„Gramy dla Wybranych” – rozmowa z Anją Orthodox, wokalistką Closterkeller

Kilkakrotnie graliście z Closterkeller koncerty w Wielkiej Brytanii. Jak je wspominasz?

AO: Graliśmy na Wyspach taką mini traskę w Anglii, Szkocji i Irlandii. Jestem zauroczona Wyspami, tam się świetnie gra. Z żalem powiem, że bardo duża część naszej publiczności tam wyemigrowała, ale w końcu ich nawiedziliśmy. Bardzo chcielibyśmy znów tam pojechać, ale ponieważ nie mamy odpowiednich kontaktów, to może przy tej okazji ukłonię się nisko… Jeśli ktoś ma jakieś możliwości, to bardzo proszę o pomoc, bo sami nie znamy tamtych realiów. Marzy mi się trasa przez Niemcy, Francję, Belgię i Holandię aż na Wyspy, tylko nie mamy odpowiednich znajomości. Nie wiem jak to się dzieje, inne kapele mają, a my nie mamy. Za to fajnie gramy!

Kiedyś nawet usłyszałam, że jesteśmy najbardziej popularnym rockowym zespołem wśród Polaków w Wielkiej Brytanii, ale wiadomo, że co ludzie to opinia. Bardzo różni ludzie po przyjściu na nasze koncerty są pod dużym wrażeniem i często słyszymy deklaracje widzów, że pierwszy raz na nas przyszli przypadkiem z dziewczyną czy z kolegą i teraz już będę przychodzić za każdym razem. Bo to jest taka muzyka, która trafia do ludzi, wcale nie jest hermetyczna, czarna, mroczna i ciężka – skądże. Nasza muzyka przede wszystkim ma na celu bycie piękną.

Closterkeller

Często można spotkać Cię na różnego rodzaju konkursach muzycznych w charakterze jurorki. Jak się czujesz w tej roli?

AO: Wielokrotnie jestem zapraszana jako jurorka na przeglądy młodych zespołów rockowych. Z przyjemnością to robię, naprawdę. Wydaje mi się, że jestem kompetentną jurorką, bo się na tym znam z racji stażu, ale też mam wrażenie, że potrafię obiektywnie ocenić zespoły. Nie forsuję tylko i wyłącznie grających moją ulubioną mroczną i ciężką muzykę rockową, nie wyróżniam też tych tworzących potężną muzę z pazurem i czerwonym płomieniem, ale po prostu umiem docenić zgranie zespołu i fantazję twórczą poszczególnych muzyków, a szczególnie wokalistów. Przykrą stroną wybierania jednych zespołów jest to, że automatycznie odrzucam inne, a doskonale pamiętam co się wtedy czuje, bo jako Closterkeller na samym początku uczestniczyliśmy w ogromnej ilości takich przeglądów. Próbuję nie popełnić takich błędów, jak te w wykonaniu różnych jurorów, którzy powsadzali nam niemiłe zadry w serce. Chętnie też po takich przeglądach udzielam zespołom praktycznych wskazówek, jeśli tylko proszę mnie o poradę.

Jakie w obecnej sytuacji są plany na przyszłość Closterkeller?

AO: W tej chwili mamy zaplanowaną serię 15 koncertów rozpoczynającą się w połowie marca. Nie traktujemy tego tak jak każdej kolejnej jesiennej trasy pod szyldem Abracadabra, bo ta ma zawsze jedną, dramatycznie ustawioną setlistę, konkretną scenografię, rekwizyty – taki jeden spektakl, który wieziemy przez cały kraj. Natomiast te koncerty będą miały zupełnie luźną formułę, możemy zmieniać numery i to co pomiędzy nimi. Liczę, że też pomoże nam to w zgraniu. Szczerze mówiąc jestem bardzo zawiedziona odejściem basisty i gitarzysty, bo na zgranie się Mariusza z Krzyśkiem i całym zespołem poświęciłam dwa lata tego zespołu. Rzeczywiście, zrobiliśmy wtedy piękne płyty, ale z dużym opóźnieniem: najpierw „Aurum”, później „Bordeaux”. Mam dosyć tracenia znowu wielkiej ilości czasu na zgrywanie się z muzykami. Mam tu jednak jakąś rysę, bo całą przyszłość zespołu wiązałam z Mariuszem i Krzysztofem. Teraz wymyśliłam sobie, że może już od razu spróbujemy tworzyć nowy materiał po tych wiosennych koncertach, a równocześnie zgrywać się ze sobą. Jeśli to się nie uda, to nie – po prostu nie wydamy tej płyty i będziemy dalej pracowali nad sobą.

Czyli teraz odpowiedzialność za kompozycje spada na Ciebie?

AO: Nie jest aż tak źle. Wszyscy myślą, że jak odszedł Krzysiek z Mariuszem, to nie będzie miał kto komponować. Prawda jest taka, że bardzo ważnymi kompozytorami w Closterkeller zawsze byłam ja i Rollo. Zespół ma mnóstwo naszych kompozycji.

Zatem szansę mają młodzi?

