Rozmowa z Moniką Kuszyńską

Monika Kuszyńska (ur. 14 stycznia 1980 w Łodzi) – piosenkarka, autorka tekstów. Z pierwszym zespołem – Farenheit wydała singel „Film”. Podczas nagrywania tej piosenki została zauważona przez lidera Varius Manx – Roberta Jansona. W 2001 roku Monika została wokalistką zespołu, na miejsce Kasi Stankiewicz. 28 maja 2006 roku Monika Kuszyńska wraz z członkami zespołu Varius Manx miała poważny wypadek samochodowy. Do chwili obecnej pozostaje sparaliżowana od pasa w dół. Uczestniczy w intensywnej rehabilitacji. Monika pomimo przeciwności losu nie poddała się i wróciła na polską scenę muzyczną. Nadal tworzy, nadal śpiewa, nadal zachwyca głosem, charyzmą i silną osobowością.

Słyszałam, że już w listopadzie możemy spodziewać się Twojej płyty. Jaka  ona będzie?

MK: Nie lubię opowiadać o muzyce, szczególnie że jesteśmy w trakcie pracy nad płytą i sami nie wiemy, jaki będzie efekt końcowy. Ważne jest to, że tworzymy z pasją, kierujmy się sercem, niczego nie kalkulujemy, nie silimy się na wymyślanie hitów. To będzie muzyka, która gra mi w duszy, a w połączeniu z tekstami, zapiskami moich doświadczeń i przemyśleń ostatnich lat, stworzy coś w rodzaju mojego osobistego dziennika.

Powrót na scenę muzyczną w takich, a nie innych okolicznościach wymagał odwagi. Kto był dla Ciebie  największym wsparciem?

Monika Kuszyńska, foto: Artur FrątczakMK: Mam wielu wspaniałych przyjaciół, którzy mnie mobilizowali do tego powrotu. Mój mąż Kuba zorganizował całe zaplecze tak, bym miała pełen komfort, znalazł muzyków, zaczął komponować dla mnie piosenki. Gdyby nie jego wsparcie, dające mi poczucie bezpieczeństwa, nie wiem czy podjęłabym to wyzwanie.

Co najbardziej przerażało Cię w tym powrocie?

MK: Bałam się, że mój wózek będzie przysłowiową kulą u nogi. Minęło dużo czasu, nim udało mi się zaakceptować swój wizerunek takim, jaki jest obecnie. Z początku krępowało mnie nawet najmniejsze wyście z domu, myśl o pojawieniu się na scenie była więc tak odległa jak mało co. Bałam się, że zamiast dawać ludziom radość, będę wzbudzać emocje, których nie znoszę, takie jak litość, współczucie. Moje obawy na szczęście okazały się nieuzasadnione. Dziś kiedy jestem na scenie, zapominam, że siedzę na wózku, a i publiczność zdaje się go nie widzieć.

Najpierw śpiewałaś z zespołem Farenheit, potem z Varius Manx, teraz w jeszcze innym składzie. Z jakimi muzykami pracowało bądź pracuje Ci się najlepiej?

MK: Myślę, że każda z opcji była cenna w swoim czasie. Z wielkim sentymentem wspominam okres pracy z zespołem Farenheit, bo to był piękny młodzieńczy czas, to tak jak wspominanie pierwszej miłości. Varius Manx to wielka przygoda, wielka scena, sława, ale przede wszystkim cenne doświadczenia. Finał był słaby, ale trzymam się tych dobrych wspomnień. Obecnie pracuję z zawodowymi muzykami, którzy grają właśnie tak, jak sobie wymarzyłam. Dodatkowo są wrażliwymi, kulturalnymi ludźmi. Śpiewanie z nimi to czysta przyjemność. Dziś, kiedy pracuję na własne konto, mam ten komfort, że sama mogę decydować z kim chcę dzielić scenę. Wybieram więc ludzi, z którymi dobrze się czuję. To mój priorytet.

Skąd czerpiesz siłę?

MK: Ze świadomości, którą dały mi ostatnie lata. Przekonałam się jak kruche jest życie, jak łatwo można je stracić. Czas biegnie nieubłaganie a my nie wiemy ile nam będzie go dane. Nie chcę więc tracić czasu. Widzę, że to co robię ma sens, bo daje radość nie tylko mnie, ale także innym ludziom. Czuję się potrzebna, a to chyba nadaje największy sens naszemu życiu.

Zawsze chciałaś śpiewać, czy to przyszło z czasem dojrzewania? Jak to wszystko się zaczęło?

MK: Już nie pamiętam kiedy się to zaczęło, ale na pewno bardzo wcześnie. Śpiewam od dziecka i nie przypominam sobie, bym miała kiedykolwiek inny pomysł na życie.

Masz jakiś wyznaczony cel na drodze kariery?

MK: Nie mam w zwyczaju robić dalekosiężnych planów. Moim marzeniem jest mieć stałą publiczność, która będzie chciała mnie słuchać zarówno dziś, jak i za kilka lat (jeśli wciąż będzie mi dane występować). To najcenniejsze co może spotkać artystę. Moim najbliższym celem jest wydanie płyty, z której pragnę być zadowolona, tak po ludzku. Cieszę się każdym koncertem, każdym słowem uznania, każdym ciepłym gestem. To wszystko daje mi ogromną radość i satysfakcję. Moim celem jest nie przegapiać tych chwil.Monika Kuszyńska, foto: Artur Frątczak

Co chcesz przekazać odbiorcom poprzez swoją muzykę?

MK: Chcę opowiedzieć im historię człowieka, który upada, który znajduje siłę, by się podnieść. Mówię o tym skąd się ta siła bierze. Pokazuję, że mimo słabości warto sięgać po marzenia, warto przełamywać lęki, warto walczyć o siebie. Opowiadam o rzeczach, które dotykają wielu z nas, ale często nie umiemy ich nazwać. Muzyka w tym pomaga, podnosi znaczenie słów, zamienia je w emocje.

Co obecnie jest dla Ciebie priorytetem życiowym?

MK: Najważniejsi są dla mnie ludzie których kocham. Staram się mieć dla nich czas, dbać o relacje. Nie gnam donikąd, staram się kontemplować świat w zwolnionym tempie, choć to dziś niełatwe. Chcę się cieszyć tym co mam, bo jestem świadoma tego, że nic nie trwa wiecznie.

Czym dla Ciebie jest pojęcia muzyka?

MK: Muzyka jest w stanie wyrazić znacznie więcej niż słowa. Czasem porusza w nas struny, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Muzyka jest dla mnie formą samospełnienia, jest towarzyszem życia. Często ilustruje to, czego nie jestem w stanie nazwać. Jest moim lekarstwem na wiele przypadłości.

Jakich artystów najbardziej cenisz?

MK: Cenię tych artystów, którzy pomimo wielu lat pobytu na scenie wciąż utrzymują wysoki poziom swoich występów, którzy dbają przede wszystkim o brzmienie, którzy mają wciąż coś świeżego do zaproponowania. Mamy wielu artystów i to niekoniecznie z pierwszych stron gazet, którzy reprezentują swoją sztuką bardzo wysoki światowy poziom, nie idą na kompromisy, grają to co czują. A publiczność docenia prawdę i szczerość. Ta wymagająca publiczność. Tacy artyści mnie inspirują i mobilizują do pracy.

Dziękuję za wywiad i życzę spełnienia wszystkich marzeń zarówno na płaszczyźnie zawodowej jak i prywatnej.

MK: Dziękuję.

Patrycja Rogowska
Fotografie: Artur Frątczak

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.