„Muzyka to mój sposób na życie” – rozmowa z Piotrem Roguckim, wokalistą grupy COMA

Kolejny raz koszaliński klub Kreślarnia pękał w szwach za sprawą zespołu Coma, który tym razem, wraz z fanami, świętował swoje piętnaste urodziny. Koncert, tak samo jak okazja, był wyjątkowy – podobnie zresztą jak wszystkie koncerty na trasie „Ulubiony Numerek”. W ten wieczór to zespół Coma obsypywał publiczność prezentami; dawno nie słyszane na scenie utwory, niezwykłe multimedia i żywa energia to tylko niektóre z nich. Setlista też była nadzwyczajna dzięki muzycznemu kołu fortuny, na którym losowane były kolejne piosenki. Wiele więc zależało od szczęścia, ale jeszcze więcej od magicznych rockowych dźwięków płynących ze sceny. Oto wywiad, jakiego na chwilę przed koncertem udzielił Opinii Piotr Rogucki.

Jak podsumowałbyś piętnastolecie Comy na scenie?

PR: Myślę, że ciężko jest podsumować piętnaście lat swojego życia w kilku krótkich zdaniach. Myślę też, że tak naprawdę nie ma potrzeby, żeby to wszystko podsumowywać. To co mieliśmy do powiedzenia i to co każdy z naszej działalności może dla siebie wyciągnąć jest zawarte w naszej twórczości. Jeżeli ktoś chce podsumowywać i wyciągać wnioski z tego co zrobiliśmy i czego dokonaliśmy, to musi zrobić to sam.

Wolałbyś dotrzeć do szerszego grona odbiorców czy zostać przy swoim gronie fanów – mniejszym, ale oddanym? 

PR: Szczerze mówiąc, w ogóle się nad tym nie zastanawiam. To fani decydują czy chcą słuchać naszej muzyki i w minimalnym stopniu zabiegamy o to, żeby nadal słuchali naszego zespołu. Najważniejsze jest dla nas to, co robimy. To nie jest tak, że my szukamy fanów. To raczej jest tak, że to oni znajdują nas. Tym bardziej jest to cenne i mam nadzieję, że tak będzie dalej.

Kto więc jest odbiorcą Comy?

PR: Nie wiem. To nie my decydujemy kto jest odbiorcą. To odbiorcy decydują, że chcą słuchać Comy. My nie mamy na to wpływu. Robimy swoje utwory z totalnym zaangażowaniem i w stu procentach zdecydowani na to, że właśnie to chcemy robić, natomiast fani przychodzą do nas sami, albo sami rezygnują z tego, że słuchają zespołu Coma. Po każdej kolejnej płycie jest grupa ludzi, którzy do nas dołączają, jest też grupa ludzi, którzy rezygnują ze słuchania zespołu.

Coma na scenie to szatany” – tak zwykle publiczność określa Wasze koncerty. W czym więc tkwi moc materiału studyjnego wykonywanego na scenie? 

PR: Tak naprawdę koncerty to jest zupełnie inna materia, to jest żywa energia, kontakt z publicznością. Reagujemy bezpośrednio na to, czego oczekują ludzie. Staramy się kształtować ich samopoczucie, ale tak samo oni kształtują nasze. Koncertowy wymiar zespołu Coma jest zupełnie inny niż wymiar studyjny.

Czy jest coś, czego mógłbyś jeszcze życzyć Comie?

PR: Przede wszystkim chciałbym życzyć naszemu zespołowi, żeby udało mu się wytrwać i działać dalej w zmiennych warunkach, czasami trudnej dla grania rocka rzeczywistości w Polsce. Jednak nam akurat wiedzie się dobrze i mam nadzieję, że tak będzie dalej, więc liczę na to, że będziemy dalej szli swoją drogą. To jest dla mnie najważniejsze.

 Coma, foto Albert Pabijanek

Co daje Ci projekt solowy, co jest nieosiągalne z Comą?

PR: Przede wszystkim inną estetykę, inny rodzaj ekspresji. Działalność solowa jest dla mnie pewnego rodzaju polem doświadczalnym i polem eksperymentowania. Tam mogę ryzykować i sprawdzać swoje nowe pomysły. Poza tym chłopaki grają charakterystyczną muzykę, bardzo żywiołowo-dynamicznego rocka, natomiast ja jestem na tyle ciekawy życia, że chciałem spróbować również innych form.

Która z wydanych dotąd płyt to „najbardziej Ty” w warstwie tekstowej, muzycznej, brzmieniowej? Może taka płyta dopiero powstanie?

PR: Nie ma możliwości, żeby to rozróżnić, bo każda płyta powstająca w danym okresie to jest 100% mnie. Faktem jest, że na przestrzeni lat ja się zmieniam, zmienia się moje poczucie smaku, mój sposób widzenia sztuki i rzeczywistości, zatem te płyty różnią się od siebie. W danym okresie dana płyta jest całkowitym wyrazem moich oczekiwań i zapatrywań na muzykę, więc pięć lat temu podpisywałem się rękami i nogami pod Hipertrofią, natomiast teraz w 100% jestem oddany Czerwonemu Albumowi.

Czy wykształcenie aktorskie ma jakiś wpływ na granie muzyki? Pomaga czy przeszkadza?

PR: Nie rozróżniam tych dwóch towarzyszących sobie energii, bo na scenie jest to jedna energia tylko kształtowana w różny sposób za sprawą formy, którą jest albo zespół rockowy, albo postać, w którą wcielam się grając jakieś role na deskach teatru lub w filmie. Dysponuję tym samym ciałem, tym samym umysłem i tą samą energią artystyczną, którą po prostu przekształcam według potrzeby w danym miejscu i w danym czasie.

Masz obawy przed premierą kolejnych płyt jak zostaną one przyjęte? Żyjesz tym jak płyta radzi sobie kiedy nie jest już Twoja, a publiczności?

PR: Tak, przez jakiś czas na pewno, tym bardziej, że wydaniu płyty towarzyszy zazwyczaj element marketingowy w postaci trasy promującej czy też rozmów z dziennikarzami. Chcąc nie chcąc, następuje więc weryfikacja tego materiału. Jeżeli materiał się podoba, to wzbudza pozytywne emocje, natomiast jeżeli się nie podoba, to zaczynam się zastanawiać nad tym co poszło nie tak. Wiadomo, że dzieło zyskuje swoją pełną wartość dopiero w konfrontacji z publicznością i z ich opiniami, więc te opinie są ważne, ale nie są najważniejsze.

Czym dla Ciebie jest granie muzyki? Potrzeba dzielenia się swoją wrażliwością? Zaspokajanie próżności? Sposób na życie?

PR: To jest mój sposób na życie. Miejsce, w którym znajduję sobie publiczność do wysłuchiwania moich przemyśleń i do wspólnego podróżowania. To jest sposób na przemieszczanie się, szczególnie w wyobraźni – samemu albo z publicznością, na tworzenie od czasu do czasu jakiegoś wyjątkowego święta. I próba na sprawienie, żeby życie stało się piękniejsze nie tylko dla mnie, ale i dla ludzi.

Dziękuję pięknie za poświęcony czas.

PR: Dzięki serdeczne.

Anna Jankowiak

Oficjalna strona zespołu www.coma.art.pl

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.