AO: Nie przesadzajmy, zobaczymy. Razem z Rollem mamy doświadczenie w komponowaniu płyt w nowym składzie, tak jak było w wypadku „Nero”. U nas to tak jest, że kto pierwszy przynosi pomysł, ten nazywa się kompozytorem kawałka, ale tak naprawdę to ja pilnuję, żeby każdy z muzyków do obróbki danego pomysłu włożył od siebie jak najwięcej dobrego. Moje kompozycje w tym zespole, to np. piękny numer „Dwie połowy”, „W moim kraju”, „Tak się boję bólu”, a także takie numery jak „Desperado”, „Brylant”, „Lunar”, czy nasz największy hicior „Czas komety”. Rollo jest autorem m.in. takich monumentów jak „Matka”. Wciąż mamy bardzo dużo pomysłów na kompozycje. Jako kompozytor zawsze się usuwałam przed Mariuszem i Krzyśkiem chcąc dać im pole do popisu. Trochę robiłam to swoim kosztem, ale z własnej woli – nie żalę się. Mam na swoim telefonie chyba z 30 przepięknych pomysłów na linie wokalne – kiedy coś wychodzi od wokalu, to jest ładne, melodyjne. Sama wiem jakie fajne numery odeszły razem z Mariuszem, bo znam całą bibliotekę jego pomysłów. Mariusz z Krzyśkiem zakładają teraz swoją formację i im życzę jak najlepiej, bo pomijając wszystkie negatywne i osobiste aspekty naszego rozstania, ciągle cenię ich maksymalnie wysoko jako artystów. A przede wszystkim popieram wielką, wspaniałą i prawdziwą sztukę. Oni są dla mnie topowymi artystami, szczerze ich podziwiam i jak najbardziej popieram ich zespół. Nie chcę wchodzić z ich zespołem w jakąkolwiek konfrontację, bo to nie jest ring bokserski. A może przy naszych stosunkach, które w dużej mierze uważaliśmy jednak za toksyczne, uwolnienie się od siebie dobrze zrobi obydwu stronom? Liczę na to, że mimo wszystko oni też będą mieli pozytywny stosunek do mnie jako do twórcy i artysty. Nie wiem kogo znajdą na wokal, ale jestem bardzo ciekawa tego, co razem stworzą.

Closterkeller, fot. Magdalena Wisińska

Powiedz proszę parę słów o Svann – jest coś, co szczególnie zapadło Ci w pamięć w czasie tej współpracy?

AO: Svann jest jednorazowym projektem muzycznym powstałym na fundamencie dawnego zespołu Abraxas, jednego z czołowych przedstawicieli sceny progrockowej w Polsce, gdzie w roli wokalisty oraz autora warstwy lirycznej wystąpiłam ja. Oprócz mnie śpiewała także Kinga Szymańska, z którą znakomicie uzupełniałyśmy się głosami i stylami śpiewania. Była to niezwykła współpraca, której efektem jest przepiękna płyta „Granica czerni i bieli” wydana w 2003 roku.

Fantastyczni muzycy. Mnóstwo się od nich nauczyłam, bo otworzyli mi oczy na sporo rzeczy w muzyce, o których nie miałam pojęcia. Praca nad tą płytą była przedziwna – przez miesiąc mieliśmy do dyspozycji samodzielne studio. Nie było w nim okien i zostało całkowicie wygłuszone. Pracowaliśmy kiedy tak czuliśmy i szliśmy spać gdy nam się chciało spać. W efekcie wstawaliśmy około 19.00 i po śniadaniu przed 22:00 rozpoczynaliśmy nagrania, które trwały do rana [śmiech]. Potem obiadokolacja w wesołym nastroju i szliśmy spać. I tak przez miesiąc. Coś genialnego!

Potem było kilka koncertów z których najbardziej zapamiętałam ten w Bydgoszczy gdy Szymon – gitarzysta grał bardzo, bardzo długie, genialne, improwizowane solo. Ze trzy razy próbowałyśmy z Kingą wrócić na scenę, ale ludzie nie chcieli by Szymon kończył, więc schodziłyśmy. Coś niesamowitego! Nigdy w życiu z czymś podobnym się nie spotkałam!

Czy jest jeszcze coś, co chciałabyś osiągnąć z Closterkeller?

AO: Nic tu nowego i odkrywczego nie powiem, bo cel Closterkeller jest jeden od samego początku. Tworzenie pięknej, bogatej w emocje i barwy muzyki. Poruszenie dusz wrażliwych odbiorców, zabranie ich do innego świata, rozwibrowanie duszy do zenitu i zaraz jej uspokojenie delikatnym dotykiem, napełnienie serca szczęściem i ogniem. Po prostu – chcę z Closterkeller jak najdłużej tworzyć płyty wnoszące wiele w życie ludzi, którzy nas rozumieją i czują podobnie jak my. Bo nie gramy dla wszystkich jak większość zespołów. My gramy dla Wybranych.

Tego właśnie z całego serca Ci życzę i dziękuję za rozmowę.

Zbyszek BieniakAnna Jankowiak 

 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.