„Rodzic powinien być realistą” – rozmowa z Francescą LaMorgia z Trinity College w Dublinie

Nie istnieją żadne powody, dla których nagle dziecko miałoby przestać mówić w języku dziedzictwa, a następnie ni z tego ni z owego zacząć używać go na powrót – mówi Joannie Kołak Francesca LaMorgia z Trinity College w Dublinie.

W pierwszej kolejności chciałam zapytać cię o Bilingualism Matters – organizację, zajmującą się promocją dwujęzyczności wśród rodziców i nauczycieli, z którą byłaś związana, kiedy mieszkałaś i pracowałaś w Reading, w Wielkiej Brytanii.

FLM: Reading było bardzo dobrym miejscem do założenia oddziału Bilingualism Matters, ponieważ w wielu klasach szkół podstawowych i średnich, a także w oddziałach przedszkolnych, przynajmniej połowa dzieci mówi w domu językiem innym, niż angielski. To bardzo zróżnicowane pod względem kulturowym i językowym miasto. Oddział powstał w roku 2013, co zbiegło się z założeniem Centrum Języka i Wielojęzyczności na Uniwersytecie w Reading.

Czym kierowaliście się, zakładając filię BM w Reading?

FLM: Wcześniej każde z nas miało kontakt z rodzicami dzieci dwujęzycznych. Wiedzieliśmy, jakie pytania najczęściej zadają, czego chcieliby się dowiedzieć odnośnie dwujęzycznego wychowania dzieci. Myśleliśmy o zaoferowaniu im w ramach naszego projektu konsultacji mailowych, w ramach których mogliby zadać pytania osobom zajmującym się naukowo dwujęzycznością. Rodzice bardzo często korzystali z tej możliwości. Mieliśmy też fanpage na facebooku i to było przydatne zarówno po to, aby kontaktować się z rodzicami, powiadamiać ich o różnych wydarzeniach przez nas organizowanych, ale również po to, aby odpowiadać na ich pytania lub dzielić się linkami do ciekawych źródeł w Internecie. Zorganizowaliśmy również konsultacje „na żywo” – raz w tygodniu rodzice mogli przyjść do nas i porozmawiać o tym, co ich trapi.

Czy rodzice często korzystali z tej możliwości?

FLM: Co tydzień podczas takiego dyżuru przychodził do nas jeden rodzic albo dwójka – uznaliśmy to za sukces. Zdarzało się, że rodzice przychodzili do nas z niemowlętami – chcieli porozmawiać o swoich planach względem dwujęzycznego wychowanie dziecka jeszcze zanim zaczęło ono wypowiadać pierwsze słowa. Ze strony rodziców starszych dzieci często padało pytanie: „Czy na pewno dobrze robimy, mówiąc do dziecka w języku innym, niż język otoczenia” lub „Czy to dobrze, ze nasze dziecko ma kontakt z więcej, niż dwoma językami”. Zauważyliśmy, że często potrzebowali oni potwierdzenia, że wychowywanie dziecka w dwóch (lub więcej) językach  jest czymś słusznym. Kilka razy pytano nas o to, jak radzić sobie z dysleksją lub zaburzeniem językowym. Byliśmy też zapraszani do szkół i szkółek sobotnich, aby wygłaszać wykłady dla rodziców i nauczycieli o dwujęzycznym wychowaniu, korzyściach z dwujęzyczności. Często zdarzało się, że rodzice podchodzili do nas po takich wykładach i zostawiali swój kontakt, mówiąc, że jeśli kiedykolwiek będziemy potrzebowali uczestników do naszych badań, możemy się do nich zgłaszać.  

A czy Twoim zdaniem, szkoły w Reading są dobrze przygotowane do tego, aby wychodzić naprzeciw potrzebom dzieci dwujęzycznych?

FLM: Szkoły, które odwiedzaliśmy, zapewniały uczniom dwujęzycznym nauczycieli, będących dodatkową pomocą w nauczaniu języka angielskiego (language support teachers). To, czego brakuje, to zorganizowane wsparcie dla języków mniejszości. Oczywiście jest wiele szkół sobotnich lub niedzielnych, w których dzieci mogą się uczyć języka dziedzictwa, ale rodzice muszą włożyć dodatkowy wysiłek, aby zapisać do nich dziecko.

