom, są bardzo zaskoczeni i chyba, co nie wydaje mi się specjalnie korzystne, bardziej empatyzują ze szkołą niż z tą czeczeńską rodziną…

Więc co potrzebne jest nauczycielom, by lepiej pracować z cudzoziemcami?

HG-M: Wiedza, jak sytuacja wygląda z punktu widzenia cudzoziemców. Bardzo użyteczna wydaje się instytucja asystenta kulturowego. Ona w zasadzie już istnieje, ale rola asystenta jest ograniczona do towarzyszenia konkretnemu dziecku czy dzieciom, wyjaśniania ewentualnych nieporozumień, służenia dziecku za przewodnika. Dlatego warunkiem jest, żeby asystent znał język dziecka, jego kulturę, najczęściej jest po prostu osobą pochodzącą z tego samego kraju, co dziecko, osobą, która dobrze zaadaptowała się do życia w Polsce, nauczyła się języka itd. Natomiast warto byłoby, żeby pojawiła się w szkole rola takiego doradcy kulturowego, który miałby szerszą wiedzę, żeby to był na przykład antropolog czy religioznawca, pedagog albo psycholog mający za sobą odpowiednie doświadczenie, ktoś, kto byłby w stanie nie tylko monitorować kroki jednego czy kilkorga dzieci, ale też mógłby pokazywać całej szkole, nauczycielem, uczniom, różne aspekty wielokulturowości, do której szkoła mogłaby się przygotowywać i z której mogłaby korzystać. Edukować na co dzień.

Jakie jeszcze zmiany, poza wspomnianą obecnością asystentów kulturowych, wydają się Pani potrzebne, żeby polska szkoła była lepiej dostosowana do potrzeb dzieci cudzoziemskich i dzieci powracających?

HG-M: Myślę, że koniecznie potrzebne jest dokształcenie nauczycieli. Dla tych, którzy jeszcze się uczą, wprowadzenie na studiach obowiązkowych zajęć z psychologii kulturowej, przynajmniej 60 godzin w toku studiów, a dla tych, którzy już pracują, ośrodki doskonalenia nauczycieli powinny zacząć wprowadzać takie warsztaty w bardzo dużym zakresie. Te warsztaty, które prowadzę dla UNESCO, pokazują, jak wielka jest potrzeba wiedzy kulturowej i rozwijania kompetencji, wrażliwości. A w Polsce jest dużo organizacji pozarządowych, które mają kompetentną kadrę, żeby tego uczyć. Tak, jak robi się warsztaty o pracy z dziećmi z zaburzeniami ze spektrum autyzmu czy z dysleksją, taki sam status powinny mieć warsztaty kulturowe. Natomiast można się zastanowić, czy ośrodki doskonalenia nauczycieli chciałyby wprowadzić tego typu szkolenia na szeroką skalę, bo żeby chciały, musiałyby zobaczyć potrzebę.

Domyślam się, że jej nie widzą.

HG-M: Często, kiedy zwracamy się z tą ofertą warsztatów UNESCO, ośrodki doskonalenia nauczycieli są bardzo zdziwione, że jest tak duże zainteresowanie ze strony nauczycieli. Są bardzo oczywiście zadowoleni, że nauczyciele chcą się dokształcać, ale wciąż nie przyszło im do głowy, żeby nauczycielom systematycznie takich szkoleń dostarczać. Czyli niezbędna jest właściwie praca u podstaw i tu bardzo ważną rolę do odegrania mają organizacje pozarządowe i psychologowie. Psychologowie powinni mieć w ramach studiów psychologię kulturową także po to, żeby idąc do pracy w poradniach i szkołach wnosili w to tradycyjne środowisko większą wrażliwość kulturową. Ale póki co kształcenie kulturowe wyraźnie nie jest traktowane przez wyższe uczelnie jako potrzebne.

Miejmy nadzieję, ze wkrótce ulegnie to zmianie. Bardzo dziękuję za rozmowę!

Joanna Durlik

Prof. dr hab. Halina Grzymała-Moszczyńska zajmuje się m.in zjawiskami migracji i akulturacji, obecnie prowadzi projekt badawczy „(Nie)łatwe powroty do domu. Badanie funkcjonowania dzieci i młodzieży  powracających z emigracji”.

 

Serwis „Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na licencji Creative Commons znanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.” realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych

 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.