ZEPSUTA GRAWITACJA

Zbieram ziarenka i widzę jak to co było, miesza się z tym co jest, a przede wszystkim z tym co mogłoby być. Powolutku, jedno po drugim wsypuję czas do kuchennego moździerza, wrzucam trochę czereśni, truskawek i kardamonu, dodaję szczyptę goryczy. I piszę. Piszę o nich, tych ludziach, o sobie, kimkolwiek jestem, o tym, świecie pełnym magii i rozpaczy, o wszystkim, od Kanta do niczego…

Wstęp Rozwinięcie Zakończenie

To mój ziarniście rozsypany, świat w paski. Spoglądam nań poprzez zakratowane okna małego domku z piernika, w którym schowałem się wraz ze swoimi dziecięcymi marzeniami. Spoglądam w promienistym uśmiechu, obserwując wędrówkę słońca, strzelam w nie z procy. Łapię wszystkie fazy księżyca i krzyczę kiedy moja dusza, rankiem wchodzi w ciało z powrotem. Więc chodźcie opowiem Wam bajeczkę… Kilka bajeczek, prawdziwych jak w mordę strzelił.

Kamil Chechłacz 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.