A czym zajmujesz się obecnie w Trinity College w Dublinie?

FLM: Obecnie prowadzę trzy różne projekty. Jeden z nich opiera się na ogromnej bazie danych i nazywa się „Dorastanie w Irlandii” („Growing up in Ireland”). Przez kilka lat zbierane były w Irlandii dane dotyczące dużej grupy dzieci, wywodzących się z różnych grup etnicznych, z rodzin o różnym statusie społeczno-ekonomicznym. Jest to badanie podłużne – pomiary dokonywane były kiedy dzieci te miały kolejno 18 miesięcy, następnie 3 lata i 5 lat. Ci mali badani wciąż są przez nas obserwowani. Rodzice dostawali od nas wiele pytań, związanych z rozwojem dziecka, z ich wykształceniem, itd. Wśród narzędzi badawczych które używamy mamy testy językowe, głównie testy, dotyczące słownictwa. To, co chcemy w tym badaniu sprawdzić, to jak zmienia się społeczeństwo w Irlandii, jakie są czynniki, które wpływają na wyniki dzieci w szkole, itd. To, czym dokładnie się zajmuję, to wyodrębnienie wśród tej ogromnej grupy dzieci tych, które wychowują się w więcej niż jednym języku. Interesuje nas zróżnicowanie w rozwoju mowy w języku angielskim wśród poszczególnych grup językowych. Chcemy dowiedzieć się, jakie są czynniki powodują, że w grupie dzieci przyswajających ten sam „zestaw” języków (np.  dzieci polskich, mieszkających w Irlandii), jedne z nich radzą sobie w angielskim lepiej, a inne gorzej. Chcemy spojrzeć na czynniki takie jak status socjoekonomiczny rodziny, wykształcenie rodziców, itd. Chcemy również porównać rozwój języka angielskiego u dzieci pochodzących z tych grup z rozwojem języka angielskiego u dzieci jednojęzycznych.

A inne projekty?

FLM: Prowadzę z moimi kolegami z Uniwersytetu z Reading badanie dotyczące umiejętności czytania i pisania wśród dzieci dwujęzycznych. Badaliśmy relację między ilością kontaktu z językiem, a wynikami w czytaniu i pisaniu. Wzięliśmy pod lupę grupę imigrantów chińskich i włoskich, mieszkających w Wielkiej Brytanii. Poświęcaliśmy m.in. uwagę oczekiwaniom rodziców względem osiągnięć językowych ich dzieci. Zaobserwowaliśmy, że chińscy rodzice mieli bardzo wysokie oczekiwania – chcieli, aby ich dzieci posługiwały się językiem angielskim bardzo płynnie – było to dla nich ważniejsze, niż rozwój języka chińskiego. Z kolei włoscy rodzice troszczyli się bardziej o język włoski. Dbali również oczywiście o język angielski, ale byli pewni, że język ten ich dzieci nabędą w sposób naturalny, mając kontakt ze społeczeństwem. Sprawdzaliśmy też, w jaki sposób obydwie te grupy dbają o podtrzymywanie języka mniejszości, jakich metod używają w tym celu. Okazało się, że włoscy rodzice nie byli chętni, aby posyłać swoje dzieci na dodatkowe zajęcia – argumentowali, że to dla dziecka zbyt duże obciążenie w połączeniu z zajęciami w szkole. Uważali, że wystarczy  wieczorna lektura z dziećmi po włosku. Z kolei rodzice chińscy przyznawali, że codziennie odrabiają prace domowe po angielsku i po chińsku, do tego wysyłają swoje dzieci do szkół sobotnich. Różny był tez dostęp do pomocy naukowych w każdym z języków mniejszości. Dla włoskich rodziców zdobycie nowych książek nie było trudne, ponieważ sama podróż od Włoch nie zajmuje długo i nie jest kosztowna. Rodzice chińscy stawiali bardziej na język mówiony m.in. ze względu na brak dostępu do pomocy naukowych. Innym powodem było to, że rodzicom chińskim najbardziej zależało na akademickich osiągnięciach ich dzieci w języku angielskim. Pojawiają nam się więc ciekawe różnice w podejściu  i motywacji rodziców do nauki obydwu języków oraz w ich codziennych praktykach.

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.